Hmm to już kolejna propozycja, ale niby… teraz.. dlaczego
miałabym nie odmówić ? Skoro już mu się przyznałam do tego, że mi na nim zależy
to w sumie… czemu nie ? Jednak mój charakter nie pozwolił w tym momencie na
jednoznaczną odpowiedz. Wolałam jeszcze po obserwować jego rosnącą z każdym
krokiem złość.
-Hmmm… No nie wiem, nie wiem….- zachichotałam głupkowato
nadal trwając w objęciach silnego chłopaka.- A skąd wiesz, że nie idę z kimś
innym..
-No przecież powiedziałaś, że… - już zaczął, ale ja go
uciszyłam.
-To, ze cie kocham i teraz jesteś moim kochanym oczkiem w
głowie, nie znaczy że nie mogę pójść z kimś innym prawda.
-Vanilla !
-Nie podnoś na mnie głosu… - westchnęłam, a on jakby
natychmiast się opamiętał i jego wyraz twarzy zmienił się na bardziej łagodny.
Niby sama mówiłam, żeby nie psuł tej pięknej chwili, a co ja teraz robię ?-
Jaja sobie robię głupku, oczywiście że z tobą pójdę.. – westchnęłam trochę
zrezygnowana i odsunęłam się od innego. Mimo wszystko gdy tylko chciałam odejść
dalej niż na 2 metry on złapał mnie za rękę i nie zamierzał puścić.
-Coś powiedziałem nie tak.. ? Znowu… - mruknął przygaszony i
podszedł do mnie.
-Nic nie powiedziałeś takiego. Chodzi o to co mógłbyś
powiedzieć. Zawsze powstrzymujesz się przed czymś co mógłbyś mi powiedzieć, ale
się boisz. A jeśli ty tego nie robisz, to … ja to robię i tak w kółko.
Zastanawiam się ile rzeczy chciałbyś mi wygarnąć, ale nie robisz tego ze
względu na to, że nie chcesz mnie stracić.
-Ale…. Czekaj ! To nie tak…Vani…
-Daj mi skończyć… - westchnęłam. Za momencik i tak od niego
odeszłam i położyłam się na kanapie. Heaven podszedł i usiadł na podłodze zaraz
obok mnie.-Czasami mam wrażenie że chciałbyś mnie nawyzywać, powiedzieć to co w
tobie siedzi… w tedy … jak cie uderzyłam, myślałam nawet że nie miałbyś nic
przeciwko żeby mi oddać..
-Oszalałaś ?! Nigdy bym ci nic nie zrobił… nigdy bym nie
chciał. A gdyby ktoś cie dotknął to … - mówił tak szybko że nie nadążał
powietrza nabrać w usta. Tak więc wstała i ujęłam jego twarz w dłonie.
-Jesteś takim dużym dzieckiem.
-Oh boże… nie denerwuj mnie z tym nawet..! –odsunął się
jakbym poparzyła go samym dotykiem. Znowu się zdenerwował. Co bym nie
powiedziała on cały czas jest na mnie zdenerwowany.
-Ja ciebie ciągle denerwuje… - westchnęłam lekko tym
zawiedziona. Odwróciłam głowę żeby już na niego nie patrzeć. Położyłam się z
powrotem i zakryłam oczy ręką. Usłyszałam tylko głośne westchnięcie. Czemu to
aż tak bardzo mnie zabolało. – Może lepiej będzie jak pójdziesz z inną
dziewczyną na bal
-Co… ja nie..
-No spokojnie. To nie przez ciebie. Po prostu uważam, że jak
pójdziesz z kimś innym to nie będziesz się tyle denerwował. Oszczędzisz sobie
nerwów i złego humoru. – wzruszyłam ramionami i wstałam. Miałam zamiar iść do
łóżka, ale przed samymi drzwiami Heaven zastąpił mi drogę.
-Vanilla… ja nie chce iść z inną dziewczyną. Nie dosłownie o
to mi chodziło.. – zamiast dać mu skończyć ten jakże żałosny kolejny dialog po
prostu podeszłam i wtuliłam się w jego tors. Znowu chciał mnie pewnie
przeprosić za coś czego nie zrobił. Tym razem ja jak takie małe dziecko rozpłakałam
się. Pierwszy raz tak mocno przy nim. Kiedyś po prostu widział moje łzy, teraz…
usłyszał jak cicho szlocham.
-Nie okłamuj mnie przynajmniej, ok ? Jeśli coś ci we mnie
nie pasuje to mi to powiedz, a nie ukrywasz to i przez to cierpisz. Nie chce na
to patrzeć. Nie czuje się przez ciebie kochana kiedy ciągle na mnie krzyczysz,
denerwujesz się.
-Nie krzyczę wcale tak dużo... po prostu, czasami nie rozumiem twoich żartów, mam wrażenie jakbyś robiła to celowo. Celowo chciała mnie wkurzyć. Cały czas sprawdzasz mnie, chcesz bym udowadniał ci swą miłość, ale ty sama zachowujesz się tak jakbyś była totalnie obojętna. To nie tak, że coś mi w tobie nie pasuje, tylko po prostu... strasznie mnie tym prowokujesz. - uniósł lekko ręce i objął mnie delikatnie. Czułam się tak jakby już nigdy nie chciał mnie puścić. Taka.... bezpieczna ?
-Zależy mi na tobie... -uspokoiłam nieco płacz by móc cokolwiek powiedzieć - Zależało mi już... dawno, ale staram ci się jakoś pomóc z Arcaną. Po za tym... przez ostatnie kilka dni to ty mi pokazujesz jak bardzo jestem ci obojętna. Martwię się o ciebie a ty mnie odpychasz, myśląc że chce cie zdenerwować, sprowokować.. czy też że robię to specjalnie.
-No, ale... nie sprawdzaj mnie tak... - westchnął w końcu już jakby uspokajając swe emocje.Dotknął mojego policzka dłonią i nieco uniósł moją główkę by zetrzeć słone łzy.
-W takim razie.. wygląda na to że denerwuje cie ja cała... bo to jak się zachowuje... to jest mój charakter. Jeśli go nie akceptujesz.....to może faktycznie nie mam czego u ciebie szukać... ? - wypowiadając te słowa odsunęłam się od chłopaka i tylko złapałam go lekko za rączkę. Skuliłam swoje puchate uszka i spojrzałam w ziemie. To bolało. To, że nie potrafię się z nim dogadać i to, iż potrafię go tylko denerwować.
- Gdybym go nie akceptował, nie było by mnie tutaj. Chciałbym, żeby układało się między nami chociaż odrobinę lepiej, ale każda rozmowa kończy się awanturą lub kłótnią, w której ja odchodzę obrażony i zły, a ty smutna. Nie chcę żeby tak było. Po prostu nie rozumiem dlaczego mnie tak prowokujesz skoro wiesz, że to tylko wszystko pogarsza.-Zależy mi na tobie... -uspokoiłam nieco płacz by móc cokolwiek powiedzieć - Zależało mi już... dawno, ale staram ci się jakoś pomóc z Arcaną. Po za tym... przez ostatnie kilka dni to ty mi pokazujesz jak bardzo jestem ci obojętna. Martwię się o ciebie a ty mnie odpychasz, myśląc że chce cie zdenerwować, sprowokować.. czy też że robię to specjalnie.
-No, ale... nie sprawdzaj mnie tak... - westchnął w końcu już jakby uspokajając swe emocje.Dotknął mojego policzka dłonią i nieco uniósł moją główkę by zetrzeć słone łzy.
-W takim razie.. wygląda na to że denerwuje cie ja cała... bo to jak się zachowuje... to jest mój charakter. Jeśli go nie akceptujesz.....to może faktycznie nie mam czego u ciebie szukać... ? - wypowiadając te słowa odsunęłam się od chłopaka i tylko złapałam go lekko za rączkę. Skuliłam swoje puchate uszka i spojrzałam w ziemie. To bolało. To, że nie potrafię się z nim dogadać i to, iż potrafię go tylko denerwować.
-Nie prowokuje cie !-krzyknęłam nie mogąc już dłużej tego wytrzymać - Ja po prostu nie umiem inaczej... nie wiem jak mam się zachowywać żebyś przestał być na mnie zły, żebyś przestał się denerwować ! - upadłam na kolana i zakryłam łapkami zapłakane oczy. Łzy po prostu spływały mi potokami. Pierwszy raz tak chyba przez kogoś płakałam. - Powiedz i co mam zrobić żeby było dobrze... - poszłam na ugodę i odwróciłam głowę w inną stronę praktycznie dławiąc się już łzami. Niebieskie zaszklone oczy musiały wyglądać pięknie.. no nie ? - Ale dlaczego... dlaczego nawet jak płacze to patrzysz na mnie tak chłodno, bez żadnych uczuć. Dlaczego ja mam się starać, a ty masz gdzieś moje łzy... i gdyby nie to że sama do ciebie podeszłam nawet byś mnie nie przytulił...
(Heaven ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz