wtorek, 23 czerwca 2015

Od Heaven'a - C.D Vanilli

Dosłownie mnie zamurowało, odebrało mowę i wszystko inne co w jakikolwiek sposób wyrażało największe zdziwienie. Byłem pewny, że wyskoczy mi z jakimś imieniem gościa, którego nawet nie znam. A tu się okazało, że to jednak ja (gratulacje skarbie, ty to jednak jesteś wielkim odkrywcą...)
Miałem ochotę skakać z radości tu i teraz, na tych panelach wyścielających podłogę i wyśpiewać niebiosom swoją nieopisaną radość. Jednak powstrzymałem się przed zrobieniem z siebie jeszcze większego idioty niż aktualnie byłem i za jakiego właśnie Vanilla mnie miała w chwili obecnej. Zamiast tego ograniczyłem się jedynie do mocnego uścisku.
- Ja też cię kocham, Vanilla. – odparłem, a potem odsunąłem się od niej na chwilę, aby móc spojrzeć w jej błękitne oczy. – I to bardzo. Na początku naprawde myślałem, że... – chciałem coś dodać, czego z pewnością żałowałbym do końca życia, ale dziewczyna w porę zatkała mi usta dłonią.
- Nie psuj tej pięknej chwili. – odparła Vanilla, już dostatecznie przygotowana do tego, aby się ewentualnie na mnie zezłościć.
Oczywiście, że nie miałem jej za jakąś łatwą laskę, wręcz przeciwnie. Ale podejrzenia, że złoszczenie się na mnie przynosi jej wiele zabawy oraz rozrywki nigdy tak naprawde mnie nie odpuszczały. Bez przerwy też stroiła sobie głupie żarty, ponieważ mój bulwers (podobno) czynił mnie słodkim chłopcem. Pfff... też coś. Gdybym ja chciał to zrobić to prędzej dostałbym po pysku... Odkleiłem jej drobną rączkę od swojej twarzy, następnie rzucając szybkie spojrzenie w stronę okna. Niebo stopniowo zaczęły przykrywać coraz to ciemniejsze chmury, a co za tym idzie i w pokoju przedmioty zaczęły rzucać podłużne cienie na mahoniowe panele. Wzdychnąłem głośno, a przyjemne słowa wypowiedziane przez Sigme miło rozgrzewały moje ciało od środka. Słysząc je we własnym umyśle poczułem, że... już nie jestem sam. Że jednak jest ktoś komu na mnie zależy.
- O czym tak myślisz? – zapytała, gdy przez dłuższą chwilę mój wzrok zastygł bezpamiętnie na jej drobnej sylwetce.
- O tym jakim jestem szczęściarzem. – odgarnąłem grzywkę z jej czoła i pocałowałem je – A także o tym jak głupio się teraz czuję za swoje (bez)podstawne oskarżenia.
- I tak wiem, że myślałeś o Haruce. Głupiutki jesteś. Nic mnie z nim nie łączy, to tylko członek mojej drużyny, więc muszę utrzymywać z nim jakąś znajomość.
Tak, ta zazdrość od czasów imprezy (raczej jednej wielkiej porażki i gejowskiej kąpieli) wciąż we mnie tkwiła i co do tego nigdy się nie myliła. Sam byłem ciekawy kiedy wreszcie te poniżające wspomnienia opuszczą czeluści dziecięcej pamięci dorosłego już nastolatka. Jeszcze trochę i osiwieję z nerwów, jeżeli to w ogóle możliwe w moim przypadku.
- Poza tym... – kontynuowała - kiedy jesteś zły, gdy wymiawam imię jakiegokolwiek innego przedstawiciela płci męskiej niż twoje, to znaczy, że wciąż ci na mnie zależy. A kto wie czy wtedy nawet nie bardziej? – zmrużyła niebiezpiecznie oczy, ukazując tym samym swoją wyższość.
Trzeba przyznać, ta dziewczyna miała charakter i olbrzymi tupet. Ja, rzecz jasna, nie potrafiłem mu się przeciwstawić, więc automatycznie się denerwowałem przez nawet jeden głupi, rzucony w żarcie wyraz.
- To nie jest śmieszne... – fuknąłem, splatając ręce na piersi – Skąd mam wiedzieć w jakim momencie żartujesz, kiedy ja zwyczajnie nie mam pojęcia kiedy nie mówisz poważnie?
- Musisz się jeszcze wiele nauczyć. – w odpowiedzi poczochrała moje srebrne włosy  - Zrozumiesz wszystko w swoim czasie. – po tym dźwignęła się z łóżka i poprawiła morze pięknych, blond rozpuszczonych włosów, sięgających prawie że do podłogi.
Wielkie dzięki za wskazówkę... tylko co to „w swoim czasie” miało właściwie oznaczać? Wkrótce, za niedługo, w najbliższej przyszłości (jeżeli dożyję tych właśnie dni).
Jasne, czemu nie? Dla ciebie wszystko, Vanilla... Mogę czekać nawet do usranej śmierci, mogę przeczekać życie, mogę spełnić wszystko o co tylko poprosisz... ale wzamian chciałbym poznać choć odrobinę tego Zła, które w tobie siedzi.  Tak, byłem cholernie niecierpliwym dupkiem, najlepiej wyciągnąłbym od niej trapiące mnie myśli tu i teraz, ale... muszę chronić twarz. Choćby najmniejszy krzyk w tymże momencie mógł skończyć się walnięciem w pysk. A kiedy ona uderzała, czułem prawdziwy ból.
[...]
Moje źrenice niesamowicie się rozszerzyły w momencie opuszczenia przez dziewczynę aktualnego miejsca bycia. Kroczyła po ciemnych panelach niczym prawdziwa świetlna księżniczka, a oślepiające piękno bijące od jej delikatnej, niewinnej twarzyczki oraz zgrabnie poruszającego się ciała pobudzało każdy zmysł z osobna. Przełknąłem głośno ślinę, wciąż nie mogłem się nasycić jej widokiem, chociaż wpatrywałem się w nią niemal bez przerwy, nawet nie mrugałem. Nie chciałem, aby cokolwiek umknęło mej mistrzowsko skupionej uwadze.
Wtedy też przypomniałem sobie o potwornej ciszy ogarniającej coraz bardziej skąpane w cieniu pomieszczenie. Podbiegłem do jednego z wolno stających głośników znajdujących się przy telewizorze i przy użyciu zadziwiającej techniki wyszukiwania znalazłem piosenkę odpowiednią co do swoich zamiarów. Uśmiechnąłem się do siebie z chwilą, kiedy ciepła, niezwykle ujmująca melodia o łagodnym nurcie wypełniła atmosferę pokoju. Tak jak przypuszczałem, Vanilla pojawiła się w drzwiach sekundę później. Uśmiechnąłem się do niej ciepło, a później podszedłem nieco bliżej i wystawiłem rękę w kierunku Sigmy, przy okazji lekko się kłaniając.
- Może zatańczymy? – spytałem łagodnym, zachęcającym głosem co sprawiło, że Atshushi odwzajemniła uśmiech oraz podała mi rękę, jednocześnie zgadzając się.
Skłamałbym mówiąc, że potrafiłem tańczyć świetnie, jednak kiedyś ojciec pokazywał mi jak to robić. Mimo braku doświadczenia czułem się pewny tego co robię. Ani razu nie nadepnąłem jej na nogę (świetnie, oby tak dalej Heaven) szło mi bardzo dobrze, aż sam nie spodziewałem się, że taki ze mnie tancerz. Moje ruchy były spokojne i powolne, dostosowane do rytmu autentycznej serenady dla dwóch serc.
- Vanilla... – mruknąłem, kiedy tylko oparła głowę na moim ramieniu – Zaniedługo odbywa się bal, dlatego sobie pomyślałem czy... Chciałabyś pójść na niego razem ze mną?

<Vanilla?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope