niedziela, 12 kwietnia 2015

[Quest 1. cz.1] Od Chiyo - C.D. Haruki

Wyśmiałam jego słowa.
- Przygniotłeś mnie! Grrr - odepchnęłam go tak,żeby usiadł obok mnie - Jak miałabym cię nie uderzyć, hm? - zbliżyłam się do niego z uśmieszkiem.
- Noooo..Przemoc jest zabroniona, trzeba słuchać się naukowców - podrapał się po policzku. Założyłam ręce na kark i oparłam się o ścianę, przy okazji zgięłam nogi. Zamknęłam oczy próbując się odprężyć i zregenerować siły, przez tego brązowowłosego jegomościa, który przed chwilą mnie przygniótł. Zmarszczyłam nos, gdy o tym myślałam.
- Nie bądź takim chłopczykiem na posyłki - machnęłam dłonią z szyderczym uśmieszkiem - Mimo, że jesteś Sztucznym to i tak masz własną wolę jako człowiek. Nie zapominaj o tym - mrugnęłam go niego. Wyglądał jakby myślał nad odpowiedzią. Nie dałam mu się dłużej zastanawiać bo objęłam go jednym szybkim ruchem i przygarnęłam do siebie. Zachichotałam mu prosto do ucha. Potem jeszcze raz go od siebie odsunęłam i zeszłam z łóżka.
- Pójdziemy poćwiczyć? - podparłam ręce na biodrach i spojrzałam na niego z góry. Najpierw skupiał wzrok na moich nogach, dopiero po tym jak to powiedziałam zwrócił głowę w górę. Przekręciłam głowę na prawo z uśmieszkiem. - Powalczmy Haru-chan - zamruczałam z uśmieszkiem. Nie musiałam prosić go zbyt długo, tym razem ubrał się w całości.[...] Wyszliśmy na zewnątrz. Od razu poczułam chłodny wiatr muskający moje odkryte ramiona i nogi. Wciągnęłam świeże powietrze pełną piersią. W mojej ręce zmaterializował się młot. Zakręciłam nim w powietrzu i ustawiłam się przygotowana do boju, ściągnęłam do siebie brwi i uśmiechnęłam się szeroko w stronę Haruki. W dłoni chłopaka pojawił się całkiem długi i piękny miech. Mój uśmiech zrobił się nieco szerszy.
- Tylko pamiętaj, nie zabijmy się - wyszczerzyłam się do w jego stronę, pokazał mi to samo. Jego uśmiech był bardziej pełny niż dotychczas. Ruszyłam pierwsza, zamachnęłam się i uderzyłam młotem w ziemię, ponieważ zrobił unik. Obróciłam się w mgnieniu oka, machnął we mnie mieczem a ja podskoczyłam do góry. Przy okazji wiaterek podwiał nieco moją spódniczkę. Korzystając z tego,że Haruka się odsłonił miałam wykonać ruch ostateczny i zmiażdżyć mu lewą rękę siłą uderzenia, ale zatrzymałam młot tuż przy materiale bluzy.
- Wygrałam - pokazałam mu język i odsunęłam się kilka kroków, żeby mógł złapać oddech. Biegaliśmy wokół siebie, uderzaliśmy w powietrze. Powietrze świszczało przecinane przez ostrze Haruki. Robiłam zgrabne uniki. Gdy już miał uderzyć mnie w klatkę piersiową kopnęłam go w rękę, wyrzucił miecz, a ja wylądowałam na nogach jakieś dwa metry dalej po zrobionym fiflaku. Podniosłam młot i oparłam go na ramieniu, drugą ręką podparłam biodro. Uśmiechnęłam się półgębkiem, a potem jeszcze wystawiłam mu język. Patrzył na mnie ze zmrużonymi oczyma, czyżbym wjechała mu trochę na dumę? Hehheheh.
- Dwa jeden dla mnie - mrugnęłam.
- To nie jest fair.. - jęknął wyciągając klingę z ziemi. Zawiesiłam się mu na szyi i cmoknęłam w policzek.
- Nie martw się.. Chcesz jeszcze poćwiczyć? - wyszeptałam mu do ucha.
- Nie dzięki, nie dzisiaj - zrzucił moją dłoń z ramienia, strzepnął miecz z ziemi, potem ostrze zniknęło,a on wrócił do budynku, gdzie mieszkaliśmy. Odprowadzałam go wzrokiem z uśmieszkiem.[...] Dostałam zadanie - znaleźć przemytników. Poprawiłam kucyki, grzywkę i ruszyłam w stronę naszych apartamentów na poszukiwanie jakiejś osoby, z którą mogłabym tam pójść. No przecież sama nie będę się fatygowała. Znalazłam moja ofiarę, stała do mnie tyłem, czarna sukienka, włosy.. Zawiesiłam się jej na szyi i zbliżyłam usta do ucha.
- Hejka Nanamiś - zamruczałam ze zmrużonymi oczami - Pójdziesz ze mną znaleźć przemytników? - zaproponowałam.
(Nanami?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope