Spojrzałam na chłopca zdzwiona i chwyciłam parasolkę. Czyżby była to ta sama co wcześniej wleciała na drzewo? W sumie wyglądała bardzo podobnie. Wpuściłam chłopca do domu i wyjrzałam przez okno. Aki wskazał na jedno z drzew i uśmiechnął się promiennie. Przyklękłam przy nim i podałam mu prezent.
- To bardzo miłe Aki, ale nie możesz tak robić - westchnęłam cicho kręcąc głową
- Dlaczegoo? - przeciągnął smutno i przekrzywił główkę
- Przecież to nie twój parasol - uśmiechnęłam się lekko i potargałam jego blond włoski
Siedzieliśmy tak jeszcze chwilkę, a ja tłumaczyłam mu jak to jest. Na większość rzeczy potakiwał, więc chyba nie jest aż tak źle. W między czasie przyniosłam nam jakieś ciasteczka. Chłopiec chyba wszystko rozumiał i grzecznie usiadł obok mnie. Rozłożyliśmy się na kanapie zajadając słodyczami. Nagle Aki wdrapał mi się na kolana i wesoło si ę uśmiechnął.
- Oddamy go? - zapytał, a ja zauważyłam mały błysk w jego oczach
- A jak chcesz znaleźć właściciela? - zapytałam i poczochrałam go trochę
- Będziemy pytać każdego kogo napotkamy i pytać się czy to jego - odparł z ucieszeniem tak jakbym się już zgodziła
- Sama nie wiem czy to dobry po… - nie zdążyłam dokończyć, bo zeskoczył ze mnie i pociągnął do przedpokoju
Westchnęłam tylko cicho i przeszłam do sypialni. Wyciągnęłam z szafy wyższe, nieprzemakalne buty i skórzaną kurtkę. Chłopiec usiadł na łóżko bacznie mi się przyglądając. Zaproponowałam by poszedł do siebie i żebyśmy spotkali się przy windzie. Zgodził się i w jednej chwili już go nie było. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem. Ubrałam się na spokojnie, wzięłam parasol i „prezent”, a gdy już miałam wychodzić zauważyłam coś kątem oka. Zostawił swojego misia. Chwyciłam go w rękę i wyszłam na korytarz. Nie było za dużo ludzi, bo mało kto rusza się ze swojego mieszkania w taką pogodę. Nie musiałam prawie w ogóle czekać, bo Aki po kilku sekundach do mnie podbiegł. Był ubrany w kalosze i nieprzemakalny płaszczyk. Szczerze mówiąc wyglądał w tym bardzo uroczo, zaśmiałam się cicho, a on pociągnął mnie po schodach na parter. Oddałam mu jego przytulankę jeszcze na górze, ale przed wyjściem z budynku z powrotem mi ją oddał. Ja schowałam się pod parasolem, a Aki trzymając mnie za rękę wesoło podskakiwał z kapturem na głowie. Ludzie w okolicznych sklepach i odsłoniętych kawiarenkach przyglądali nam się z lekkim niesmakiem. Gdy dotarliśmy do większego skupiska ludzi pod jednym z baldachimów sklepu chłopiec odebrał ode mnie zaginioną parasolkę i zaczął biegać między ludźmi. Zaśmiałam się cicho, a po dłuższej chwili wrócił do mnie ze smutną minką. Uśmiechnęłam się do niego ciepło i przeszliśmy do innej grupki. Zrobiliśmy tak kilka razy, ale nic. Już mieliśmy wracać do apartamentów, gdy nagle jakaś wysoka dziewczyna podbiegła do chłopca. Wyrwała mu parasol z ręki i zaczęła wyzywać od złodziei. Niepewnie podeszłam do niego, a on szybko schował się za mnie. Tym razem dziewczyna wyzywała mnie. Cofnęłam się kilka kroków, a Aki wybiegł przede mnie. Zaczęli się kłócić, ale jak na razie było w miarę spokojnie. Wtem poirytowana dziewczyna chwyciła jego pluszaka i wyrzuciła go do najbliższej kałuży.
(Junko? Aki?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz