piątek, 16 października 2015

Od Stein'a - C.D Inoue

Oczy dziewczyny nienaturalnie wykręciły się do tyłu po czym jej nogi lekko się zachwiały. Zaczęła bezwładnie opadać na ziemię. W porę udało mi się podnieść i złapać ją na ręce... była tak niewiarygodnie lekka, prawie jak szkielet.

-Zaraz mnie uwolnij, a tak skopię ci tyłek, że popamiętasz, okularniku jeden! Myślisz, że jak jesteś starym prykiem to ci wszystko wolno, tak?! Chodź na solo staruchu, a cię na asfalcie połamię! - krzyczał kurdupel. Byłem przyzwyczajony do różnych obelg i czasami mnie nawet bawiły... ach, ta ludzka kreatywność. Spojrzałem na jego osobę. Cały czas próbował się wyrywać, ale na nic... moje skalpele nigdy mnie nie zawodziły... kiedyś musiałem je odzyskać, ale w tamtej chwili najważniejsza była dziewczyna, której stan duszy ciągle mnie martwił. Nie wyglądała na taką, która na siłę próbuje ryć sobie banię mordowaniem czy czymś podobnym. Jej dusza równiez tego nie wykazywała, więc odrzuciłem tą możliwość. Niezwłocznie ruszyłem w stronę budynku zostawiając za sobą wiecznie wysławiającego swe obelgi krzykacza. W drodze powrotnej do swojego mieszkania skorzystałem z usługi windy... szkoda było czasu na spindranie się po schodach. Korytarze były zupełnie puste i ciemne... jedynie światła lamp wpadały do środka. Moje kroki odbijały się echem od ścian. Po chwili znalazłem się przed drzwiami swojego domu. Pchnąłem je z kopniaka i wpadłem do środka niczym huragan. Światła automatycznie się zapaliły. Wbiegłem do sypialni i położyłem białowłosą na łóżku, a sam pobiegłem szukać kadzidełek, które mogłyby pozytywnie wpłynąć na omdlałą dziewczynę. Znalazłem kilka w swoich zapasach i zabrałem się za szukanie zapałek i dzbanuszków, które mogłyby posłużyć jako pojemniczki na palące się kadzidła. Znalazłem tylko trzy, ale to i tak było lepsze niż nic. Nasypałem do każdego z nich trochę proszku i zapaliłem jedną zapałką. Z dzbanuszków zaczął ulatniać się dym. Przeniosłem wszystkie szklane dzbanki do sypialni i rozłożyłem je w dogodnych miejscach. Sam zabrałem się za sprawdzanie pulsu dziewczynie, który na szczęście był w normie. Nie dziwię się, że zemdlała. Za dużo emocji jak na taką starganą duszyczkę i jeszcze stwór-wybawiciel. O ironio... pewnie sama białowłosa podczas tej całej akcji zastanawiała się czy nie trafiła z deszczu pod rynnę, ale cóż mogłem poradzić... eksperymentów wykonanych na sobie cofnąć nie mogłem. Białowłosa nie miała gorączki co mnie nieco uspokoiło. Jej tętno również było w normie, więc stwierdziłem, że należy czekać do czasu, aż się obudzi i... ucieknie z krzykiem przerażenia na ustach. Opuściłem więc sypialnię przymykając lekko drzwi. Skierowałem się do drzwi i otwarłem je lekko by białowłosa nie zrobiła sobie krzywdy uciekając, wróciłem do salonu i glebłem się na kanapie... nagle zmęczenie wzięło górę, jednak za nim zasnąłem zaglądnąłem do dziewczyny. Podszedłem do łóżka i patrzyłem na jej smutną i spokojną twarz. Skrzywiłem się na wspomnienie widoku jej duszy tym samym kładąc dłoń na jej chłodnym czole. Przez chwilę jej głowa zaświeciła turkusowym światłem po czym owa kulka światła przeniosła się na jej klatkę piersiową i wsiąkła w środek.

-Chociaż tyle mogę zrobić... miej chociaż spokój przez sen, dziecino. - szepnąłem i po cichu wyszedłem z sypialni i jeszcze bardziej zmęczony glebłem się na kanapę, która wcale, a wcale nie była wygodna.



( Inoue? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope