poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Ukyo - C.D Nanami

- Nie. Jak już zasnął w twoich rękach to niech już sobie spokojnie śpi.
Rozejrzałem się dookoła. Nie było tak tłoczno jak zazwyczaj. Nie lubią zimy? Uśmiechnąłem się pod nosem i spojrzałem na Nanami. Wyciągnąłem w jej stronę, a dokładniej w stronę kotka, rękę. Zrozumiała, że chce go pogłaskać. Uśmiechnęła się do mnie niemalże niewidocznie i przybliżyła koteczka. Położyłem dłoń na główce zwierzątka i delikatnie pociągnąłem nią po jego futerku.
- Przydałoby się wejść do ciepłego pomieszczenia, w końcu robi się co raz to zimniej. - Cofnąłem do rękę. - Może chciałabyś przyjść do mnie. Zostało mi jeszcze troszeczkę ciasta z wczoraj.
- Miałeś wczoraj gości? - zapytała, po czym mocniej przytuliła do siebie kotka
- Nie - powiedziałem, - mojemu zwierzątku zachciało się czegoś słodkiego, a poza tym chciałem czegoś spróbować. W książce, którą jak mi się wydaje mam od dzieciństwa, znalazłem jakiś przepis, znaczy "on" znalazł.
- Masz zwierzątko? Co to takiego?
- Stoaty? Jest to coś "łasiczkowatego", a dokładniej gronostaj, biały. Chcesz go... poznać? - uśmiechnąłem się do niej lekko. Cicho pod nosem powiedziałem "Mtumiki", z rękawa mojej kurtki wyszedł mały łebek stworzonka. Stoaty rozejrzał się i szybko wszedł po mojej ręce aż na lewy bark. Pogładziłem po główce zwierzaka. Chwilę moment złapałem go tak jak Nanami trzymała kociątko. Przez chwilę się wiercił, aż w końcu się poddał.
- No to chodźmy... Jeszcze zmarzniemy...
Położyłem sobie zwierzaka na głowie i ruszyłem w stronę dziewczyny. W końcu do mojego mieszkanka w tam tą stronę. Obróciła się i idąc równo, zaczęła się kolejna rozmowa. Śmieszyło mnie zachowanie gronostaja. Za każdym razem kiedy Nanami poruszała swoimi uszkami, Stoaty to powtarzał. Kiedy śmiałem się pod nosem, dziewczyna patrzyła na mnie nieco zdezorientowana. Po chwili zorientowałem się co jest powodem zachowania mojego sługi. Jest zazdrosny o koteczka na rękach Nanami. Ma w zwyczaju od razu przeszkadzać nowo poznanej osobie.
- Nanami, Stoaty chce na twoje rączki. Wymieńmy się.
- Co? No dobra...
Przystanęliśmy na chwilę. Małe kociątko poczuło, że jest trzymane przez inną osobę. Rozejrzało się dookoła po czym dalej zasnęło. Czułem jak telepie mi się w rączkach, a więc moim odruchem było mocniejsze przytulenie go do siebie. Mały wredak w końcu pokazał swoją prawdziwą stronę. Nanami nie za bardzo sobie z nim radziła, kiedy ten ciągle zmieniał swój rozmiar lub łaskotał ją ogonkiem w nos. Jestem jednak pewny, że to wkrótce minie. Nie powinna mi mieć tego za złe, że przekazałem jej coś wrednego. Dobrze, że gryzie tylko za rozkazem. Jakby się tak zastanowić to całkiem dawno nie był szczepiony. Poprawiłem kotka, tak utrzymywać go za pomocą jednej ręki. Wolną dłoń położyłem na głowie Nanami.
- Spokojnie. Polubił cię, a więc w końcu sobie odpuści takie dokuczanie.
Zdjąłem dłoń z jej głowy i sięgnąłem do kieszeni po klucze. Niebawem znaleźliśmy się przed drzwiami mojego mieszkanka. Wpuściłem dziewczynę do środka. Wepchnąłem koteczka w ręce Nanami.
- W szafce, w rogu pokoju przy oknie powinny być koce. Jednym czy dwoma zrób posłanko kotkowi, może być nawet na kanapie. Przyjdź zaraz do mnie do kuchni, a dam ci miskę z mlekiem, dobrze?
- Tak.
Stoaty zbiegł szybko po dziewczynie prowadząc Nanami do szafki. Sięgnąłem po miskę i mleko, które postanowiłem nieco podgrzać. Przelałem je do innego naczynia i postawiłem na kuchence. Niebawem do kuchni wparował gronostaj, a za nim dziewczyna. Stoaty wskoczył na blat, a potem na lodówce, na której wygodnie się ułożył. Wyciągnąłem talerze oraz ciasto.
- Przepraszam, uznałem, że lepiej nie będzie dawać mleka od razu z lodówki zmarzluchowi. Zaraz będzie gotowe. Jeśli mógłbym jeszcze o coś prosić, to Nanami zanieś talerzyki oraz ciasto na stół. Oczywiście jeśli możesz.
Przytaknęła głową i powoli wzięła się za to zadanie. Chyba leniwy ze mnie gospodarz, nic na to nie poradzę. Podrapałem się po głowie i spojrzałem na mleko, było już gotowe. Nalałem go do miseczki i zaniosłem do pokoju.
- Przygarniesz go, prawda? - zapytałem.

Nanami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope