czwartek, 19 lutego 2015

Od Renji'ego - C.D Heaven'a

Byłem w szoku. Nie wiedziałem co się właściwie stało. Teraz było już spokojnie...
Po chwili ruszyłem w stronę salonu. Kiedy zauważyłem Heaven'a, który krwawił. Siedział na podłodze ciężko oddychając. Od razu do niego podbiegłem.
- T-trzymasz się?! Dasz radę wstać?! - zapytałem.
Nie odpowiedział. Lekko się uśmiechnął spoglądając na mnie, ale zaraz znów opuścił wzrok. Przymknął oczy.
Czym prędzej zacząłem szukać opatrunków. Znalazłem je w szafce w łazience. Zabrałem bandaże i inne przydatne rzeczy, by choć na chwilę zatamować krew.
Kiedy już zająłem się Heaven'em szybko chwyciłem za telefon i zadzwoniłem po pomoc medyczną.
W tym czasie byłem w pokoju z chłopakiem. Przez cały czas spoglądałem na niego. Miałem łzy w oczach.
- Dlaczego to zrobiłeś? To ja miałem być ofiarą... - wyszeptałem.
Siedzieliśmy tak chwilę w całkowitej ciszy. Chłopak wciąż miał problemy z równomiernym oddychaniem, jednak krew przestała wypływać z ran.
Pomoc przybyła po kilku minutach. „Zabrali” Heaven'a do szpitala.
Nie miałem możliwości, by teraz być w tym samym miejscu co on. Mogłem go odwiedzić, dopiero gdy otrzymam telefon ze zgodą.
Zostałem sam. Martwiłem się. Ale co mogłem zrobić? Czekałem cierpliwie na telefon.

~ ~ ~

Był już wieczór. Widok z okna na miasto był wspaniały. Chcąc go dłużej podziwiać wyszedłem na mały taras apartamentu. Oparłem się o metalową barierkę i obserwowałem miasto. Nawet stąd było widać miejsce, gdzie przebywał chłopak. Wpatrywałem się przez chwilę w budynek stojący w oddali, kiedy usłyszałem sygnał mojej komórki. Natychmiast odebrałem.
- Tak?
Dowiedziałem się, że Heaven jest już w o wiele lepszym stanie niż wcześniej, a do tego zakończyły się jego badania. Wskazano mi również salę.
Kąciki moich ust mimowolnie podniosły się. Sam sobie się dziwię.
- Co do... szepnąłem do siebie dotykając dłonią ust. Rumieńce znów zawitały na mojej twarzy.
Chodziło o „zwyczajną” osobę... nie działy się nikomu żadne krzywdy, a jednak... nie rozumiałem tego.
- Mhm, nieważne. - zignorowałem to i z lekkim uśmiechem ruszyłem w stronę szpitala.

~ ~ ~

Na miejsce dotarłem bardzo szybko. Zajęło mi to zaledwie niecałe 10 minut. Zbliżałem się powoli do wyznaczonego miejsca, kiedy zauważyłem, jak pewien dość młody lekarz wychodzi z pomieszczenia, gdzie przebywał Heaven. Mężczyzna był wysoki i bardzo przystojny. Wychodząc wyglądał na bardzo zadowolonego, co przyznam nie bardzo mi się podobało. Od tamtego momentu niepewnie stawiałem kolejne kroki.

<Heaven? Skoro Renji jest zazdrosny to coś jest z nim nie tak. XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope