-Myślałem, że chcesz pogadać czy coś a nie upijać się… - powiedziałem dosyć cicho na co ten zaśmiał się
-Naprawdę jesteś beznadziejny – wziął łyk piwa – Nie znasz mnie… no i oczywiście nie poznasz. Jesteś zbyt dziwny.
Odezwał się, usiadłem naprzeciwko niego przyglądając się innym osobą. W sumie to było tutaj całkiem sporo osób, myślałem że będzie więcej. I właśnie przez to nie czułem się za dobrze, a kiedy już przyniesiono mi pierwszy napój poczułem się sto razy gorzej. Ująłem puszkę w trzęsące się ręce po czym wziąłem pierwszy łyk. Właściwie to sam alkohol piłem tylko raz i jak dotąd myślałem, że będzie to ostatni raz. A tu przyszedł sobie jakiś chłopak i przywraca stare nawyki… właściwie to nie jest mój nawyk. I nigdy nim nie będzie.
-Pijesz jak dziewuszka, co ty pierwszy raz? – prychnął
Posłałem mu rozdrażnione spojrzenie po czym wziąłem duży łyk, opróżniając praktycznie całą zawartość puszki.
-Może jednak coś z Ciebie będzie… a wypijesz coś mocniejszego?
Wódka? Może i dałbym radę, w sumie to nigdy jej nie piłem. Nie musiałem nawet odpowiadać chłopakowi ponieważ ten już po chwili zamówił, oczywiście to ja płaciłem no bo co… Nalał do małego kieliszka wpierw sok malinowy, potem wódkę a na koniec dodał pięć kropli tabasco. Chce wyeksponować walory smakowe? Tak zwany wściekły pies nam się szykuję, no to zdrowie. Sok malinowy doskonale łagodził smak wódki oraz tabasco. Jakie wspaniałe uczucie, gorzki przeradzający się w piekielnie ostry, a już po chwili ciepła słodycz głaskała podniebienie. Wypiliśmy tak jeszcze po pięć kolejeczek i sam nie wiem, kiedy zaczęło mi odwalać.
(Haruka?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz