Zacząłem się powoli zastanawiać od kiedy Cinia stała się
taka śmiała na moje gesty. Zawsze było tak że ona się rumieniła i raczej nie za
szybko zabierała się do rozbierania mnie, a tutaj… proszę. Nie sądziłem , że
kiedykolwiek sama się do tego zadeklaruje. Potrzebowałem całkiem niezłych
hamulców, żeby w tym momencie po prostu nie zedrzeć z niej tego stanika. Długo
by nie wytrzymał, ale bałem się że dostanę kolejny opieprz, że coś psuje.
Oparłem się o oparcie kanapy i wypuściłem powietrze ze świstem. Cinia słysząc
to wybuchła takim śmiechem, ze nie mogła się opanować. Odwróciłem głowę lekko
speszony, ale zerknąłem na nią kontem oka.
-Głupia jesteś… - mruknąłem i pacnąłem ją w czoło.
-Nakręciłeś się … - oparła łapki o mój nago tor i teraz to
ona dotknęła mojej twarzy i przekręciła moją główkę w jej stronę. Kuźwa no
kiedyś ją za to zbije. Przygryzła delikatnie swoją dolną wargę i cmoknęła mnie
w policzek. – W takim razie dlaczego się tak ostro hamujesz, przed dotykaniem
mnie ? Rączki ci sparaliżowało ?
-To nie jest śmieszne… - prychnąłem patrząc jej prosto w oczy.
Od razu zrozumiała, że mówię poważnie i lepiej, żeby nie robiła sobie w tym
momencie żartów. – Nie podpuszczaj mnie. Nie chce ci więcej zrobić krzywdy. –
Miałem takie cholerne wyrzuty sumienia, że wcześniej mogłem ją zabić i że w
ogóle dopuściłem do tego by ze mną wtedy siedziała. To się powtórzy i jeszcze
pewnie nie raz, ale już nigdy nie pozwolę, żeby była przy tym obecna. Cinia
słysząc to wcale nie zamierzała odpuścić tylko wręcz przeciwnie. Zjechała z
mojej szyi na tors i zamierzała posuwać się niżej.
-Jeśli będziesz mnie powstrzymywał to załatwię sobie
kochanka do takich spraw… - zachichotała głupio podnosząc się nagle. Chciała
mnie pocałować, ale w ostatniej chwili zakryłem jej usta i przytrzymałem kilka
centymetrów przed swoją twarzą.
-Kogo sobie załatwisz ? – mruknąłem lekko zszokowany tym co
właśnie powiedziała. – Złaź… -warknąłem odwracając całkowicie wzrok. Tak by
włosy zasłoniły mi twarz. Nie odpowiedziała, ale też nie śpieszno jej było do
tego by zejść z mych kolan. – Złaź, albo sam ci pomogę. – powiedziałem dość
stanowczym tonem. Tym razem bardzo powoli ale zeszła. Ubrałem na siebie
koszulkę i czym prędzej weszłam do pokoju zostawiając Cinie.
-Riuki… ja… - uchyliła lekko drzwi i mało zaraz nimi nie
dostał.
-Widzę, że bardzo dobrze się bawisz widząc, że mnie to
podnieca. Po za tym jak tak bardzo chcesz to szukaj sobie tego „kochanka”.
Sprawdzałaś jak Rene całuje więc może on będzie świetnym kandydatem…- warknąłem
na nią i miałem już wyjść z pokoju i tym samem z apartamentu, ale dziewczyna z
wielkim trudem mnie powstrzymała.
- To był tylko durny żart, nie bierz tego tak na serio. Nie
zamieniłabym cie na żadnego innego chłopaka, czego jesteś tak chorobliwie o
mnie zazdrosny ! W dodatku nie wypominaj mi tego z Rene ! – teraz to ona zaczęła
na mnie krzyczeć. Normalka.
-Tak masz racje. Jestem chorobliwie zazdrosny, bo mi na
tobie zależy idiotko ! Po za tym gdybym ja powiedział coś takiego, nie dość, że
dostałbym w pysk to jeszcze byś zostawiła mnie w najgorszy możliwy sposób… -
odepchnąłem dziewczynę od siebie tylko po to by wyjść z domu.
( Cinia ? Jestem wredna :’) )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz