czwartek, 9 kwietnia 2015

Od Heaven'a - C.D Vanilli

W jednej chwili stanąłem jak na baczność, zorientowawszy się dokąd właśnie powędrowała jej mała dłoń. Przeszedł mnie dreszcz, który zapewne poczuła, bo już po chwili zachichotała mi prosto do ucha.
- Cóż... chyba sama musze się przekonać. - mruknęła po chwili, ale zanim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch, złapałem ją za rękę, dając do zrozumienia, aby tego nie robiła.
- Huh? Co się stało? Boisz się, że niczego tam nie wyczuje? - zaśmiała się ponownie, ale nic na to nie odpowiedziałem.
Przejechała drugą po całej długości moich pleców, a ja czułem jak niespokojnie bije moje serce. Jej ruchy były tak pewne, uwodzicielskie i doświadczone. Trafiała w każdy czuły punkt: mówiąc wprost unieszkodliwiła mnie, nie mogłem się sprzeciwić. Jeszcze ten jej władczy ton. Brrr...
- Coś tak nagle ucichł? Mam ci pomóc wydać z siebie jakiś dzwięk? - spytała i w tym momencie ścisnęła dłoń za którą ją trzymałem.
- Vanilla! - krzyknąłem, a raczej jęknąłem, odchylając głowę do tyłu.
Cholera! Nad tym się nie dało zapanować, nieważne jak bardzo się starałem. Zerwałem się jak pies ze smyczy, odwróciłem się w jej kierunku jednym, sprawnym ruchem. Przyparłem ją delikatnie do ściany, przy okazji blokując rączki. Wiedziałem, że śmieszy ją moja bezradność. Dostrzegłem to w sposobie jaki na mnie patrzyła.
- Teraz to ty masz mnie. - odchyliła lekko główkę, jakby przygotowując się na kolejną serię pocałunków z mojej strony. - Ale i tak wytrzymałeś dużo dłużej niż się spodziewałam, Heavenku.
Zawsze przeciągała moje imię w taki charakterystyczny sposób. Melodyjny głos dziewczyny rozbrzmiewał w moich uszach, jakby odbijał się echem od ścian pomieszczenia. Wprowadzał w dziwny stan. Jakbym... myślami przeniósł się zupełnie gdzie indziej. Widziałem tylko uroczą buźkę blondynki, wyraźnie wyczekującej na mój ruch.
- Vanilla... - zacząłem. - Ja... ja cię...
Tutaj przerwałem, zamykając powoli oczy. Wolałem się na razie wstrzymać od mówienia czegokolwiek. Wzdychnąłem cicho, wtulając twarz w  miejsce między jej szyją a obojczykiem. Złożyłem tam miękki, pojedyńczy pocałunek. Następnie trącając nosem jedno z ramion, powoli zsunąłem z niego ramiączko sukienki jaką Sigma miała na sobie. To samo zrobiłem z drugim, muskając ustami każdy, pojedyńczy fragment skóry, nie pomijając żadnego nawet najmniejszego skrawka. Dziwne, że nie próbowała mnie powstrzymać. Schodziłem coraz niżej, aż w końcu uwolniłem jej sprawne rączki, których palce od razu wplątała w moje srebrne włosy. Tym razem to ona wciągnęła gwałtownie powietrze, kiedy zatrzymałem się na dekolcie. Oplotłem ją rękami w pasie, a potem uniosłem do góry nieco ponad ziemię. W odpowiedzi oplotła nogi wokół moich bioder. Przywarła do mnie ciałem, a ja wreszcie uniosłem głowę na wysokość pięknych, błękitnych oczu dziewczyny. Mógłbym tak się w nie wpatrywać już bez końca... Uśmiechnąłem się głupkowato, cmokając ją w różowiótkie, sercowane usta niczym mały, nieśmiały chłopiec.

<Vanilla?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope