czwartek, 28 maja 2015

Od Izayii - C.D Abla

Izaya z delikatnym uśmiechem obserwował Abla jak i blondyna, cały czas trzymając nóż sprężynowy przy gardle wysokiego, aktualnie głupio wyglądającego bruneta. Kilka razy mocniej docisnął ostrze, tworząc kilka małych ranek i z lubością zerkając na rubinowe kropelki krwi na opalonej skórze. Z trudem powstrzymał się od zlizania czerwonej cieczy i sprawdzenia jak smakuje.
- Wyglądasz apetycznie – nachylił się, chcąc wypowiedzieć te słowa prosto do ucha mężczyzny. Poczuł jak ten wzdryga się, czując przejeżdżający po szyi nożyk. Czerwonooki zaśmiał się cicho na tą reakcję.
Po chwili odsunął się od bruneta, wycierając ostrze o jego ubranie i chowając je do kieszeni. Nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy spojrzał na stojącego obok Abla, który wyglądał jakby nic się nie stało. Beztrosko zadał pytanie, uśmiechając się przy tym pogodnie. Orihara skinął głową, powoli zbierając się do wyjścia.
- Poszczęściło się wam. Do zobaczenia~! – zawołał wesoło brunet do dwójki mężczyzn, zanim razem z towarzyszem wyszedł na zewnątrz.
- To było imponujące, muszę przyznać. Kto by pomyślał, że możesz być taki groźny… Przypomnij mi, żebym starał się z Tobą nie zadzierać – powiedział do Abla, uśmiechając się pod nosem. Na ogół lubił droczyć się z ludźmi i testować ich umiejętności, jednak w tym wypadku nie miał ochoty mieć zmasakrowanej przez truciznę twarzy. Pistolety to jedno, natomiast tajemnicze substancje to już co innego. Zresztą osoba, która je tworzy może okazać się w przyszłości bardzo pomocna. Lepiej mieć ją po swojej stronie.
- Mówił Ci już ktoś, że to niegrzeczne, tak się ciągle komuś przyglądać? – zapytał w pewnym momencie niższy z siedemnastolatków. Od dziesięciu minut spacerowali ulicami, szukając jakiegoś dogodnego miejsca. Orihara prawie nie zwracał uwagi na otoczenie, bardziej interesowała go postać srebrnowłosego. Przez cały ten czas spuścił go z wzroku może ze trzy razy i tylko na parę sekund.
- Nie – odparł zgodnie z prawdą Izaya. – Rozpraszam Cię?
- Nie – mruknął Abel, odgarniając pojedyncze kosmyki z twarzy.
- Co powiesz na dach? – spytał brunet, patrząc na jeden z wysokich budynków. Podążył wzrokiem na schody alarmowe. Uwielbiał wysokości, więc zanim trafił do Rimear większość czasu spędzał w dobrych punktach obserwacyjnych, umieszczonych na szczytach budynków. Plus jest taki, że w każdej chwili można kogoś zepchnąć.

[ Abel? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope