poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Od Vanilli - C.D Heaven'a

Denerwuje się. Czyżby moja obecność, ta cała sytuacja i taka „niemoc” sprawiły, ze Heaven, taki facet ze stali wysiada i skończyły mu się pomysły. Normalnie to byłby jednym z tym przegranych, ale na szczęście to nie pojedynek. Nie no Sigmy nie żyją tylko pojedynkami i rywalizacją. Przekrzywiłam główkę w prawą stronę i uśmiechnęłam się nieznacznie. Czy to będzie pierwsza osoba, która mnie tak naprawdę pozna ? Taką prawdziwą Vanille…?
-Nie mam ochoty nigdzie stąd wychodzić…. Po za tym jestem zapłakana i brzydka… - usiadłam sobie na łóżku i wtuliłam się w mojego kochanego misia. Chłopak cały czas tak stał, widocznie się denerwując.
-Nie jesteś brzydka….
-Ja wiem swoje, ty swoje. – westchnęłam wstając i już zostawiając maskotkę. Podeszłam do niego, wyciągnęłam dłoń i dotknęłam jego szarych, lekko zmierzwionych włosów. – Denerwujesz się… - mówiłam jak w jakimś transie
-Wcale, że nie… -zbulwersował się. Znowu. Boże, ale z niego nerwus. Szkoda, że się nie robi taki czerwony jak buraczek. – Ja się wcale nie ….
Przytknęłam szybko rękę do jego ust. Nie, wcale nie chciałam go udusić, choć jeszcze parę minut temu mogłabym się nad tym zastanowić. Stanęłam na palcach, powoli zamknęłam oczy i pocałowałam swoją dłoń. Kiedy się odsunęłam chłopak zupełnie zmienił nastawienie. Jego oddech był spokojny, a on trochę się uspokoił.
-Denerwujesz się, bo siedzisz ze mną…. Z dziewczyną w jednym zamkniętym pokoju….. jak jesteś trzeźwy mógłbyś to zrobić wszędzie, o każdej porze dnia i nocy.. i nie wstydził byś się… - zaczęłam się zastanawiać, a ten szybko podszedł do mnie by chyba zakryć mi usta. Nie chciał bym mówiła tak bezpośrednio. Heh mnie to podniecało, a jego wręcz przeciwnie… wprawiało w zakłopotanie. – Denerwujesz się…. Bo mnie lubisz… - zachichotałam tak bardzo słodziutko..
-Ty tez mnie lubisz… - prychnął, ale to bardziej zabrzmiało tak jakby te słowa zostały wypowiedziane przez 5-letnie dziecko. Złapałam go za policzek i pociągnęła.
-Lubię cie. To raczej nic nowego bo ja wszystkich lubię, chciałbyś się czuć wyróżniony pod tym względem..
-Ja… to znaczy…wrrr…
Kiedy usłyszałam to co on właśnie powiedział po prostu nie mogłam się już powstrzymać. Wybuchłam śmiechem, a chłopak jeszcze bardziej się speszył. Zaczął się tłumaczyć i w ogóle.
-Warczenie, mruczenie…. I jęczenie zostaw na kiedy indziej.. – uśmiechnęłam się, złapałam go za łąpkę i pociągnęłam do kuchni. Dopiero zatrzymałam się przy lodówce. Wyciągnęłam truskawki, czekoladę, następnie nieco ją roztopiłam no i wszystko było już gotowe. Heaven obserwował mnie bacznie, tak jakby nie chciał przegapić żadnego mojego gestu. Złapałam za ogonek jednej, dużej truskawki, zamoczyłam jej koniuszek w czekoladzie, obróciłam się i wsadziłam chłopakowi do połowy do pyszczka. Teraz wyglądał jeszcze bardziej komicznie.
-Następnym razem tak zatkam ci pyszczek…


( Heaven ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope