poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Od Riuki'ego - C.D Cinii

Nie zabraniałem jej się przytulać. W końcu jeszcze wczoraj byliśmy „parą”. To słowo jakoś za słodko dla mnie brzmi. Kiedyś nigdy nie było go w moim słowniku. A teraz pojawiły się nawet takie jak „kocham cie”, czy „zależy mi na tobie” nawet jeśli ciężko przechodzą mi przez gardło. To wszystko jej zasługa. To jaki stałem się otwarty i opanowany. Za każdym razem kiedy był ze mną ten oto osobnik płci żeńskiej umiałem nad sobą niezwykle panować. To znaczy… tak było do puki coś jej nie zaczęło odwalać. Wiedziałem od zawsze, że nie jest ona taka sama jak reszta tych wszystkich szarych myszek, ale jednocześnie to właśnie między innymi mi się w niej podobało. Mimo mojego wyglądu, groźnej postawy czy ciętego języka, jestem naprawdę bardzo słaby psychicznie przez wydarzenia jakie działy się przed moim trafieniem tutaj. Nie wiem co dokładnie się stało, i też nikt nie chciał mnie o tym uświadomić. Może to i lepiej ? Ale też przez to po pewnym czasie zaczęły przeszkadzać mi jej wahania nastroju. To jak raz potrafi się popłakać i przytulić (i tak mnie przy tym opieprza), a raz dosłownie nie da nawet możliwości wytłumaczenia się, a tu od razu dostaje z liścia. Przez chwilę kiedy się do mnie przykleiła – nie ruszałem się. Nie chciałem . Zaraz potem wstałem i skierowałem się do kuchni. Po co ? Skoro moja lodówka i tak zawsze jest pusta, ponieważ nic innego niż krew nie przechodzi mi przez przełyk.
-Riuki….. powiedziałeś mi tylko, że nie chcesz mnie stracić. Ale o naszym związku nic nie wspomniałeś. – weszła zaraz za mną i kiedy stałem tyłem: złapała mnie za krawędź koszulki. Ehhh nie wiem czemu, ale jakoś wolałem unikać tego tematu, ponieważ bardzo celnie trafiał w moją psychikę. Tak jak zawsze byłem szczery i raczej nie kryłem się nawet z chamskimi rzeczami to teraz ciężko było mi odpowiedzieć. Stałem chwilę tyłem, by po krótkiej przerwie w wypowiedziach pociągnąłem ją do siebie i za momencik przekręciłem dosłownie tak by stała plecami do blatu kuchennego. Oczywiście jest jaka jest i musiałem ją delikatnie podnieść, żeby swobodnie spojrzeć jej w oczy i to jeszcze przy posadzeniu jej na blat musiałem się schylać. Chciałem ją pocałować kiedy tak stałem bez słowa, ale naprawdę nie mogłem. Coś mnie teraz hamowało. Jak zawsze wtedy, gdy mieliśmy posunąć się o „krok dalej”. W końcu przemogłem się jedynie na dotknięcie jej policzka. Załzawione oczy świadczyły o tym, że zaraz się rozpłacze ale w sumie…. Niech popłacze. Teraz kiedy jestem z nią może się wypłakać.
-Ty chyba nie wyobrażasz sobie ile dla mnie znaczysz, głupia. – powiedziałem cicho, ale moja wypowiedzieć mogła zostać źle odebrana przez osobę, która nie znała mojego akcentu. Ani ona, ani ja więcej się nie odezwaliśmy, za to podniosła nieco główkę i zetknęła ze mną nosek.
-No pocałuj mnie wreszcie idioto. Dlaczego tego nie zrobisz, skoro…
-Przepraszam…. – tylko tyle zdołałem odpowiedzieć, ale mimo wszystko nie odsunąłem się-Ja po prostu nie chce cie więcej krzywdzić. Wczoraj już się popisałem, ale nie zrobiłem tego specjalnie. Skoro nie jesteśmy razem, to nie mam prawa cie całować… przytulać, czy choćby dotykać..-spuściłem wzrok i teraz wyglądało to tak jakbym patrzył jej w dekolt. Wcale tak nie było, ale…. Może akurat tak pomyślała ?


( Cinia ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope