sobota, 17 października 2015

Od Eriki

Samotność. Są takie chwile, że dopada ona każdego. Niezależnie od tego, czy jesteś otoczony bądź otoczona przez ludzi, czy też rzeczywiście jesteś kimś samotnym. Jak potwór, jak drapieżnik czai się, polując. W każdej chwili gotowa do ataku. Żeruje na negatywnych emocjach.
I tak oto ja sama również stałam się ofiarą samotności. Zaatakowała niespodziewanie, podczas jednego z po prostu gorszych dla mnie dni. Nagle zaczął mi przeszkadzać brak towarzystwa. Stwierdziłam, że już za długo z nikim nie rozmawiałam. Sama sobie przestałam wystarczać. Stwierdziłam więc, że jest na to tylko jedno jedyne lekarstwo. Jakie? Otóż zwyczajnie - wyleźć wreszcie z pokoju i poszukać jakiegoś towarzystwa.
Krytycznym wzrokiem zmierzyłam swoje odbicie w lustrze. Poprawiałam i otrzepałam z niewidzialnego brudu czarno-białą sukienkę. Odgarnęłam długie, blond włosy na plecy i wypróbowałam na swoim odbiciu przyjazny uśmiech.
Stwierdziłam, że nie jest tak tragicznie i mogę pokazać się w takim stanie ludziom... Czy też innym istotom. Otworzyłam więc z rozmachem drzwi i wymaszerowałam na korytarz w poszukiwaniu jakichkolwiek żywych istot.
Nie znalazłszy nikogo na tym piętrze, ruszyłam w kierunku schodów, jednakże zanim zdążyłam na nie wejść, zderzyłam się z osobą, która po nich zabiegała.
- Auć... - mruknęłam, cofając się. - Przepraszam.
"Ostatnio coś często dosłownie wpadam na innych", dodałam w myślach, podnosząc wzrok na ową osobę.

< To kto chętny? Na kogo wpadłam? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope