czwartek, 28 maja 2015

Od Ani - C.D Nanami

Obróciłam się w stronę kanapy, na której leżał koc. Posyłając dziewczynie uśmiech udałam się po rzecz, i po chwili już miałam ją w ręce i zawracałam do dziewczyny. Przykucnęłam obok niej i opatuliłam kocem, a te powiedziała ciche "Dziękuję". Zamknęłam oczka pozwalając odpocząć swojemu ciału i umysłowi, może i mi też to dobrze zrobi bo ja również zaczęłam częściej ziewać. Oparłam się o ścianę przy której leżała Nanami i sama się nakryłam częścią koca wtulając się częściowo w dziewczynę. Ach no tak światło, ale przecież panicznie boje się ciemności. Ale przecież gdy nie będzie wykrywany ruch światło samo się zgasi.
- Lou...Lou - cicho zawołałam psa, który od razu znalazł się koło mnie siedząc na kolanach
Przystawiłam palec do buzi, żeby wiedział że ma być cicho. Zdziwiony przekrzywił łebek, ale wreszcie ułożył się na kocu i położył łebek na swoich łapkach powoli zamykając swe oczka. Nachyliłam się jeszcze do dziewczyny i cmoknęłam ją w czoło i po chwili sama zamknęłam oczy. 
[...]
Zostałam obudzona przez szczekanie psa. Niechętnie otworzyłam oczy i trochę zwyzywałam psa, ale przeproszę go później. Leżałam na podłodze...chwila musiałam skontaktować, co się działo wczoraj i dlaczego leże tu, a nie w łóżku. No tak, zaproponowałam Nanami nocleg, ta się zgodziła i obie zasnęłyśmy na podłodze. Mogłam iść do łóżka, ale wolałam spać przy swoim gościu. Przeciągnęłam się i ziewnęłam, a następnie spojrzałam w stronę gdzie powinna być Nanami, ale jej nie było. Zerwałam się szybko i zaczęłam biegać po pokoju szukając jej dosłownie wszędzie. Wbiegając do kuchni zauważyłam zwisającą rękę na szafce, omal nie dostałam zawału, skończyło się tylko na wywaleniu na ziemię i wesołym szczekaniu psa.
- Na-na-nami? - wydusiłam, a po chwili ręka się poruszyła i za góry szafki wyjrzał łebek dziewczyny
Rytmicznie poruszyła uszkami wpatrując się cały czas we mnie.
- O już wstałaś - powiedziawszy to zrobiła koci grzbiet w połowie, bo przeszkadzał jej sufit - Już do ciebie schodzę... - znalazła się tuż przede mną stojąc i biorąc z blatu szklankę z sokiem
Wpatrywałam się w nią z niedowierzaniem, oczy...a raczej oko musiało teraz wyglądać tak jak pięć złoty. Złapałam ją za kolano i przyciągnęłam do swojego policzka.
- Nanamiś! Nanamiś! Już się martwiłam, że sobie poszłaś! - powiedziałam kręcąc głową wtulając się w jej nogę
- Ania! Bo wyleję sok! - zawołała, ale tak jak powiedziała tak się stało
Wywaliłam ją na podłogę, a sok się rozlał na kafelki. Na szczęście mój żywy mop szybko zgarnął płyn językiem i do tego radośnie merdał ogonem mogą napić się soku. Przytuliłam mocno dziewczynę, a ta głośno westchnęła. 

< Nanami? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope