piątek, 29 maja 2015

Od Abla - C.D Izayii

Srebrnowłosy uśmiechnął się.
- Jasne, czemu nie. - rzucił beztrosko, podążając za Izayą. Już po chwili znaleźli się na dużej wysokości. Abel rozejrzał się, mrużąc lekko oczy. Mimo iż byli pod zamkniętą kopułą, wiał wiatr. Chłopak zastanawiał się nad tym przez chwilę, jednak zaraz potem odrzucił od siebie niepotrzebne myśli, po czym usiadł obok czarnowłosego. Spuścili nogi z dachu, patrząc na przesuwające się w dole malutkie postaci ludzi.
- Całkiem ładny widok,prawda? Byłeś już kiedyś tak wysoko? - zagadnął Izaya. Mniejszy chłopak potrząsnął głową.
- Nie miałem okazji. Ale miałem kiedyś pokój z balkonem. Lubiłem tam siedzieć. - odparł, nadal nie tracąc dobrego humoru. Siedzieli przez chwilę w ciszy, obserwując panoramę lub zaszklone niebo.
- Gdzie nauczyłeś się trucicielstwa? - zapytał po chwili czarnowłosy, uśmiechając się szeroko.
- Czy to ważne? W dużych metropoliach trzeba się umieć obronić i ustawić. Zwłaszcza wtedy, gdy miejsce w którym mieszkasz znajduje się w nieciekawej okolicy. A jak sam widzisz, nie mam szans w walce w ręcz. - zaśmiał się Lightwood. Przechylił lekko głowę w bok, pozwalając aby długie włosy opadły w tą samą stronę. Przymknął oczy, czując na twarzy miły powiew wiatru.
- Choć i Twój występ z nożykiem był imponujący. To naprawdę było niesamowite. - uśmiechnął się lekko.
[ Izaya? Wybacz, że tak długo mi to zajęło. ;A; ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope