poniedziałek, 8 czerwca 2015

Od Mary - C.D Natsume

Wpatrywałam się w milczeniu zaskoczona w uśmiechniętą twarz chłopaka. No nie powiem, nie spodziewałam się, że tak nagle znajdzie się koło mnie i się spyta czy sobie nic nie zrobiłam. Po chwili i ja się uśmiechnęłam.
- Mary - wystawiłam rękę w stronę chłopaka, widać że tą nagłą zmianą nastawienia zaskoczyłam go bo przekrzywił głowę, ale w ostateczności uścisnął moją dłoń
- Natsume - przedstawił się
Coraz dziwniejsze imiona słyszałam od napotkanych ludzi, nie znałam jeszcze nikogo kto nazywał się Natsume. Ale też właśnie chłopak o dziwnym imieniu zagadał do mnie, a nie ominął jak reszta. Jakoś mi się tak miło zrobiło wiedząc, że nie jestem obojętna i ktoś jeszcze się mnie nie boi. Być może był kimś nowym, kto został sprowadzony niedawno do ośrodka i nie nasłuchał się o mnie jak upiększyłam twarz jednej z naukowców albo i co nieco się o mnie nasłuchał, ale specjalnie mu to nie przeszkadzało. Sama teraz mogłam rozmawiać z jakimś ukrytym mordercą, dla mnie każdy kto zyskał miano projektu i jakieś dziwne nazwy jak np. moja A969 do szybszego rozpoznawania nas był mordercą, pionkiem który musi robić to co mu każą bo inaczej zakończy swój żywot.
- Interesujesz się sztuką? - odezwałam się po chwili przenosząc wzrok z niego na stare drzewo tuż przy drodze, gdybym miała szkicownik mogłabym naszkicować stary dąb, a później ożywić i zmniejszyć go wstawiając do doniczki
- Niezbyt - odpowiedział krótko spoglądając na dąb, na którym i ja zawiesiłam swój wzrok - Malujesz?
- Maluje, rysuje, rzeźbię i szyję. Tą maskotkę uszyłam sama - mówiąc to wepchnęłam mu do ręki szmaciankę -  ona jest żywa - dodałam pospiesznie widząc jak Natsume zaczął dźgać ją po brzuchu
Szmacianka zerwała się na równe nogi i spoglądając na chłopaka z grymasem na twarzy zeskoczyła z jego dłoni i schowała się za mną wychylając swoją głowę zza mojej nogi.
- Raion wyłaź - wsadziłam do kieszeni rękę i wyciągnęłam z niej lwa, który teraz mieścił mi się na dłoni i mógł spokojnie po niej chodzić, jednak wraz z jego zeskokiem przybrał rzeczywisty rozmiar - Kochany kociak - przykucnęłam do lwa i wtuliłam twarz w jego puchatą grzywę, na co ten zaczął się przymilać
- Lew wyskakujący z kieszeni. No proszę, mam do czynienia prawdopodobnie z Alfą - stwierdził chłopak, a ja słysząc dziwną nazwę zakończyłam tulenie z lwem i podniosłam się by dowiedzieć się więcej, nadal nie byłam obeznana do końca z tymi przeróżnymi nazwami. Samo pojęcie co to jest ta Arcana przyszło mi z trudem do zapamiętania
- Twoja Arcana skupia się na umiejętnościach magicznych dlatego jesteś Alfą, przed nazwą z numerkami masz A prawda? - przytaknęłam głową, a ten dalej tłumaczył - Arcana Bet skupia się na umiejętnościach fizycznymi, Gammy umiejętności magiczne i fizyczne, a Omegi dopiero je rozwijają i później zostaną określone z jednych z powyższych klas. Jednak są osoby, którym wszczepiono Arcane, a nie tak jak w twoim przypadku Arcana sama ciebie wybrała. Ja należę do tych osób, którym ją wszczepiono i nazywani jesteśmy Sigmami
- Sigmami ... - powtórzyłam po chłopaku, a ten miał trochę czasu na odpoczynek - Mogę stać się Sigmą lub zmienić klasę na jakąś inną?
- Nie. Arcana wybiera cię i sama decyduje do jakiej klasy będziesz zaliczona. Też w przypadku bycia Sigmą posiadam dwie Arcany - dwie Arcany to też dwa razy więcej umiejętności, ja przy jednej mam prawdopodobnie cztery a może i więcej tylko jeszcze o nich nie wiem - Bycie Sigmą nie jest zbyt ciekawe do końca, ma to swoje plusy i minusy
- Największym minusem było zabranie tych wszystkich projektów do tego ośrodka
- Projektów? Mówisz jak naukowcy...
- Ludźmi teraz na pewno nie można nas nazwać. Może wolisz miano zabójców? Słyszałam o pojedynkach, w których uczestniczą różne osoby i zastanawiam się co by było jeśli na pole walki trafiła by dwójka przyjaciół. Walczyli by bo im tak każą czy zrobili bunt i tym samym dobrowolnie mówiąc "Zabijcie nas, nie będziemy walczyć". Również jakiś środek mogli im by podać przez co staną się prawdziwymi maszynami do zabijania, a gdy już nie będą potrzebni wyeliminują ich. Osobie, którą uważam za przyjaciela nie mogłabym spojrzeć w oczy po stoczonej walce "O ile bym jeszcze siebie kontrolowała[ach, te myśli]" - nabrałam powietrza - Uf. Zmęczyłam się tym gadaniem. Było miło z tobą pogadać Na..Natsume, ale wybacz muszę już iść. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - pomachałam ręką i szybko udałam się z powrotem do budynku, w którym znajdował się mój pokój, na samym końcu korytarza miałam umiejscowione drzwi prowadzące do mojego pokoju
Będąc już w środku zaczęłam szukać nie zużytego bloku rysunkowego, a całkiem sporo go miałam tylko w różnych miejscach rozłożony.
- Nie obrazicie się jeśli was zostawię. W razie czego dam ci znać, żebyś się pojawił - lew kiwnął zgodnie głową i usytuował się na dywanie w kącie pokoju, a koło niego wtuliła się w jego puchatą sierść maskotka
Pozbierawszy przydatne rzeczy i schowawszy je do brązowej torby na ramie wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Zagościłam jeszcze do kawiarni i dopiero po wypiciu pysznej herbaty i zjedzeniu ciasta udałam się z powrotem pod stare drzewo by móc coś narysować. Usiadłam w wygodnym miejscu na trawie i już miałam rysować drzewo, gdy usłyszałam ciche miauknięcie, a po chwili na kamieniu obok mnie pokazał się kot. Siedział badawczo przypatrując się mi, gdy zaczęłam go wołać żeby podszedł ten nawet nie drgnął. Zerknęłam w stronę drzewa i następie na ciągle siedzącego kota w jednym miejscu. Chyba chciał być narysowany przeze mnie bo z innego powodu by tak nie siedział i wbijał we mnie swoje duże oczęta. Po dosłownie kilku minutach miałam
 naszkicowanego kota na białej kartce. Nie musiałam długo czekać aż szkic wyskoczył z kartki i podbiegł do pozującego kota. Model wciąż siedział na kamieniu, ale gdy koło niego pojawił się jego szkic zaczął syczeć i prychać aż w końcu zniknął w zaroślach. "Głupi kocur ..." rzuciłam w myślach i podniosłam się z miejsca by znaleźć jakieś inne miejsce do rysowania gdzie nikt mi nie będzie przeszkadzał. Tak oto znalazłam się tuż przy granicy ośrodka. Wpatrywałam się w biegające kontury kota, który biegał przy mnie na trawie i od czasu do czasu tarzał się. Miałam zamiar go pogłaskać, gdy pojawił się ten prawdziwy i skoczywszy na szkic zniszczył go. Bezczelne zwierzę, jeszcze czego tu po nim.
- Kici kici - zaczęłam go wołać w międzyczasie sięgając do kieszeni po dłuto - Chodź pchla...znaczy kiciusiu. Nic ci nie zrobić
Kot pomimo jeżenia sierści zaczął powoi zbliżać się do mnie, gdy nagle odskoczył gwałtownie a następnie został chwycony w ręce przez chłopaka, który leżał jak kłoda na trawie tuż przed moimi butami.
- Dość szybko się ponownie spotkaliśmy - wskazałam na chłopaka dłutem - Czy to twój pchlarz? - fuknęłam wciąż mając do kota żal że zniszczył jedną z moich rzeczy

<Natsume?Nie przyznawaj się do koteła>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope