Powstrzymywałem się naprawde długo, ale ta dziewczyna nie zamierzała ani na chwilę przestać mnie podpuszczać. Szczerze mówiąc, naleciała mnie myśl żeby po prostu wejść do tej łazienki i naprawde ją podglądnąć, ale nie: nie zrobiłem tego. Sam nie wiem dlaczego, może dlatego, aby sprawdzić samego siebie. Jednak z chwilą gdy zauważyłem ją właściwie półnagą, przykrytą jedynie różowym szlafrokiem, nie potrafiłem już dłużej się pohamować.
- Robisz to z premedytacją. - powiedziałem, obejmując ją w pasie z nieco ponurym wyrazem twarzy. - Aż tak bawi cię moja bezradność?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - odparła, uśmiechając się niezwykle złośliwie.
Chciałem być na nią zły... naprawde. Jednak spojrzenie błękitnych oczu oraz widok tej dziecinnej twarzyczki małej dziewczynki skutecznie to uniemożliwił.
- Vanilla, jesteś... - chciałem coś powiedzieć, kiedy poczułem ciepłe, słodkie usta dziewczyny na swoich.
Zamknąłem oczy, przyciągając ją do siebie jeszcze bardziej. W tym momencie zupełnie zapomniałem co miałem do powiedzenia. Może to nawet lepiej - domyślam się, że były to słowa, jakich z pewnością gorzko bym pożałował. Poczułem przyjemne ciepło ogarniające moje ciało, a potem niechętnie oderwałem się od Vanilli, w zamiarze zaczerpnięcia powietrza. Podczas jego nabierania wydałem z siebie praktycznie niedosłyszalny jęk zaskoczenia. Najwyraźniej dostatecznie głośny, bo Sigma wychwyciwszy dźwięk swoimi puchatymi, kocimi uszami zachichotała triumfalnie pod nosem. Nie wiedziałem dlaczego zaledwie jeden, delikatny pocałunek potrafi doprowadzić mnie do tak zaawansowanego stadium. A przecież ona jeszcze nie zaczęła... Szczerze obawiałem się co takiego stanie się ze mną w najbliższej przyszłości.
- Jesteś rozkoszny, kiedy się złościsz. A jeszcze bardziej lubię twoje reakcje na moje śmiałe gesty. - obliczne blondynki przyozdobił uroczy, lecz chytry uśmieszek.
Uwielbiałem go. Uwielbiałem ją całą. I za wszelką cenę chciałem to pokazać najlepiej jak tylko potrafię. Podjąłem nieco śmielsze kroki: wolnym ruchem wsunąłem rączki pod materiał różowej odzieży okrywającą piękne ciało Atshushi. Dziewczyna zadrżała nieznacznie, ale nic nie powiedziała w dalszym ciągu patrząc mi w oczy. Ostrożnie przesunąłem je z bioder na boki, potem ramiona, następnie zdejmując część szlafroka przykrywający jeden z nich. Zbliżyłem usta do jej szyi i złożyłem na nim ciepły pocałunek, a ona jakby w geście zgody odchyliła nieco głowę do tyłu. Oplotła rączki wokół mojego karku, jedną dłoń wplątała w moje włosy. Bardzo lubiłem kiedy to robiła, czułem jak przyjemne dreszcze targają lekko moim ciałem. Całowałem, delikatnie przygryzałem oraz lizałem jej ramiona, szyję, żuchwę... w końcu doszedłem do ust. Wbiłem się w nie bez żadnego ostrzeżenia, na co Vanilla zareagowała bardzo żywo: wbiła paznokcie w skórę na moich przedramionach, tworząc na całej ich powierzchni łagodne, czerwone kreski. Miała do tego pełne prawo: dobrze wiedziała, że mnie to nie zaboli. Naparłem na nią prosząc w ten sposób, aby położyła się na łóżku.
- Szybciej. Niecierpliwie się, Heaven~~... - wymruczała podniecającym głosem, słodko przeciągając moje imię.
Dodatkowo oblizała wargi zachęcająco. Nakręciła mnie tym już dostatecznie, wiedziałem, że nie mam szans jej się przeciwstawić. Mimo wszystko uśmiechnąłem się dosyć szeroko jak mały, rozbawiony chłopiec, którego czekała miła niespodzianka. Pragnąłem jej tak cholernie mocno...
Kiedy położyła się na miękkim materacu wielkiego łoża, popatrzyła na mnie z lekko przymrużonych powiek. Krótki szlafrok nie był w stanie zakryć wszystkiego. Taki los faceta, że jego wzrok zawsze kieruje się tam gdzie właściwie nie powinien: tak właśnie było ze mną. Jedna z pełnych, okrągłych piersi dziewczyny wyłoniła się zza różowego, skąpego materiału odzieży, a ona nie miała najmniejszego zamiaru jej zakrywać.
O Boże przenajświętszy... Naprawde była aż tak pewna w moim towarzystwie? Nie powiem, żebym jakoś szczególnie narzekał na jej bezczelną śmiałość oraz zbyt wielką pewność siebie, ale z drugiej strony... było to dla mnie niezwykle i niewytłumaczalnie podniecające. Teraz wiedziałem jednak tylko jedno: chciałem jej tu i teraz.
- Jeżeli cię wystraszę bądź będziesz czuła się niekomfortowo: powiedz mi. - szepnąłem jej w usta, a potem chciałem pozbawić jej tego zbędnego jak dla mnie odzienia, ale szybko chwyciła moją rękę.
- Od kiedy zrobił się z ciebie tak gentleman? - zapytała, rozbawiona, ale też zaskoczona wypowiedzianymi przeze mnie słowami.
- Nie zrobił. Chcę tylko, żebyś czuła się przy mnie dobrze.
Taka odpowiedź najwyraźniej w pełni ją usatysfakcjonowała, ponieważ kiwnęła głową w odpowiedzi, po czym wsunęła rączki pod moją koszulkę, przejeżdżając opuszkami palców po umięśnionym brzuchu. Aż wstrzymałem oddech.
- Teraz to ty pozwól mi zająć się tobą. - powiedziała łagodnym, przyciszonym głosem, jakby chciała uspokoić mój rosnący entuzjazm. Nawet nie śmiałem się sprzeciwiać: pozwoliłem jej pozbawić się koszulki, po czym zajęła się rozpinaniem paska moich spodni. Uśmiechnąłem się do siebie, spostrzegając jak dłonie Vanilli drżą. Z niecierpliwości? Z podniecienia? A może jeszcze od czegoś innego? W każdym razie, nawet nie znając bliższej przyczyny, ogarnęła mnie satysfakcja. Uporawszy się z kłopotliwym paskiem, pozbawiła mnie także spodni. Teraz byliśmy rozebrani dokładnie na takim samym poziomie: wystarczył jeden sprawny ruch, abyśmy ocoje byli nadzy. Vanilla spojrzała na całkiem okazałą wypukłość kryjącą się pod materiałem bokserek. Bezczelnie otarła o nią nogą, przez co pochyliłem się do przodu, będąc teraz nad nią i opierając się rękami nad materacem oraz patrząc na nią z góry. Wydawało się jakby to ona dominowała w tej grze wstępnej. Wypuściłem głośno powietrze, będąc lekko zdezorientowanym. Pożądanie powoli przejmowało nade mną kontrolę, ale nie chciałem stracić jej całkowicie.
Bez zbędnych słów ponownie połączyłem nasze usta w gorącym pocałunku. Sigma poddała się moim pieszczotom, a ja czułem jak moje policzki płoną od czerwonych rumieńców.
To było właśnie to. Ten moment w którym ogarniało mnie niepowtarzalne uczucie, pojawiające się jedynie w towarzystkie tej blondynki obok mnie. Tej, którą właśnie całowałem. Delikatnie i namiętnie, a następnie łapczywie i czule. Jej ciało drżało pod moim dotykiem. Z czasem kiedy wreszcie zdjąłem z niej szlafrok, całkowiecie zwariowałem na widok zgrabnego, bladego ciała Sigmy. Pragnąłem tylko tego konkretnego ciała, dla mnie piękniejszego od wszystkich... Gładziła moje plecy, przejeżdżając po nich paznokciami, pieściła moje wargi swoimi, czasami lekko je przygryzając. Niegrzeczna~~
Byłem już naprawde twardy tam na dole. Nie będąc nigdy tak blisko innej osoby, podniecenie niezwykle szybko opanowywało całego mnie. Przez cały ten czas Vanilla miała zamknięte oczy - ani razu na mnie nie spojrzała. Był rozluźniona, odkrywała śmiało szyję, cicho przy tym mrucząc bądź pojękując. Jej rozmarzony uśmiech wręcz hipnotyzował, sprawiał, że musiałem się ostro postarać, żeby nie dojść na sam jego widok. Zapewne odleciała już dawno do krainy przyjemności, wyjątkowo dając sobie spokój z intensywnym rozmyślaniem. Gdybym tylko mógł, zjadłbym ją. W całości.
Polizałem jej policzek, następnie lekko go gryząc, a potem całując, aby nieznaczny ból powstały przy ugryzieniu szybko zniknął. Czule odgarnąłem grzywkę z jej czoła, przy okazji głaszcząc ją po puchatych uszach. Czułem, że to już teraz.
- Mogę? - wyszeptałem jej w usta, kładąc rączki na jej płaskim brzuchu.
Wtedy otworzyła powoli oczy, spoglądając na mnie zamglonymi oczami. Nic nie powiedziała, jedynie cmoknęła mnie szybko w usta.
- Możesz wszystko. - oznajmiła, ponownie kładąc głowę na miękkiej poduszce.
Uśmiechnąłem się delikatnie, zadowolony z pozytywnej odpowiedzi. Złapałem za gumkę bokserek opasającej wąskie biodra, a potem pozbyłem się ich. Poczułem nieopisaną ulgę, bo moja erekcja nieznośnie napierała na cienki materiał bielizny. Uniosłem biodra Atshushi delikatnie do góry, rzucają jej uspokajające spojrzenie. Wahałem się przez chwilę, lecz jej łagodny wyraz twarzy natychmiast je rozwiał. Przecież właśnie na to czekałem. Pragnąłem tego. Ona najwyraźniej też, przecież podpuszczała mnie do samego końca. Chciałem powiedzieć jej imię... cokolwiek, ale zamiast słów z moich ust wydobył się tylko nic nieznaczący jęk, westchnienie, sapnięcie. Gdy tylko zacząłem w nią wchodzić, dziewczyna ściągnęła łopatki, wyginając się w łuk. Zacisnąłem zęby - czułem każdy, najmniejszy ruch jaki wykonywała. Nierówny, przerywany oddech, zamknięte oczy i spięte od gwałtownego bodźca mięśnie... Nie poruszałem się, pozwoliłem Vanilli przyzwyczaić się do nowego uczucia. Pocałowałem ją przelotnie w czoło, starając się ją uspokoić. Niestety, także powoli odlatywałem. Odchyliłem głowę do tyłu, starając się nie dojść w tym momencie. To byłby wstyd, uraziłbym tym swą dumę.
Chociaż... to nie byłoby chyba nic złego. Wstyd nie liczył się na nikogo w tej teraźniejszości.
Zniżyłem się tak, że teraz nasze rozgrzane ciała przylegały do siebie. Pieściłem jej szyję swoim gorącym oddechem, obserwując ciarki pojawiające się na bladej skórze. Zacząłem powoli poruszać biodrami, na co dziewczyna zacisnęła kurczowo ręce na prześcieradle. Ściskała tak mocno, iż miałem wrażenie, że zaraz je rozerwie.
Nic się teraz dla mnie nie liczyło. Tylko jej towarzystwo. Jej bliskość i ciepło ciała wijącego się pod moim własnym. Teraz miałem ją całą tylko dla siebie.
- Heaven, ja... - odezwała się drżącym głosem, ponownie wyginając się łuk. ja zaraz... - nie dokończyła, zerwała się z łóżka i schowała twarz w moim torsie.
Ścisnęła moje ramiona niewiarygodnie mocno. Zrozumiałem, jak oboje jesteśmy bliscy spełniania. Westchnąłem z zadowoleniem, gładząc ją do długich blond włsach, ale nie zwolniłem tempa. Błogi stan opanował mnie całkowicie, czułem prawdziwą rozkosz i słyszałem głośne bicie swojego serca. Nawet nie wiem kiedy doszedłem w jej wnętrzu, mrucząc przeciągle. W powietrzu kłębił się duszący zapach intymności zapełniający cały pokój, nasilający się w każdą sekundą. Oddychałem szybko i ciężko, tuląc do siebie Vanille. Świeże emocje kotłowały się we mnie, zakłócając trzeźwe myślenie.
<Vanilla?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz