czwartek, 25 czerwca 2015

Od Neriel - Do Abla

Neriel po raz kolejny przetarła powieki. Wolną ręką złapała puszkę Pepsi i upiła z niej kilka łyków. Po jej pokoju roznosiły się głośne dźwięki z gry video. Dziewczyna stukała padem od konsoli i kręciła się we wszystkie możliwe strony.
- Ch**era! Nie tam idioto! Co ty robisz?!Strzelaj! - krzyczała podekscytowana.
Jej świeżo obcięte włosy podskakiwały do góry, pod wpływem nagłych zmian pozycji Nel. Ostatecznie czerwonooka leżała na boku, z nogami założonymi za szyję i padem między nimi. Jej zwinne kciuki raz za razem wybijały rożne comb'a. Uderzały w kolorowe guziczki z nadludzką prędkością.
- Tak, tak,tak! Boss, nareszcie! - mruczała pod nosem.
Już miała zadać ostateczny cios i pokonać potwora, gdy nagle...
- Co jest?!
Neriel zamarła w bezruchu. Otworzyła usta i zaczęła wpatrywać się w przestrzeń pustym wzrokiem. Wyświetlacz plazmy zgasł, a konsola się wyłączyła. Dziewczyna w końcu się otrząsnęła i podeszła bliżej. No jasne, lampka się nie świeciła... Znowu awaria prądu! Z rozpaczą wypisaną na twarzy usiadła na fotelu.
- Tyle godzin gry... Tyle godzin układania run... Tyle comb... - wymieniała jak w transie.
* * *
- Neeeeeel-chaaaan! Wstawaj!
Neriel uniosła powieki. Najwyraźniej zasnęła w fotelu, zmęczona długą rozgrywką. Ziewnęła dyskretnie i spojrzała na swojego budziciela.
- Satoko...? Co ty tu robisz? - wydukała.
Żółtowłosa małolata siedziała na kolanach Nel i wpatrywała się w nią jak zaczarowana.
- Greenda powiedziała, że mam cię pilnować i jak się obudzisz, powiedzieć, że dziewczyny poszły na spacer... - odparła radośnie.
Na...spacer? Psiakrew! Neriel gwałtownie zeskoczyła z fotela, zwalając przy tym Satoko na dywan. Podbiegła do okna i rozejrzała się po okolicy. Nigdzie nie było widać tęczowych panienek. Psiakrew... Gdzie one polazły... Puszczenie tej zgrai samej gdziekolwiek to bardzo zły pomysł... Swoją drogą, jak udało im się wydostać? Zaniepokojona Nel chwyciła Satoko za ramiona i lekko ją potrząsnęła.
- Satoko! Gdzie one są? No mówże!
Mała skrzywiła się i wyrwała z objęć Neriel.
- Mówiłam już, na spacerku... - Tupnęła nogą i zrobiła obrażoną minę.
* * *
Tęczowowłosa jak szalona biegała po całym ośrodku. Za rękę ciągnęła niziutką Satoko, która najwyraźniej nie była zadowolona z powstałej sytuacji. Po drodze zaczepiła z tuzin osób, ale nikt nie widział grupy siedmiu dziewczyn. Nel przetrząsnęła prawie wszystkie zakamarki Rimear, ale po jej siostrach nie było nawet śladu. Załamana i poddenerwowana wybiegła na dwór, mając nadzieję, że są gdzieś w parku. Przeszła kilka metrów i znalazła swoje zguby. Kolorowe pannice otaczały jakiegoś chłopaka, a może i dziewczynę... Ów nieznajomy miał bardzo dziwne i nierozpoznawalne rysy twarzy. Neriel nieco ulżyło, ale to uczucie szybko minęło, bo oto Niebieska Touka zaczęła szarpać rękę obcego. Dziewczyna podbiegła do głośnej zgrai krzyczących Tęczowych.
- Co to ma do wszystkich diabłów znaczyć?! - warknęła.
Siedem par oczu jak na zawołanie odwróciło się w jej stronę. Po chwili Siostry zaczęły się przekrzykiwać:
- To wszystko wina Mion!
- Co? Przecież to był pomysł Hanyuu!
- Niby mój? Touka, nie zganiaj na mnie!
Jedynie najstarsza Greenda okazała skruchę.
- Oh Neriel... One tak ładnie prosiły... - szepnęła przepraszająco.
Nel jednak była zbyt zdenerwowana.
- Ustawić się w rządku! Ale to już! - krzyknęła.
Dziewczyny z posępnymi wyrazami twarzy wykonały jej polecenie. Neriel po kolei dotykała czoła każdej z nich. Zdziwiony nieznajomy przyglądał się, jak każda z Kolorowych rozpływa się w powietrzu...
Nel westchnęła cicho i potarła pulsujące bólem skronie.
- Wybacz mi ich zachowanie. A tak przy okazji, jestem Neriel.

<Abelku?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope