niedziela, 25 października 2015

Od Rosalie - CD. Cinii

Tak bardzo się cieszyłam, że wreszcie jesteśmy razem. Naprawdę mi tego brakowało. Popychałyśmy się i o mało nie przewracałyśmy pod ciężarem siatek. Czy to wszystko w ogóle zmieści mi się do kuchni? Zaśmiałam się na tą myśl. Moje ręce aż się ucieszyły, gdy odłożyłam siatki w windzie.
- Cinia? - spoglądnęłam na nią
- Hm?
- Mam nadzieje, że winda się nie zatrzyma pod ciężarem tych wszystkich zakupów - zachichotałam
Odparła mi śmiechem. Z ciężkim westchnieniem uniosłam siatki, gdy już byłyśmy na naszym piętrze i ruszyłam za przyjaciółką. Podałam jej kluczyk, po czym weszłyśmy do środka. Było już dosyć późno, a zanim pochowałyśmy jedzenie minęła chyba godzina jak nie dwie. Przy okazji otwarłyśmy chyba ze dwa napoje, płatki i masę cukierków. Cinia poszła się wywalić na kanapę do salonu, a ja posiedziałam jeszcze chwilę w kuchni. Zrobiłam nam płatki z mlekiem i kakao. Do tego kolejne pudełko ciasteczek. Zostawiłam wszystko na tacy w kuchni, a sama poszłam do sypialni. Otwarłam szafę i coś mi się przypomniało. Jestem mniejsza.. Wszystkie ubrania były takie duże i wisiały na mnie, ale co tam. Zmieniłam tylko bluzkę na jakiś wielki ciepły sweter i wróciłam do kuchni. Kogo tam zobaczyłam pochylonego nad tacą?
- Cinia! - zaśmiałam się spoglądając jak z uśmiechem wcina ciasteczka
- O, gdzie byłaś - spytała ścierając okruszki z twarzy - Ale wieelki sweter! Też chce taki - zachichotała podchodząc do mnie
- Ubrania chyba też będę musiała kupić nowe - stwierdziłam i zabierając tacę ruszyłyśmy do pokoju
Chyba pół nocy jak nie dłużej spędziłyśmy na gadaninie przy jakimś nudnym romansidle, gdyż nic lepszego nie leciało w telewizji. W sumie ta rozmowa w większości składała się z naszych donośnych śmiechów, które pewnie obudziły pół budynku. Ale jakoś nie wiele nas to obchodziło. Jakoś koło 3 albo 4 przyniosłam nam ogromny kocyk i zrobiłam kolejny ciepły napój. Siorbałyśmy je leżąc niemalże na sobie i przysypiając. W końcu nie dałam rady i ostatnie co pamiętam to odłożenie kubka na pobliski stolik. Pogrążyłam się we śnie z lekkim uśmiechem na ustach. Obudziłam się dosyć późno. Słońce już było na niebie, a ktoś myszkował w kuchni. Niechętnie przekręciłam się na drugi bok by spojrzeć co robi Cinia, ale nie zauważyłam, że leżałam na krawędzi sofy i z lekkim hukiem spadłam na ziemię.
- Ał.. - mruknęłam pod nosem podnosząc się do siadu i masując głowę
- Obudziłaś się? - zawołała Cinia z kuchni
- Pół na pół - odparłam stając w ramie drzwi i donośnie ziewając
Zaśmiała się cicho i położyła jakiś talerz z czymś tam. Byłam zbyt zaspana by analizować co to było. Jedyne co wiem to to, że było pyszne. Kiedy już się trochę obudziłam poszłam do łazienki się trochę odświeżyć. Gdy brałam prysznic Cinia zapukała mi do drzwi.
- Rosie ja idę na trochę do siebie. Spotkajmy się około 15 u mnie, oki? - zawołała
Zgodziłam się i usłyszałam zamykanie głównych drzwi. Siedziałam w łazience jeszcze trochę, ale najgorsza część jeszcze przede mną. W co ja mam się ubrać? Stanęłam owinięta ręcznikiem przed otwartą szafą i z niewiedzą spoglądałam do niej. Jakiś cudem znalazłam tam parę ubrań, które kiedyś były na mnie za małe, ale żal było mi je wyrzucić. „Teraz pasują jak ulał” - zaśmiałam się sama do siebie przeglądając się w lustrze. Spojrzałam na zegar. 14.. Ej chwila. U niej w domu? No to pięknie. A gdzie ona mieszkała? Drapiąc się po głowie westchnęłam. Upięłam je jakoś ładnie, po czym przekluczając drzwi schowałam kluczyk do kieszeni. Rozejrzałam się po korytarzu zrezygnowana. Mimo iż, na wszystkich drzwiach były także nazwiska sprawdzenie wszystkich pięter zajęło mi właśnie tą wolną godzinę. Zdyszana wreszcie stałam pod drzwiami Cini. Zapukałam cichutko, ale mieszkanie było otwarte. Wślizgnęłam się do niego rozglądając się do pokojach. Nagle usłyszałam rozmowę z kuchni. To na pewno jej mieszkanie? Niepewnie zbliżyłam się do miejsca skąd słyszałam głosy.

(Cinia? Z kim tam rozmawiasz?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope