niedziela, 8 marca 2015

Od Mei - C.D Vincenta

Zamrugała zaskoczona. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu, ktoś otwarcie zaoferował jej pomoc. Przez moment serce dziewczyny załomotało nie równo.
- Dziękuję...to bardzo miłe z twojej strony. - powiedziała cicho. Chłopak uśmiechnął się do Mei przyjaźnie. - Jeśli, kiedyś nadarzy się okazja...możemy uciec razem. - dodała.
- Zobaczysz, wyrwiemy się z klatki...Kiedyś na pewno. - odparł optymistycznie. Szli chwilę w milczeniu.
- Jak już odzyskasz wolność...to gdzie się udasz?- zapytał. Dziewczyna jakby zapadła się w sobie na to pytanie. Prawdę mówiąc, sama dokładnie nie wiedziała co będzie dalej.
- Nie wiem. Chodzi mi tylko o to, aby znów być na zewnątrz. - powiedziała. - Właściwie to ja nie mam gdzie pójść.
- A...rodzina? Znajomi...?- spytał delikatnie. Czarnowłosą przeszedł nie przyjemny dreszcz.
- Nie chcę tam wracać. - zaprotestowała. - Nie mam już nikogo, kto mógł by mnie przyjąć. Nawet jeśli ktoś by się znalazł...ściągnę na nich kłopoty. Zakładam, że naukowcy nie będą przychylnie patrzeć na osoby, ukrywające zbiega. - dodała, wzruszając ramionami. Vincent rzucił jej współczujące spojrzenie. Westchnęła poprawiając opaskę.
- To nie istotne co wtedy zrobię. Chodzi mi tylko o to, żeby uciec i nie zostać złapaną. - podsumowała. Nawet nie chciała myśleć, co stanie się gdyby ją pojmali. Mei nie bała się śmierci. Jak sama zwykła twierdzić, umarła już dwa razy, więc logicznym było iż nie bała się końca. Przerażała ją jednak perspektywa skonania w niewoli. Nomu od zawsze ceniła sobie niezależność, a zamknięcie jej w szklanym pojemniku było równe z końcem świata dla dziewczyny.
- Rozumiem. - wymamrotał. Szli w ciszy, spoglądając na niesamowite rośliny. Musnęła bladą dłonią płatki jednego z kwiatów. Były miękkie i pachnące, lecz aż bić było od nich nawozami i chemią. W ośrodku nie pozostało nic dzikiego i naturalnego. Wszystkie te cuda były stworzone przez naukowców...nawet ludzi chcieli hodować. Przerażające.
- Twoje...- zaczął i chyba rozmyślił się w połowie pytania. Rzuciła mu zaciekawione spojrzenie.
- Co? - spytała niewinnie.
- Twoje...oko...to był wypadek...?- wyjąkał. - Wybacz...nie powinienem o to pytać. - dodał pośpiesznie. Uśmiechnęła się lekko rozbawiona sytuacją.
- Tak jakby. Jesteś aż tak ciekawy?- zapytała, powoli zdejmując opaskę.
https://38.media.tumblr.com/97398467ae1c068a56adbe077d95dde4/tumblr_mwfneuhCld1rxs1r1o1_500.gif

http://33.media.tumblr.com/85b7cca40f0f3b0649aee3a6f242f6dd/tumblr_mo1ixhSAuP1rmx0bso1_500.gif

( Vincent? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope