niedziela, 9 sierpnia 2015

Od Vanilli - C.D Heaven'a

Nie specjalnie widziało mi się to miejsce, no ale dobra. Zwłaszcza, że jak tylko tam weszłam to tysiące babskich spojrzeć uwiesiło się na pięknej klacie Heaven’a. Zaraz wydłubie im te oczka. I nie będą miały się czym zachwycać. HEJFEN JEST TYLKO MÓJ. Zapiszcie to sobie na czole, bo jak nie to ja wam to wyryje na dupie…. Dobra koniec. Nie potrzebnie się zbulwersowałam, a przecież jeszcze nic takiego się nie dzieje. Usiadłam sobie obok tego zarumienionego kochasia i wlepiłam wzrok w szafkę z tysiącem rożnych alkoholi.
-Ej… a tak właściwie to czemu ty nie pijesz ? – zapytał siwowłosy nachylając się nieco. Na tyle by mógł zajrzeć w moje niebieskie oczy. Przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią chociaż nie było to nic takiego niezwykłego.
-Hmmm… to nie jest tak, że nie pije. Mam bardzo słabą głowę, a niektórzy lubią to wykorzystać. Znaczy…. Nie mówię o tobie, ale gdybym była sama nawet Sztuczna Arcana nie pomogłaby mi obronić się przed jakimś napalonym facetem. – zakręciłam sobie słomką, która przed chwila wyciągnęłam z kubeczka stojącego obok barku.
-Nie będziesz sama… - uśmiechnął się szarmancko. Jak taki rycerzyk. Chociaż w sumie to było słodkie…. Ale… tak naprawdę to co on mógł ? Jego nie panowanie nad Arcaną oraz słabe nerwy mogły by tylko w takich przypadkach pogorszyć sprawę. Zmierzyłam go wzrokiem od nóżek aż po sam czubek głowy i w końcu stwierdziłam, ze sam jego wygląd jest w stanie wystraszyć potencjalnych przeciwników. Gorzej mogłoby być gdyby ten ktoś znał jego słabe punkty.
-Za łatwym celem byłabym dla ciebie, gdybym się napiła… - wyszczerzyłam ząbki w skrytym uśmieszku. Wyglądałam jak taki psychol. W odpowiedzi na mój zgryźliwy komentarz Heaven jedynie fuknął coś tam pod nosem i spojrzał na otaczającą nas salę. O nie… foszek ? Jak uroczo.
-Czy ty uważasz, że myślę tylko o jednym ? –zapytał po krótkiej chwili ciszy. Zerknął na mnie tymi swoimi czerwonymi ślepkami jakby chciał mnie zabić. Uśmiechnęłam się ponownie, by następnie podeprzeć się na jego nodze i zbliżyć się do jego uszka.
-A nie myślisz o mnie i o tym co moglibyśmy robić zostając w apartamencie ? – szepnęłam uwodzicielsko i złapałam wargami opłatek jego ucha. Czułam jak zadrżał, ale nic nie powiedział. Hihi. Tak więc żeby go jeszcze trochę podpuścić zeszłam z wysokiego krzesełka i stanęłam naprzeciwko niego. Siedział tak, że swobodnie mogłam wleźć mu na kolana – Podobno mężczyźni myślą o seksie prawie co 5 minut…- pochyliłam się opierając rączki o jego ciepły tors.  Bardzo chętnie pozbyłabym się tej jego koszulki. – A ty ? Jak często o tym myślisz ? – zbliżyłam się do jego szyi i przeciągnęłam po niej językiem. Dziwne, że jeszcze mnie nie zrzucił.
-Vanilla… - to bardziej brzmiało jak jęk, ale chyba chciał to stłumić. No tak przecież jesteśmy w miejscu „publicznym”. Tak bardzo publiczne, że wszyscy się tutaj miziają więc dlaczego my nie możemy ? Kto mi zabroni ?- Vanillla… no… prze…- kiedy tylko zaczął mówić ostatnie słowo natychmiast przestałam składać pocałunki na jego szyi, ale nie zamierzałam się jeszcze odsunąć.
-Co mam zrobić ? – zapytałam cicho. W sumie to nie dziwiło mnie to, że chciał żebym przestała. Wstydził się kiedy robiłam coś takiego przy innych ludzikach. No i dobra będzie chciał, żebym go przytuliła, albo coś. Zobaczymy. – Przestać ? – zapytałam, bo jak na razie nie chciał udzielić mi odpowiedzi. Nic więcej nie mówiąc zeszłam z jego kolan i usiadłam z boku. – Jak chcesz. – wzruszyłam ramionami, znów wlepiając wzrok w tańczące dziewczyny.
-Ej nie. Nie chciałem… no… Vanilla… - nachylił się i pocałował mnie w policzek.
-Pff… już się nie wstydzisz całować mnie w miejscach publicznych ? – pokazałam mu język. Czasami kłóciliśmy się jak stare małżeństwo, a czasami prawie jak dzieci. On tylko przewrócił oczami, usiadł z powrotem na swoim miejscu i odwrócił ode mnie głowę. Jak go miziam to źle. Jak go nie miziam to tez źle. Niech ten człowiek się w końcu zdecyduje czego on chce. –Heee… jesteś uroczy. – przyłożyłam sobie paluszki do ust, a on wtedy spojrzał na mnie. Jakby pytał co w nim takiego uroczego. – Sam nie wiesz czego chcesz. Niby lubisz jak cie dotykam, ale kiedy przestajesz mieć kontrolę nad tym co robię, denerwujesz się bo wiesz, że długo nie wytrzymasz bez… - za nim skończyłam on zakrył mi usta dłonią. Znowu się zarumienił, a ja tym razem nie mogłam się powstrzymać od głośnego śmiechu.
-No…. Do cholery ! Przestań się ze mnie śmiać…. – warknął. Był taki bezsilny. Nie wiedział czy ma na mnie krzyczeć czy prosić czy ciul wie co. Nie chciał zepsuć tego jaka atmosfera między nami teraz panowała. Kolejna kłótnia nie była by nam na rękę.
-Nie denerwuj się nerwusie. Żadnej laski tak do łóżka nie zaciągniesz. – złapałam za kołnierzyk jego koszulki kiedy zlazł z krzesełka i stanął tuż obok. Przyciągnęłam go tak, że prawie mnie przewrócił i swoim noskiem dotknęłam jego.- Mnie również… - szepnęłam cmokając go w usta. Pozostawiłam mu taki niedosyt, że za moment znów chciał połączyć nasze usta jednak moja wredowatość pospolita na to nie pozwoliła. – Ej weź przebierz się w taki seksowny strój policjanta. Wszystkie laski twoje… - zachichotałam głupio pokazując mu kawałek dalej ochroniarza stojącego obok wejścia.
-Oszalałaś chyba… nigdy w życiu czegoś takiego nie ubiorę.-prychnął patrząc na mnie jak na nawiedzoną. No może troszkę taka jestem.
-Jeśli to zrobisz… - zeszłam powoli z krzesełka i zarzuciłam mu ręce na szyje. Przylgnęła do niego ciałem i ściągnęłam go delikatnie na dół. No jednak kawał z niego chłopa.-Pokaże ci połączenie kajdanek z łóżkiem… w praktyce…. – zamruczałam cicho, a ten jakby nabrał większych chęci do tego stroju. Zerknął na niego jeszcze raz i westchnął głośno. Biedny. Nie wierze że zrobi to, nawet jeśli ja go o to proszę. Stuknęłam go piąstką w klatkę piersiową i bardzo szybko zaciągnęłam na parkiet. –Na razie możesz sobie odpuścić. Nawet bez tego stroju wyglądasz nadmiernie seksownie….- moje łapki znów powędrowały tam gdzie wcześniej, a Heaven’a nisko na moją talie. Znów nie wiedział co odpowiedzieć ? Czy wręcz przeciwnie ? Jego spojrzenie wyglądało teraz nad wyraz spokojnie. –Umiesz chociaż tańczyć ?
-To mi chyba nie wychodzi najlepiej, ale sama się przekonasz… po za tym… czy ty mnie podpuszczasz ?
-Czy ja wiem. Ciebie ciężko jest zmusić do czegokolwiek zboczonego jak nie jesteś pijany. – wzruszyłam ramionami troszkę zrezygnowana – Ale dlatego też pokaże ci, że bez odrobiny wysiłku mnie więcej nie dostaniesz.. – puściłam mu ukradkiem oczko i zacmokałam w powietrze jakbym mało go już dzisiaj drażniła..


( Heaven ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope