- Tak. Też się napiję. - wzruszył lekko ramionami, po czym oparł się
lekko o blat kuchenny na przeciwko Izayii. Nie pamiętał kiedy przyjmował
u siebie gości. Właściwie sam często wychodził, a w apartamencie czas
spędzał jedynie wieczorami, bądź podczas ewentualnej choroby.
- Nie długo. Mieszkam tu od jakiś dwóch, może trzech miesięcy. - odpowiedział na jego kolejne pytanie.
- To całkiem krótko. Szybko przywykłeś? - dociekał. Abel podniósł bladą dłoń odgarniając długie włosy, które opadły na twarz.
- Chyba tak. Nie przeszkadza mi to miejsce, wręcz przeciwnie. Jest tu
całkiem wygodnie. Mimo to czasem brakuje mi tętniącej życiem ulicy. -
rzucił beztrosko. Izaya otworzył usta szykując się do zadania kolejnego
pytania, jednak przerwał mu gwizd czajnika, podskakującego na nie równo
na kuchence. Zanim zdążył zareagować, Lightwood wyminął go, zalewając
wrzątkiem przygotowane wcześniej kubki z torebkami herbaty.
- Cukier jest w szafce po lewej. - rzucił srebrnowłosy przez ramię. Już
po chwili usłyszał trzask otwieranej i zamykanej szafki, a także brzdęk
cukierniczki o blat. Przesunął parujące kubki w tamtą stronę
jednocześnie wyjmując z szuflady łyżeczki.
- Abel, czym się zajmowałeś przed przyjazdem do Ośrodka? - zagadnął go
czarnowłosy. Niższy chłopak uśmiechnął się patrząc na niego z błyskiem w
oku.
- To tajemnica. - rzucił wesoło, podając gorący napój nowemu znajomemu
po czym samemu siadając z własnym napojem przy niewielkim stoliku. Po
chwili Izaya dosiadł się do niego.
- Ah, zapomniałbym... - mruknął Lightwood, wstając na chwilę. Wrócił
niosąc ciasteczka, które w równie ekspresowym czasie wyłożył na
talerzyk. Postawił je na stole, podsuwając do gościa.
- Proszę, częstuj się. - rzucił krótko, sadowiąc się na swoim krześle.
[ Izaya? ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz