czwartek, 4 czerwca 2015

Od Natsume - C.D Bishie


Złote oko. Kiedy wyobraziłem sobie dziewczynę z takim kolorem oka, aż mnie coś zakłuło. Musiała wtedy wyglądać niesamowicie, naturalnie teraz też sprswiała wrażenie dostojnej i pięknej kobiety. Dziwiła mnie z lekka ta spokojność i opanowanie dziewczyny, kiedy mówiła o tym. Można było się już z łatwością domyślić, że ma się doczynienia z osobą silną psychicznie. Zazdroszczę jej tej dojrzałości. Bishie wspominała o pracy w cyrku, naprawdę niesamowite. Chociaż jak jej się tak teraz przyjrzeć, to faktycznie nosi strój rodem z areny cyrkowej. Przytaknąłem przyglądając jej się z nie ukrytym zaciekawieniem.
- Pracowałaś w cyrku? Czym się zajmowałaś?
- A jak myślisz? - zapytała podpierając się na dłoni
Zlustrowałem ją wzrokiem, co może było i zbyt śmiałe jak dla mnie. Dziewczyna również musiała to zrozumieć, ponieważ poruszyła się niespokojnie. Po jej drobnej budowie i takich oszałamiających strojach wnioskowałem, że musiała doskonale przyciągnąć uwagę. Ale to chyba tylko odnośnie stroju, a jeśli chodzi o budowę to może… akrobatka? Zapytałem ją czy zgadłem, odrobinkę przysuwając się do niej.
- W sumie… to można tak powiedzieć - przytaknęła
Uśmiechnąłem się lekko, doskonale to do niej pasowało. Aż miałem ją ochotę zobaczyć w akcji, jakie to przykre jak Arcana w jednej chwili może człowiekowi zabrać wszystko.
- Chcesz się czegoś napić Bishie?
- Jeśli to żaden problem, to prosiłabym.
- Nie jest to problem, idziesz ze mną do kuchni?
Dziewczyna wzruszyła ramionami, jednak ostatecznie poszła za mną. Na miejscu pokazałem jej kilka rodzajów herbat, soków oraz zwykłą wodę niegazowaną i gazowaną. Wybór był dosyć duży, więc dałem jej tą swobodę wyboru. Po może dwóch minutach wybierania, zdecydowała się na zwykły sok pomarańczowy. Nalałem do szklanki i sobie i jej tego samego napoju. Podałem jej ostrożnie pełny kubek tak, żeby niczego nie wylała. Kiedy skończyliśmy pić, jeszcze przez jakąś godzinę, półtorej gadaliśmy o czym popadnie. Naprawdę było to dla mnie niezwykłe, że tak się otworzyłem na nowo poznaną mi osobę. To chyba pierwszy raz, jak z kimś gadam tyle czasu. No chyba, że jestem pijany, wtedy iestem zupełnie innym człowiekiem… ale to mniejsza. Kątem oka spojrzałem na okno i zdziwiłem się jak bardzo było już ciemno.
- Chodź, odprowadzę Cię.
- Mogę iść przecież sama… - spojrzała na mnie troszkę podejrzanie.
- Ale jest ciemno, poza tym…
- Uważasz, że nie byłabym w stanie się obronić, gdyby jakiś dziwak mnie zaatakował?
- N-nie… to nie tak - zmieszałem się, nie chciałem, żeby tak to zabrzmiało
- Żartowałam, rób co chcesz. Chociaż w razie czego, to nawet wątpię, żebyś coś zaradził.
Zaśmiałem się nerwowo, kręcąc głową. A by się kruszyna zdziwiła (kruszi XD). Zmyłem szybko dwie brudne szklanki po czym wyszliśmy z budynku. Droga przez zaciemniony park nie trwała dłużej niż piętnaście minut, a po drodze nie spotkaliśmy nikogo prócz grupki pięciu pijanych chłopaków. Jednak w tym stanie byli zupełnie nieszkodliwi. Więc może i odbyłoby się nawet i bez mojej eskorty?
- Mów który budynek bo nie mam zielonego pojęcia - zwróciłem się do dziewczyny
Przeszliśmy jeszcze kilkadziesiąt metrów, aż w końcu zatrzymaliśmy się przed klatką Bishie.
- To co, jutro kontynuujemy zwiedzanie? - zapytałem

(Bishie? Wybacz za to, że tak słabo, telefon mi nie służy)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope