-No bo w końcu ty mówisz,więc dajemy ci znak,że cię
słuchamy,prawda?-wymusiłem uśmiech.Zazwyczaj zawsze byłem radosny,ale
teraz miałem w sobie jakieś dziwne uczucie.Bałem się,że możemy wyrządzić
sobie poważne krzywdy walcząc nawet dla zwykłej zabawy.Każdy ma w sobie
coś potężnego.Pomimo tego iż jestem tu dobre parę lat nigdy nie
rozumiałem takich "eksperymentów".Może naukowcy po prostu chcą zabawiać
się naszym kosztem?Eh...w końcu jesteśmy zwykłymi "projectami".
-Niech będzie.-rzucił chłodno Takumi.Chyba nie znajdę z nim za wiele wspólnych tematów.
-Shin a ty w czym się specjalizujesz,sa?-mój wzrok przeniósł się na rudego chłopaka.
-Może nie bardzo wam się to spodoba,ale...-złapałem się za kar.-specjalizuję się w leczeniu,o ile można to tak nazwać.
-Co masz przez to na myśli?-tym razem nawiąże chyba rozmowę z kolegą niższym ode mnie.
-Leczenie idzie jedynie na moją korzyść.
Spojrzałem na panią Kapitan ta jedynie rzuciła chłodnym spojrzeniem.Była
przerażająca pomimo tak dziecinnej twarzy.Spuściłem szybko
głowę.Wiedziałem,że teraz pojawi się wobec mnie jakaś niechęć w końcu
moja moc nie jest za bardzo przydatna.Nastała cisza.Nasza grupa chyba
nie będzie jakoś najlepiej zgrana.Przecież na bitwy grupowe potrzeba
dużo czasu,a nie wybierają nas jak chcą po czym dają od razu na arenę.W
kilka minut nie zawrzemy jakieś wielkiej nici porozumienia.
-Czyli nikt nie specjalizuje się w bliskim starciu?-wszyscy pokiwali
przecząco głowami.Na jej twarzy pojawił się grymas
niezadowolenia-Cholera...-burknęła pod nosem.Po krótkiej chwili na jej
twarzy pojawił się uśmiech.-Najważniejsza jest współpraca,prawda?Musimy
to jakoś zwyciężyć razem damy sobie radę!-krzyknęła wesoło.Widać było
gołym okiem,że te słowa wypowiadała z wielkim trudem.
-To co teraz robimy,sa?-zapytał Deak,a każdy przeniósł wzrok na panią Kapitan.
<Mamiko?Takumi?Deak?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz