wtorek, 23 czerwca 2015

Od Misaki

Kolejny dzień... Promienie słońca próbowały uparcie wedrzeć się do mojego apartamentu, ale uniemożliwiały to zasłony na oknach. I dobrze - chciałam jeszcze chwilę pospać, w sumie nigdzie mi się dziś nie spieszy. Zegar wskazywał godzinę ósmą, ale dla mnie zawsze było o tą przynajmniej godzinę spania za mało, więc znowu wygodnie się ułożyłam i zasnęłam, ale gdy już zapadałam w sen, zadzwonił telefon - znowu telemarketerzy dawali mi się we znaki. Nie odebrałam, tylko odrzuciłam połączenie i wyjęłam odpowiedni kabel, po czym zostawiłam karteczkę z napisem: "Telefon odłączony", aby nie zapomnieć, że muszę ponownie tamten kabel włożyć. Ponownie wygodnie się ułożyłam na łóżku, przykryłam się kołdrą i zasnęłam.
Wstałam około godziny 11, czułam się już wyspana. Wstałam z łóżka, po czym zaścieliłam je i ubrałam się w codzienne ubrania. Odsłoniłam następnie okna i zjadłam śniadanie, które nie było zbyt duże. Przejrzałam po tym swoje rysunki, które następnie posortowałam datą i schowałam. Wreszcie podłączyłam telefon, po czym coś wymyśliłam. A może by tak własny zrobić? W sumie dobry pomysł i jakieś zajęcie.
Zaczęłam wymyślać wygląd tego urządzenia. Mogłoby to w sumie wyglądać jak komputer, czemu nie. Byłoby to na pewno mniejsze, ale mogłoby być podobne do komputera. Narysowałam to, po czym zaczęłam szukać części do tego. Miałam póki co monitor, klawiaturę numeryczną z jakiegoś telefonu, a także dysk twardy, zasilacz i masę innych układów elektronicznych potrzebnych do działania komputera. Brakowało oczywiście wielu innych rzeczy, na przykład słuchawki, modemu i tym podobnych rzeczy. Zaczęłam to składać w całość z zachowaniem miejsca dla brakujących elementów. Wyglądało to póki co jak sterta elektroniki poprzypinanej do siebie kablami, więc ułożyłam to ładnie, ale tak, aby nie zajmowało dużo miejsca i aby dało się łatwo przenieść.
Zajęło to sporo czasu... Było już popołudnie, więc poszłam kupić brakujące elementy. Przede mną poza tym jeszcze programowanie... Ale mam co robić i się cieszę. Gdy wracałam, niosłam ze sobą chyba ze dwie reklamówki z ogromną ilością wszelakich rzeczy z elektroniką związanych, ale w momencie, gdy chciałam wejść do budynku, ktoś do mnie podszedł.

<Kto się nią zainteresuje?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope