poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Od Stein'a - Do Inoue

Znowu byłem na nogach o późnych porach nocnych. Przyśniła mi się jakaś pierdoła przez co później nie mogłem zmrużyć oka... normalne. Spojrzałem na ekran telefonu, który wskazywał godzinę czwartą nad ranem. Westchnąłem ciężko, wstając z łóżka. Przeczesałem włosy dłonią sięgając po koszulę. Stwierdziłem, że i tak już nie zasnę, więc mogę jakoś spożytkować ten " wolny " czas. Ubrałem jeszcze dżinsy i buty i opuściłem swoje mieszkanie. Postanowiłem pospacerować na świeżym powietrzu. Przy okazji mogłem sobie spokojnie zapalić. Zamknąłem drzwi na klucz i ruszyłem w stronę schodów. Chociaż raz mogłem nie zjeżdżać windą. Szybko znalazłem się na parterze, a potem na zewnątrz. Od razu poczułem przyjemny aromat nocnego powietrza i tą błogą ciszę. Sam dziwiłem się takiemu stanowi rzeczy. Zawsze ktoś kręcił się po nocach. Nie za długo zaprzątało to moją głowę. Mozolnym krokiem ruszyłem w stronę parku, w którym bardzo lubiłem przebywać. Oddychałem spokojnie rozkoszując się tą wszechobecną ciszą, a raczej brakiem nieprzyjemnych dla ucha dźwięków. Szum liści... wiatr poruszający najdrobniejszymi źdźbłami trawy... można by pomyśleć, że wkoło mnie spacerowały duchy. Zdjąłem swoje okulary, które tylko mi teraz przeszkadzały i schowałem je do kieszeni koszuli. Skręciłem w ścieżkę prowadzącą nad staw. Z dala już zobaczyłem odbijający się w tafli wody pół księżyc i odgłosy pływających kaczek. One również nie miały zamiaru dzisiaj spać. W końcu ze ścieżki przeszedłem na chodnik i usiadłem na jednej z ławek niedaleko stawu. Odetchnąłem głęboko kiedy nagle usłyszałem jakiś szmer. Nie odwracałem się za siebie, ale nasłuchiwałem. Po chwili zauważyłem drobny ruch po drugiej stronie brzegu. Bez większego zainteresowania wpatrywałem się w tamtą stronę kiedy w końcu ktoś raczył się pokazać. Jedyne co wyjątkowo rzuciło mi się w oczy to białe włosy, a przynajmniej tak wyglądały z daleka. Były także długie, więc wywnioskowałem, że owa postać była dziewczyną. Podeszła do jednej z ławek i usiadła, ale wyglądała na spiętą. Przyglądałem jej się przez chwilę. Może coś przeskrobała i przez to się denerwowała? Postanowiłem sprawdzić jej duszę i kiedy to zrobiłem bardzo tego pożałowałem. O mało co nie dostałem zawału kiedy zobaczyłem jej duszę, która była w naprawdę opłakanym stanie choć i to było słabym określeniem. W sumie... nic nie było w stanie opisać tego widoku. Dla mnie to było takie uczucie jakbym zobaczył wymordowany sierociniec – straszny widok. Nie mogłem na to długo patrzeć. Pozbyłem się widzenia dusz. Ten obraz był naprawdę straszny. Sam nigdy nie widziałem swojej duszy, ale ona chyba nie wyglądała wiele lepiej. Dziewczyna nagle wstała, rozejrzała się i ruszyła chodnikiem w stronę budynku. Miałem nadzieję, że mnie nie zauważyła. Chciałem poznać jej imię, aby rozejrzeć się po aktach w komputerze. Dowiedziałbym się co nieco na przykład dlaczego jej dusza tak wygląda. Kiedy była na tyle daleko, aby mnie nie widzieć i nie słyszeć wstałem i poszedłem za nią. Dosyć dobrze ją widziałem, ale po chwili ktoś podszedł do dziewczyny. Usłyszałem jakieś krzyki i niezwłocznie przyspieszyłem. Widziałem, że oprawcą był tutaj mężczyzna. Dosyć cherlawy, ale jednak facet. Chyba próbował coś wyłudzić od dziewczyny. Coraz bardziej wkurzał mnie fakt, że posiadacze Arcan za wszelką cenę chcieli się upodobnić do tych poza kopułą. Skoro mieli dar to powinni różnić się od ludzi, no ale... większość próbuje upodabniać się do nich. Mój krok niebawem zmienił się w bieg, kiedy chłopak zaczął szarpać dziewczynę:
-Broń się, cholera jasna. - mruknąłem do siebie. W końcu znalazłem się przy nich. Trąciłem chłopaka, który puścił biało-włosą i odsunął się o parę kroków:
-Masz coś do tej pani? - spytałem.
-A co cię to obchodzi? Może mam, a może nie... - uśmiechnął się szyderczo - ... moja sprawa. Nie wtrącaj się, dziwaku. - prychnął.
-Uważaj na słowa. - mruknąłem – Na razie jestem spokojny, ale moja cierpliwość ma swoje granice. Nie chciałbyś ich przekroczyć. - przestrzegłem chłopaka.
-Tak? - zapytał nonszalancko – No to dajesz. - fuknął mi w twarz. Zaśmiałem się nie odwracając wzroku od jego czerwonych tęczówek. Uniosłem go za kurtkę na co on zaczął się wyrywać:
-Puszczaj! To nie fair! - próbował mnie kopnąć w klejnoty, ale coś mu nie wyszło. Przybiłem go do pobliskiego drzewa i wbiłem dwa skalpele w jego kurtkę. Przygwoździłem go do drzewa z lewej i prawej strony.
-A czy mężczyzna powinien kopać mężczyznę między nogi? To też nie fair. - szepnąłem tak, aby tylko on słyszał i zostawiłem go tak przy tym drzewku ku jego wielkiej wściekłości. Odwróciłem się w stronę dziewczyny, która patrzyła na mnie z lekkim przerażeniem. To w moim przypadku nic nowego... niestety.

( Inoue? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope