poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Od Natsume - C.D Mary

Zmarszczyłem czoło na to dosyć złośliwe przezwisko. Jej to najwyraźniej nie przeszkadzało, czuła się świetnie. To już nie moja wina, że po alkoholu robię takie dziwne rzeczy, po prostu tego nie kontroluję. Gdybym rozumował normalnie, nigdy bym jej tego nie zrobił. Dziewczynie chyba zaczynało się nudzić, ponieważ miała wyjść kiedy drogę zagrodził jej kot. Przez kilka sekund wpatrywali się w siebie w kompletnej ciszy. Dawniej Madara wręcz zabijałby ją wzrokiem, jednak stał się troszkę bardziej łagodny. Najpewniej dlatego, że bawiła go ta cała sytuacja i nie chciał tracić rozrywki, wstrętny koci duch. Gdy Mary zamierzała go wyminąć, zrobił coś dziwnego. Zamienił się w człowieka, a przecież on to tak rzadko robi. Złapał Mary w pół i przerzucił sobie przez ramię, nie obyło się bez wrzasków dziewczyny i jej nagłego ataku furii. Zaczęła równo go okładać, chociaż on był tak naprawdę niewzruszony. Gdyby komuś jeszcze było zbyt mało, wyminęli mnie i zamknęli się w pokoju. Znaczy nie na klucz, mogłem tam w każdej chwili wejść chociaż nie chciałem. On i tak jej nic przecież nie zrobi, co najwyżej ją troszkę postraszy chociaż wątpię, żeby tego małego psychola można było przestraszyć. To chyba niewykonalne. Jeszcze przez chwilę wpatrywałem się ze stoickim spokojem w drzwi, ale to chyba nie miało nawet sensu. Podszedłem do lodówki i wyciągnąłem z niej butelkę zimnej wody. Wpierw przyłożyłem ją sobie do skroni, przymykając oczy. Dopiero po tej krótkiej, błogiej chwili odkręciłem butelkę i wziąłem dosyć spory łyk. Spojrzałem ukradkiem na to małe pobojowisko które pozostawiła dziewczyna, porozrzucane gdzie niegdzie galaretki pięknie zdobiły podłogę. A to rzucone byle jak puste opakowanie na blat, niezwykle mnie radowało. Kiedy tylko skończyłem pić, postanowiłem to wszystko posprzątać. Już nawet nie ze względu na mnie, tylko na to, że prędzej czy później Hev tutaj przyjdzie i chyba nie będzie zadowolona z widoku takiego… burdelu. Właśnie kończyłem sprzątać, kiedy przed chwilą wspomniana przeze mnie dziewczyna się pojawiła, posłała mi pytające spojrzenie.
- Mary jest w drugim pokoju z Madarą… tak po prostu – powiedziałem chociaż wcale ją to raczej nie interesowało, była to tylko i wyłącznie moja sprawa ale wolałem powiedzieć to teraz niż jak za kilka minut ona wyleci i zaskoczy dziewczynę.
- To ja sobie pójdę… znowu – powiedziała to takim dziwnym tonem.
Nie zatrzymywałem jej, niech robi co chcę. Ponieważ nie miałem co robić ostatecznie wszedłem do pokoju gdzie był ten obesrany duch i Mary. Takiego widoku to ja się nie spodziewałem. Madara siedział na ziemi pod kocią postacią i zajadał się kolorowym lodem (skąd on go miał? Nie wiem) w dodatku ten różowy ręcznik na jego pleckach wyglądał już przekomicznie. Dziewczyna siedziała obok niego, jedząc dokładnie takiego samego loda. Widząc mnie nagle znieruchomieli, popatrzyli się po sobie i w tym samym momencie znowu zaczęli jeść. Super, teraz postanowili spiskować przeciwko mnie? Że Mary to rozumiem, nienawidzi mnie… ale Madara? Naprawdę pozbawię go kiedyś ogona, w każdej z jego trzech postaci. Uszu tak samo.
- Co wy tutaj wyprawiacie? – zapytałem nieco zmieszany, może to znak żebym im nie przeszkadzał i poszedł się gdzieś utopić?
- A nie widać? – zapytał kot zlizując resztki loda z patyczka.
Posłałem mu mordercze spojrzenie, które zniknęło z chwilą kiedy usłyszałem cichy chichot Mary. Teraz przeniosłem wzrok na nią, jeszcze przez chwilę się chichrała i po chwili umilkła, patrząc w podłogę. Jej to chyba nigdy nie zrozumiem, a szkoda… bo byłoby miło, gdybyśmy doszli do porozumienia.
- No i co tutaj tak stoisz jak kołek, Natsume? Jak już masz tak ślęczeć jak muł to przynajmniej sobie coś zjedz – wymruczał kot
Pokręciłem głową, nie byłem jakoś specjalnie głodny. Ale może Mary była? Chociaż przed chwilą pięknie ogołociła mi lodówkę która i tak już wcześniej była pusta. Tak to jest, jak rzadko się wychodzi z domu i jeszcze rzadziej chodzi się na zakupy. Dlatego w lodówce były same rzeczy o długiej dacie ważności.
- Madara knujesz coś? – warknąłem
- Ja? Skądże, po prostu mi się nudziło wiesz jak to jest. Kiedy przez kilkaset lat siedziałem udając figurkę kotka… odkąd Cię poznałem stało się troszkę ciekawiej, a teraz? Po prostu kino akcji.
Nie podobało mi się to jego podejście, był straszny. Ale pomimo tego faktu czasami był pomocny i udawało mu się zachować powagę. Jednak tylko wtedy, gdy nie był kotem. Pod tą postacią zachowywał się okropnie, mały, rozwydrzony i wiecznie sprawiający kłopoty. Poddaję się, oni mnie kiedyś wykończą. Westchnąłem opierając się o ścianę.


(Mary?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope