niedziela, 19 lipca 2015

Od Vanilli - C.D Rick'a

To normalne, że kiedy coś się dzieje wtedy Heaven dostaje troszeczkę na główkę, a to co mnie otacza staje się mało bezpieczne. Przetarłam swój czerwony policzek i wytarłam krew z noska. Skoro jestem Sigmą powinnam się obronić …. Mimo wszystko w ogóle się tego nie spodziewałam. Z jednej strony miałam straszne wyrzuty sumienia, że pozwoliłam się pocałować.
-Czy wyglądam, jakby było wszystko w porządku ? – mruknęłam cicho. Wstałam z krzesła i jakby zignorowałam na chwile Rick’a. Rozpuściłam włosy tak by nie było widać mojej czerwonej twarzy oraz pojedynczych łez. Haruka i Natsu nie pozwolili Heaven’owi iść za mną i tak samo zrobili z Rick’iem. Teraz niestety będą musieli sobie poradzić sami. Skończyli chyba pić około godziny 2 ? Może 3 była jakoś tak. Z tego co wiem to od tego momentu Heaven nie wypił ani trochę więcej. Heaven wszedł do sypialni jakby tak trochę niepewnie. Trochę ? On wręcz bał się otworzyć drzwi.
-Heaven…- szepnęłam , wstałam z łóżka i podeszłam do niego. Kilka centymetrów od chłopaka upadłam na kolana, a moje włosy zakryły teraz całą moją twarz. Złożyłam dłonie na piersi i załapałam się nimi za przed ramiona. Musiała teraz wyglądać jak mała dziewczynka. -..Przepraszam. – mruknęłam ponownie tak jakby nieco skruszona.
-Co… co ty mówisz… przecież ja..
-Nie zrobiłbyś tego, gdyby Rick mnie nie pocałował. Jesteś zazdrosny….
Nie powiedziałam nic więcej i on tak samo. Odsunęłam się tylko o dwa kroki do tyłu. To był zaledwie metr a czułam się jakby dzieliły nas kilometry. Wielka przepaść, która się ciągle poszerza. Ostatnimi naszymi słowami na ten wieczór były tylko „Dobranoc”. Każde z nas położyło się na dwóch krańcach wielkiego łóżka i obróciło się do siebie plecami. Czemu nawet teraz dzielił nas dystans ? Byłam wręcz pewna, że ani mi ani jemu nie uda się dzisiaj zasnąć. Chociaż jemu by to dobrze zrobiło. Może wytrzeźwieje. Przeleżałam jakieś pół godziny, może nieco więcej i ponownie wstałam do siadu. Z moich  oczu nieprzerwanie leciały łzy, a ja nie wiedziałam dlaczego. Przez to strasznie ciężko mi się oddychało, no i tez może częściowo przez spuchnięty nosek. Starałam się być cicho, żeby go nie obudzić, ale jak się zaraz okazało on wcale nie spał….
Równie się podniósł i sięgnął dłonią by nieco odsłonić moją twarz, bo przecież przez włosy teraz jej nie widział. Kiedy dotknął delikatnie mojego policzka aż się wzdrygnęłam i odskoczyłam trochę na bok. Nie dlatego, że się go bałam…. Po prostu każdy dotyk sprawiał mi teraz ból. Zastanawiałam się o czym on teraz myśli. Nie wie co zrobić.
-Obudziłam cie…? – siorbnęłam noskiem i wytarłam zapłakane oczy.
-Nie spałem… - mruknął cicho i za moment przysunął się bliżej mnie. – Znowu… - powiedział, a ja w tym czasie zerknęłam na niego kontem oka, dokładnie tak jakby pytała o co mu chodzi. – Znowu… przeze mnie płaczesz. W dodatku uderzyłem cie… znowu skrzywdziłem osobę, na której mi zależy. I to w najgorszy możliwy sposób….
W jednej chwili wstałam i przeniosłam się na kolana chłopaka. Spojrzał na moją twarz, a kiedy zobaczył moje zapłakane oczy, jakby przeklnął pod nosem.
-Masz siny policzek… - mruknął, a w tym czasie ja złapałam łapkami materiał jego koszulki, by następnie oprzeć czoło o jego umięśniony tors. – Boli ? – uniósł dłoń i wczepił palce w moje długie włosy. Martwi się ?
-Trochę, ale nie przejmuj się tym…- westchnęłam przymykając oczy. Nie wiem czemu, ale Heaven zsunął teraz rękę na mój policzek, jednak przed tym nim go dotknął złapałam go za nadgarstek.
-Skoro boli tylko „trochę” to dlaczego płaczesz…
Przez kilka minut w ogóle nie odpowiedziałam na to tylko powoli podniosłam główkę do góry. Teraz właściwie nasze twarze były na równi.
-Może jeszcze zapytasz, czy mi się to podobało ? – mruknęłam spuszczając wzrok i schodząc z jego kolan. Chciał mnie zatrzymać, ale kiedy próbował złapać mnie za rękę od razu ją wyrwałam. Zerwał się prawie natychmiast. Tak szybko bym nie zdążyła dojść do drzwi. Objął mnie od tyłu i nie pozwolił iść dalej. – Skoro wiesz, że mnie to boli, to po co pytasz…
Może i to lepiej, że prawie w ogóle się nie odzywał. Nie chciał powiedzieć czegoś nie tak bym znowu nie uciekła, czy żeby nie wywołać kolejnej kłótni. Wszystko mnie to już męczyło. W kompletnej ciszy Heaven zabrał mnie z powrotem do łóżka i ułożył zaraz obok siebie.  Mimo, iż leżałam do niego tyłem to jego tors przylgnął do moich pleców. Splótł nasze palce i pocałował mnie delikatnie w kark.
-Kocham cie…- szepnęłam cichutko. Na mojej twarzy przez chwilę pojawił się cień uśmiechu. Wykończona tym wszystkim: zasnęłam.


( Heaven ?) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope