Leżała przede mną całkiem bezradna, nieświadoma istnienia. Zabłąkana w
rzeczywistości. A ja nic nie mogłem zrobić, jedynie pochwycić jej zimne
ciało, i unieść. Inoue była chłodna, bardzo chłodna. Dłonie marzły mi od
jej temperatury, dlatego coraz szybciej przebierałem nogami, by wrócić
do apartamentu. Nie wiedziałem, gdzie mieszka ta dziewczyna, więc
zabrałem ją do siebie. Doprawdy dziwny atak miała, jeśli można tak
nazwać to, co się stało przed momentem. Nie mogłem jej zostawić w takim
stanie. Jej sukienka gwałtownie wiała na wietrze, a na mojej klatce
piersiowej czułem delikatne ciało dziewczyny. Nie była ciężka, mimo, że
mierzyła ponad sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Trochę prowokował
mnie ruch jej piersi, podskakiwały one niczym dwie piłki, gdy biegłem.
Byłem tuż przy drzwiach. Próbowałem jak najszybciej dostać się do
kieszeni po klucze, ale sukienka dziewczyny trochę mi przeszkadzała.
Trochę; bardzo, ale nie mogłem jej postawić na ziemie. Przecież to
byłoby za łatwe. Wpadłem na iście genialny pomysł. Chwyciłem krańce jej
sukni zębami, by sobie ułatwić. Droga do klucza stała otworem, wreszcie
udało mi się go dosięgnąć. Nie szkodzi, że prawie wypadły mi z ręki, z
nerwów. To dlatego, że moja dłoń nagle zaczęła się ślizgać. Przez
przypadek porwałem jej skrawek sukni, ale to nie to jest w tym momencie
najważniejsze, prawda? Wyważyłem drzwi jednym kopnięciem, i tak również
zostały one zamknięte z powrotem. Rzuciłem ją delikatnie na łóżko i
pobiegłem po ręcznik, nawilżając go ciepłą wodą. Po chwili zasiadłem
obok leżącej dziewczyny i położyłem jej zmoczoną ścierkę na niemalże
zmrożonym czole. Wyjąłem kołdrę, koc i poduszki ze schowka, po czym
wszystko znajdowało się w zasięgu Inoue. Teraz powinna się rozgrzać.
Może jak się ocknie, to powiem jej, żeby nie paradowała prawie nago
nocą! Ja sam, by nie zajmować dziewczynie miejsca usiadłem na podłodze,
oraz zostałem na kilkugodzinnej warcie. W tym czasie jej oddech
ustabilizował się, a temperatura nieco wzrosła. Odetchnąwszy z ulgą,
pogrążyłem się we śnie, chociaż uprzednio obudziłem się o trzeciej w
nocy.
Wczesnym porankiem, o godzinie dziesiątej, obudził mnie cichy jęk.
Zerwałem się i począłem rozglądać po apartamencie. Prawdopodobnie Inoue
spała, więc majaczyła. Nie chciałbym widzieć, co znajduję się w jej
głowie. Przeciągnąłem się i gdy przechodziłem obok łóżka, dziewczyna
złapała mnie za koszulkę, znów mówiąc coś pod nosem.
- Nie zostawiaj... Mnie... - majaczyła znów.
Bez odpowiedzi wyrwałem się z jej dłoni i przykryłem długie nogi
kobiety kocem. Cóż, nocą strasznie się kopała. Westchnąłem ciężko i
czekałem, aż otworzy oczy. Wpatrywałem się na nią jak na wariatkę,
liczyłem na jej zdziwienie.
- G-Gdzie jes-jestem? - wydukała i przecierając oczy, jedną dłonią zaczęła się odkrywać z kołdry.
- Poleż jeszcze - zsunąłem jej dłoń z materiału. Moja mina zmiękła, za to jej wyglądała tak, jakby zobaczyła ducha.
- To ty! - nie miała siły podnieść głosu. Zakryła się kołdrą po samą szyję.
- Przecież cię nie zgwałcę, nie bój się - parsknąłem. - Tam jest
łazienka - wskazałem. - Tam kuchnia, rób co chcesz, tylko się nie rządź -
podniosłem kącik ust.
- Ale jak to... - urwała.
- Jesteś słaba - stwierdziłem. - Co się wczoraj wydarzyło? Pamiętasz
coś? - wstałem i rozsunąłem zasłony, by do pomieszczenia wpadło trochę
światła. Na ten ruch dziewczyna gwałtownie zakryła oczy, ponieważ słońce
miało dziś duży zasięg. Miałem nadzieję, że nie wybiegnie z krzykiem,
bo chciałem dobrze.
< Inoue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz