środa, 26 sierpnia 2015

[QS Team 1] Od Ricka - C.D. Steina

END
Wszyscy byli pod zszokowani. Ace, który mało nie zabił całej ekipy, rozwalił kilkanaście budynków, zrobił większy burdel niż w stolicy czerwonych latarni, teraz przytulił Rene... PRZYTULIŁ. Na początku myślałem, że chce mu połamać żebra, ale nic takiego się nie stało. Staliśmy jak wryci. Myślałem, że szczęki Takako i Levi'a będzie trzeba zbierać z ziemi. Każdy myślał nad rozwiązaniem siłowym. Jak go wyłączyć i przy okazji nie zniszczyć. Sam chciałem sprać tą metalową puszkę złomu albo użyć pajączka, który unieruchomił by go od środka. Takako by pewnie znów spróbowała z budynkami. Tylko Stein był na tyle rozsądny by wykorzystać metodę słowną... może i rzeczywiście rozmowa jest skuteczniejsza. Słowa potrafią bardziej zranić, a Ace ma ludzkie cechy. Innymi słowy, to było genialne. Zadziałał na jego psychikę, tak, że się załamał.
 Teraz leżał nieprzytomny, z ust sączyła mu się krew. Ace nadal ściskał przyjacielsko Rene, więc ten nie mógł się zbytnio ruszyć. Ja i Levi podbiegliśmy do Stein'a. Jeszcze żył. Gdybym nawet spróbował go uleczyć, nie zadziałałoby, moja krew zostałaby wypluta z jego krwią. Nie musiał się poświęcać. To nie było w żadnym razie potrzebne.
- Zabierzcie go, my zaprowadzimy Ace'a- rozkazał szybko kapitan. Nie był w najlepszym stanie... Wziąłem go i przerzuciłem przez ramię. Tak będzie szybciej niż nieść go we dwójkę.
  *
Stein powoli się budził. Siedziałem wraz z Rene. Ten czas przegadaliśmy. To co zrobił ten facet było naprawdę imponujące. Rene prowadził potem Ace'a za rękę. Z osobistego punktu widzenia, brakowało za nimi tylko tęczy i motylków... byłby to naprawdę piękny obrazek... ta, jasne.
Naukowiec otworzył oczy, akurat bawiłem się z rozkładanie broni na części pierwsze. Zerknąłem na niego. Przeklął pod nosem i usiadł rozglądając się.
- Witamy śpiącą królewnę- mruknąłem, przyglądając się lufie.
- Jak było po drugiej stronie?- dodał Rene. Racja, był martwy jakieś 15 minut. Miał szczęście, że w ogóle udało się go uratować.
Stein nadal był nieznacznie skołowany, pewnie układał sobie wszystko w głowie.
- Gdzie Ace?- to było pierwsze pytanie jakie zadał.
- Tam gdzie powinien być- odpowiedział Rene.
- Prowadził go za rączkę- parsknąłem śmiechem, dostałem za to lekkiego kuskańca w brzuch. Kapitan sam się zaśmiał po krótkiej chwili. Przyznam, nie reagował jakoś przesadnie.
-  To już po sprawie?- kolejne pytanie jakie zadał.
- Tak, wszystko załatwione, dobrze się spisałeś- posumowałem szybko. Stein uśmiechnął się blado z lekką ulgą. Wstał i oderwał kroplówkę. Szybko odzyskał siły, jak na gościa, który o mało co nie trafiłby do trumny. Załatwiłbym mu wtedy napis: "Bóg popełnił błąd", albo: "Zbyt szalony, aby chodzić po tym świecie".
- Wiecie co?- zacząłem- Uczciłbym to zwycięstwo, co powiedziecie by się napić?- uznałem to za propozycję nie do odrzucenia. Mówiąc: "napić", miałem na myśli najebanie się w cztery dupy. Spojrzeli na siebie. Obydwoje skinęli głowami. Mówiłem, że to propozycja nie do odrzucenia? Wyszliśmy z pokoju. Po drodze jeszcze złapaliśmy Levi'a  i Takako. Trzeba było jakoś to uczcić prawda? W końcu prawie nas nie zabił, a złapanie go nie było wcale łatwe. Mimo wszystko było warto.
Poszliśmy ( w stronę zachodzącego słońca!).
< Kuniec ;w; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope