Znowu obudziłam w innym miejscu niż zasypiałam. To już powoli robi się
nudne, czego oni od nas chcą? Lekko pobolewała mnie głowa, ale nie
zwróciłam na to większej uwagi. Uważnie rozejrzałam się, a potem
spojrzałam na siebie. Byłam dosyć dziwnie ubrana jak na mnie. Jakaś
letnia, ale wygodna bluzka, luźne spodnie i ciężkie buty. Zauważyłam na
nadgarstku gumkę do włosów, zdjęłam ją i zawiązałam moje długie włosy w
warkocz na boku. Znajdowałam się w jakiś wnętrzu, z którego było tylko
jedno wyjście. Po chwili takiego siedzenia dojrzałam inne postacie w tym
samym pokoju. Nie za bardzo cieszył mnie ten fakt, więc szybko się
zerwałam i wyszłam z pomieszczenia.
- Łał… - szepnęłam sama do siebie
Byliśmy w jakimś wielkim opuszczonym mieście. Może nikt o tym nie wie,
ale bardzo lubię takie miejsca i nie raz miałam okazje się w nich
znaleźć. Zauważyłam, że tym całym naukowcom strasznie przypadły do gustu
takie miejsca i bardzo często zostawiają w nich „nas”, czyli tych
innych. Byłam obserwowana i odizolowana od świata niemalże od samiutkich
narodzin. Nie znałam autentycznego świata. Przejmowało mnie już wiele
grup naukowców i jakoś im się nie znudziłam. Nie wiem co oni takiego we
mnie widzą. Jako jedna z nielicznych nie mam wymazanych większości
wspomnień. Skasowano tylko to czego nie powinnam wiedzieć. I tak nigdy
nie miałam prawdziwego życia. No dobra, ale wracając do rzeczy. Wszystko
było tu takie niesamowite. Pamiętałam, że kiedyś byłam w takim miejscu.
Zapewne te osoby w środku to moja drużyna. Po jakiejś chwili poczułam
coś na ręce. Jakiś dziwny zegarek. Uruchomiłam go i zauważyłam parę
komunikatów. Wyglądało na to, że będziemy walczyć drużynowo. W sumie
może być ciekawie. Poczytałam trochę o mojej grupie, ale gdy chciałam
poczytać coś o zasadach pokazywał się napis „Zaczekaj na swoją drużynę”.
Pewnie chodziło o to, że oni także muszą się obudzić. Tak więc usiadłam
cicho pod ścianą zniszczonego budynku i bawiłam się „mocami”. Nie byłam
w stanie poznać ich dokładnie, nawet nie wiem czy to są wszystkie moje
możliwości. Od dzieciństwa zabraniano mi się nimi zajmować. Mogłam je
odkrywać tylko w wyznaczonych miejscach i pod ich opieką. Jedynie te
niegroźne jak leczenie mogłam ćwiczyć u siebie. Jako omega nie panowałam
jeszcze nad umiejętnościami, ale powoli się uczyłam. Siedziałam tak
chwilę pobudzając rośliny do wzrostu, a potem plotłam różne rzeczy z ich
liści i korzeni. Było to w sumie fajne i niegroźne zajęcie, ale
musiałam być skupiona, żeby nad tym panować. Nagle usłyszałam jakiś
szelest w budynku. Zniszczyłam powstałe rośliny jednym ruchem ręki, po
czym wstałam i udałam się do środka. Powoli się wybudzali, ale wyglądali
jakby mieli silny ból głowy. Prawdopodobnie nie byli jeszcze do tego
przyzwyczajeni. Lekko uklękłam przy dziewczynie, która dopiero co się
ocknęła. Nie wiedziałam jak zareaguje na mój widok. Chciałam pomóc jej
wstać, ale odepchnęła mnie i sama wstała. Zrobiło mi się głupio i
wyszłam z budynku. Wolałam być sama, nie lubiłam grup. Źle się czułam
będąc jedyną omegą. Już widziałam ich miny, gdy się o tym dowiedzą.
Usiadłam w tym samym miejscu co wcześniej i dalej bawiłam się mocą.
(Roxel, Futaba, Renji? Co tam robicie w środku?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz