poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Rene - C.D Azusy

Zerknąłem na niego z pogardą, żeby po chwili zacząć się śmiać. Przez cały czas patrzyłem mu w oczy, nawet na chwilę nie spuściłem wzroku.
- Krzywdy? – zapytałem z uśmieszkiem odsuwając się od niego o krok – Myślisz, że to co bym z tobą zrobił byłoby dla ciebie krzywdą? Hah.. Nie rozśmieszaj mnie. To byłaby najprzyjemniejsza rzecz w twoim życiu. – zmarszczyłem brwi.
- No to pokaż mi tę przyjemność skoro tak to wychwalasz – zbliżył twarz całkiem blisko mojej, utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy przez dłuższy czas trwając w ciszy. 
- Jakoś straciłem ochotę -  odwróciłem wreszcie głowę – Zbieraj się sam – zrobiłem taki ruch ręką jakbym miał to co zrobi w kompletnym poważaniu – Ale nie myśl sobie, że nie będziesz moim dawcą – uśmiechnąłem się zadziornie  – To tylko takie kłótnie małżeńskie. Nie przejmuj się. Hahah, do zobaczenia My Mint Boy – puściłem w jego kierunku całuska – Zbieraj się, bo szybko robię się głodny – puściłem mu zalotne spojrzenie i wyszedłem z jego pokoju zamykając za sobą drzwi. Swoją drogą w jego pokoju było o wiele cieplej niż na korytarzu, a może atmosfera wrzała tam w środku(albo na korytarzu po prostu  nie ma tak idealnego ogrzewania jak mogłoby się zdawać po tym jakże obiecującym ośrodku.  Zadrżałem czując jak zimno przenika przez warstwę ubrań docierając do ciała. Przez to zimno zebrało mi się na kichnięcie, los chciał abym akurat mijał Riuki’ego. Obrzucił mnie takim spojrzeniem, jakby chciał ukatrupić, zjeść, potem zszyć na nowo( tak po zjedzeniu).
- Kichnąłem Riuki – uśmiechnąłem się w jego kierunku – Nic mi nie powiesz? – zapytałem.
- Nie powiem – odpowiedział jak zwykle chłodno, choć ten chłód nie mógł równać się z tym na korytarzu.. Ochłodził dodatkowo atmosferę, ale co poradzę, jak nic nie poradzę? – O już wiem. Uduś się – na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu, oh jakie to było słodkie, gdy ten „cień” zmienił się w nieco bardziej widoczny uśmieszek.
- Jeju.. Co to za piękna chwila, mój kochany braciszek się uśmiechnął! I to całkiem prawdziwie! – krzyknąłem jak podniecona nastolatka po teście ciążowym, który wyszedł pozytywnie. Popatrzył na mnie jak na idiotę, gdy dodałem do tego jeszcze, że zaraz polecę po aparat i zrobię piękne zdjęcie. Następnie powieszę je sobie na ścianie, a dodatkową kopię oddam Cini, żeby miała na pamiątkę albo co tam będzie chciała z tym zrobić ( ͡° ͜ʖ ͡°). (może coś niegrzecznego jak na przykład spalenie?). Jednak czas, w którym ukochany brat to zrobił nie pozwalał na jakiekolwiek manewry świadczące przeciwko niemu. Zasmuciło mnie to niesamowicie, ale nic nie zrobię.
- Uśmiechnij się jeszcze raz tak ładnie – wyciągnąłem ręce w jego stronę, kierowałem je prosto na policzki. Chciałem złapać je jak cioteczka, ale nie udało się gdyż zrobił zwinny unik do tyłu, a ja klasnąłem w dłonie pochylając się do przodu z figlarnym uśmieszkiem.
- Jesteś naprawdę okropny, Riuki – mruknąłem łapiąc równowagę.
- Miałeś sprzeczkę z tym miętowym? – zapytał wprost, nie zwracając zupełnie uwagi na to co wcześniej powiedziałem ani zrobiłem.
- Nie twój interes braciszku – westchnąłem próbując uniknąć tego tematu – Idź i zajmij się misiem bo chyba potrzebuje twojej bliskości. W moje sprawy łaskawie się nie wtrącaj – chyba po raz pierwszy przybrałem tak poważny ton głosu, gdy zapytał o Azusę poczułem napływ gorąca w środku i ogólnie zdenerwowanie – No, a teraz opuszczam cię braciszku – rzuciłem na odchodne, aby wreszcie pójść do mojego przytulnego ciepłego pokoiku. […] Nareszcie! Dotarłem do mego Edenu, przywitałem się z gadem wijącym się akurat na drzewku, a potem poszedłem zrobić sobie coś do zjedzenia.. Zbaczając z tematu (albo i nie) pomyślałem, że mógłbym znów wpić się w soczystą szyję Azusy. Myśląc o tym poczułem przybierające na sile pragnienie, no ale chyba nie poszedłbym do niego po tak krótkim czasie? (ja też mam serce mimo różnorakich wątpliwości i więzów krwi z niejakim Riuki’m) Zrobiłem jedzonko i wiadomo co się z nim stało. Trafiło do brzuszka :> . Rozglądając się po pokoju, (nie) myślałem coraz więcej o tym zielonkawym stworze siedzącym w apartamencie obok. Nie mogłem już wytrzymać, nie dość, że nudno to jeszcze głód krwi..Postanowiłem coś z tym zrobić, muszę jeść,  muszę jeść dużo. Wyszedłem więc przez drzwi, jak to robią normalni ludzie(chociaż nie zawsze). I skierowałem się do apartamentu Azusy. Zastając otwarte drzwi wszedłem do środka. Cały pokój ogarniała ciemność. Podczas penetracji(nocna wena) wnętrza zauważyłem (mimo, że było ciemno) jak Azusa śpi na kanapie. Podszedłem do niego, a gdy zobaczyłem tę piękną twarz skrytą w ciemności(ale zauważyłem) przez myśl przeszło mi, że JEST SŁODKI, tak jak jego krew. Oszczędziłem sobie głębszego rozczulania nad jego słodyczą. Uklęknąłem obok jego łoża i przesunąłem dłonią po jego policzku. (Miałem ochotę zrobić mu coś więcej, jednak..bolałby go tyłek) Zlustrowałem sobie jego nagi tors, oraz bokserki. Odkryte nogi miały stać się moim celem. Schyliłem się chcąc go ugryźć, w ostatnim momencie poczułem jak ktoś (a mianowicie Miętek) złapał mnie za koszulkę. Azusa pociągnął mnie w swoją stronę, a ja będąc fajtłapą straciłem równowagę na czworaka i wylądowałem na podłodze. Chłopak usiadł na mnie okrakiem i pochylił się do przodu nadal trzymając za materiał.
- Aż tak chciałbyś się ze mną przespać? – zamruczał mi do ucha. Zdziwił mnie, no nie powiem.
- Myślę, że tak – odpowiedziałem po chwili przemyślenia – Spodobałeś mi się od początku.. To może zabrzmieć bardzo płytko, ale nie oceniam po wyglądzie, aż tak bardzo. Coś w tobie jest – uśmiechnąłem się leciutko.

(Azusa?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope