Co ? Gdzie ja jestem ? Czy już wszystko się skończyło ?
Wszystkie te walki, zamieszanie…. Wszystko ucichło, a ja znajdowałem się w
jasnym, rażącym pomieszczeniu. Nie do końca jeszcze rozumiałem jak się tutaj
znalazłem i co się takiego wydarzyło. Otworzyłem delikatnie oczy i
spojrzałem biały sufit. Słyszałem tylko
jakieś głosy zza ściany no i ten… cholernie wkurzający rechot. Obróciłem główkę
w prawą stronę no i co ujrzałem ? Nikogo innego, ale Nyar’a. Czyżby też został
na tyle ranny by trafić do szpitala. Tak, już wiedziałem że znajduje się w
szpitalu.
-Dobry, smerfiku kochany. – pomachał mi tak jak taka tępa
blondynka. Czy on mnie śledzi, a może nie potrafi wytrzymać bez mojego
towarzystwa ? – Jak tam twoje żebra, nosek no i jeszcze parę innych narządów ?
Jeśli chcesz to ja mogę je poukładać na swoje miejsca.
-Żebym ja ci za raz nie pokazał gdzie ty masz swoje miejsce.
– powiedziałem podnosząc się do siadu. Rozejrzałem się dookoła. Nieco kręciło
mi się w głowie, ale to pewnie przez to że tak długo leżałem, a raczej… byłem
nieprzytomny. Dotknąłem stopami zimnej podłogi i za raz próbowałem wstać, ale
marnie mi to wyszło.
-Karzełku, nie przewróć się bo wtedy nie będzie z czego cie
składać, jak zęby pogubisz.. – zacmokał, a ja wtedy wstałem z podłogi i
opierając się o jego łóżko przygniotłem go, chociaż no nie powiem był to dosyć
lekki uścisk, nie miałem na to siły.
-Zamknij się w końcu ! – warknąłem i już chciałem mu walnąć,
kiedy ten złapał mnie za szmaty i bardzo szybko obrócił tak że to teraz ja byłem
pod nim a on pochylał się nade mną.
-Kyuooooyaa…- uśmiechnął się szeroko i zbliżył do mojej
twarzy. Aż się zlękłem. Spojrzałem na niego tymi przestraszonymi oczkami, a w
myśli ukazało mi się coś takiego: „A jeśli on mnie teraz zgwałci !?”. To było
by okropne… na dodatek wiedziałem, że Nyar byłby zdolny do czegoś takiego. Próbowałem
go ode pchać, ale niezbyt mi się to udało. He He He musiało to wyglądać dość
dziwnie. Dwaj faceci leżeli teraz NA JEDNYM ŁÓŻKU JEDEN POD DRUGIM. Gdyby
zobaczył nie ktoś kto mnie „zna” to chyba nigdy więcej nie wyszedłbym z pokoju.
– Właściwie to powinienem ci jeszcze oddać za to dziurę w brzuszku…. –
zachichotał patrząc mi prosto w tęczówki.
- Co ty ode mnie człowieku chcesz !? – warknąłem próbując
wstać, ale po pewnym czasie kiedy stwierdziłem, ze to i tak nie ma
najmniejszego sensu, położyłem się i patrzyłem w sufit
-Ja od ciebie !? To ty mi chciałeś przed chwilą przywalić. –
powiedział i wskazał paluszkiem miejsce z którego chciałem wymierzyć cios.
Teraz wyglądał jakoś tak niewinnie, no takie 5 letnie dziecko.
-Ale to ty mi połamałeś wszystkie żebra ! – warknąłem i
odwróciłem wzrok
-No to tak jakby jesteśmy kwita.. – oparł się ręką obok
mojej głowy. Jeszcze bardziej się wtedy wystraszyłem.
-Jeszcze jakbyś ze mnie zlazł to byłoby miło… - mruknąłem
zakrywając nieco twarz niebieskimi włosami.
(Nyar ? Brak Weny K
)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz