sobota, 21 lutego 2015

[Team 4] Od Rosie

Znowu obudziłam w innym miejscu niż zasypiałam. To już powoli robi się nudne, czego oni od nas chcą? Lekko pobolewała mnie głowa, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Uważnie rozejrzałam się, a potem spojrzałam na siebie. Byłam dosyć dziwnie ubrana jak na mnie. Jakaś letnia, ale wygodna bluzka, luźne spodnie i ciężkie buty. Zauważyłam na nadgarstku gumkę do włosów, zdjęłam ją i zawiązałam moje długie włosy w warkocz na boku. Znajdowałam się w jakiś wnętrzu, z którego było tylko jedno wyjście. Po chwili takiego siedzenia dojrzałam inne postacie w tym samym pokoju. Nie za bardzo cieszył mnie ten fakt, więc szybko się zerwałam i wyszłam z pomieszczenia.
- Łał… - szepnęłam sama do siebie
Byliśmy w jakimś wielkim opuszczonym mieście. Może nikt o tym nie wie, ale bardzo lubię takie miejsca i nie raz miałam okazje się w nich znaleźć. Zauważyłam, że tym całym naukowcom strasznie przypadły do gustu takie miejsca i bardzo często zostawiają w nich „nas”, czyli tych innych. Byłam obserwowana i odizolowana od świata niemalże od samiutkich narodzin. Nie znałam autentycznego świata. Przejmowało mnie już wiele grup naukowców i jakoś im się nie znudziłam. Nie wiem co oni takiego we mnie widzą. Jako jedna z nielicznych nie mam wymazanych większości wspomnień. Skasowano tylko to czego nie powinnam wiedzieć. I tak nigdy nie miałam prawdziwego życia. No dobra, ale wracając do rzeczy. Wszystko było tu takie niesamowite. Pamiętałam, że kiedyś byłam w takim miejscu. Zapewne te osoby w środku to moja drużyna. Po jakiejś chwili poczułam coś na ręce. Jakiś dziwny zegarek. Uruchomiłam go i zauważyłam parę komunikatów. Wyglądało na to, że będziemy walczyć drużynowo. W sumie może być ciekawie. Poczytałam trochę o mojej grupie, ale gdy chciałam poczytać coś o zasadach pokazywał się napis „Zaczekaj na swoją drużynę”. Pewnie chodziło o to, że oni także muszą się obudzić. Tak więc usiadłam cicho pod ścianą zniszczonego budynku i bawiłam się „mocami”. Nie byłam w stanie poznać ich dokładnie, nawet nie wiem czy to są wszystkie moje możliwości. Od dzieciństwa zabraniano mi się nimi zajmować. Mogłam je odkrywać tylko w wyznaczonych miejscach i pod ich opieką. Jedynie te niegroźne jak leczenie mogłam ćwiczyć u siebie. Jako omega nie panowałam jeszcze nad umiejętnościami, ale powoli się uczyłam. Siedziałam tak chwilę pobudzając rośliny do wzrostu, a potem plotłam różne rzeczy z ich liści i korzeni. Było to w sumie fajne i niegroźne zajęcie, ale musiałam być skupiona, żeby nad tym panować. Nagle usłyszałam jakiś szelest w budynku. Zniszczyłam powstałe rośliny jednym ruchem ręki, po czym wstałam i udałam się do środka. Powoli się wybudzali, ale wyglądali jakby mieli silny ból głowy. Prawdopodobnie nie byli jeszcze do tego przyzwyczajeni. Lekko uklękłam przy dziewczynie, która dopiero co się ocknęła. Nie wiedziałam jak zareaguje na mój widok. Chciałam pomóc jej wstać, ale odepchnęła mnie i sama wstała. Zrobiło mi się głupio i wyszłam z budynku. Wolałam być sama, nie lubiłam grup. Źle się czułam będąc jedyną omegą. Już widziałam ich miny, gdy się o tym dowiedzą. Usiadłam w tym samym miejscu co wcześniej i dalej bawiłam się mocą.
(Roxel, Futaba, Renji? Co tam robicie w środku?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope