środa, 29 lipca 2015

[QS Mistrz Gry] Od Lily


Lily, jeden z tajnych projektów Rimear nie miał pojęcia o znajdujących się na drugim końcu budynku, czwórce Arcan które miały go zatrzymać. Wpatrywał się beznamiętnie swoimi czerwonymi oczyma w pobojowisko które sam tutaj spowodował. Jego lewe oko, co chwilę przygasało i ponownie rozbłyskało, usterka została spowodowana na samym początku ucieczki. Tak samo jego twarz, wyglądała zupełnie inaczej. Teraz jedynie go szpeciła, gruby jęzor zwisał sięgając do połowy jego szyji. Jedynie od czasu do czasu go zwijał za swoje ostre, stalowe zęby. Ostatni raz ogarnął wzrokiem pobojowisko i ruszył dalej, ociężałym i leniwym krokiem. Zdawać by się mogło, że Lily utykał było o jednak spowodowane tym, że kiedy Omicron demolował to pomieszczenie najzwyczajnej zaplątał się w drut. Przeszedł jeszcze kilka kroków, które były prawdziwą męczarnią przez ten jeden, mały drucik. W końcu zmęczony taką wędrówką skupił swój wzrok na metalowym sznurku. Po może sekundzie lub dwóch drut się roztrzaskał na kilka mniejszych odłamków. Teraz ruszył już pewniej, głośno potupując, na tyle głośno, że nie słyszał skradającej się za nim czwórki. Pierwsza zaatakowała dziewczyna o długich, kremowych włosach. Zdołała jedynie wspiąć się na plecy Omicrona i zadać płytki cios i już poleciała do tyłu. W tym samym czasie inna dziewczyna wystrzeliła w jego kierunku sporą kulę wody. Kilka trybików w ciele robota zaklekotało a on sam wyglądał jakby się przepalił. Zastygł na chwilę w bezruchu a jego oczy zgasły, białowłosa uśmiechnęła się pod nosem i do niego podeszła. Jednak za blisko. Oczy błysnęły krwistą czerwienią, poruszył się nagle, tuż obok niego rozległ się ogromny wybuch. Dziewczyna nie zdążyła nawet  krzyknąć, leżała kilka metrów dalej trzęsąc się. Z jej lewego ramienia ściekała sporo strużka krwi, barwiąc zakurzoną podłogę. Lily podbiegł do niej, pod jego ciężarem malutkie kamyki podstakiwały. Zatrzymał się tuż obok jej głowy i podniósł ją za włosy, tym razem krzyknęła. Niestety w pobliżu było dwóch mężczyzn, zareagowali szybko starając się zwrócić na siebie uwagę. W pewnym sensie im się udało. Maszyna ryknęła, był to odgłos nieprzyjemnym, wręcz paraliżował. Brzmiał zupełnie jak dwa, zardzewiałe kawalki metalu które z wielkim uporem się o siebie ocierają. Zazgrzytał srebrnymi zębami i ruszył w ich kierunku, spomiędzy jego palców przeskakiwały iskierki. Zaparł się prawą nogą i po chwili wystrzelił jak z procy, padło na siwka. Może i był silny ale zwykłe mięśnie nie zastąpią siły którą posiada ten potwór. Uderzył z taką siłą, że normalna osoba byłaby spisana na straty, po prostu zwijałaby się z bólu. O dziwo wstał szybko, przetarł czoło które było zlane potem i posłał maszynie wrogie spojrzenie. Tym razem cała czwórka zaatakowała równocześnie, byli zgrani i silni ich Arcany były zadziwiające ale dla niego to było nic. Kiedy odparowywanie ataków stało się już dla niego uciążliwe, szybko przykucnął i dotknął obiema, metalowymi dłońmi podłogi. Eksplozja była tak duża że wszystko runęło, podłoga, ściany, sufit. Ponieważ Omicron nie posiadał żadnych uczuć, nie obchodziło go jak oni skończą. Zanim cokolwiek na niego spadło, ruszył w kierunku wyjścia z budynku. Gdyby miał ich już zwyczajnie z głowy, mógłby ponownie zacząć rozwalać cały ośrodek. Nie wybiegł jednak, ponieważ drogę zagrodził mu ogromny zwierz, najpewniej kot, ryknął wskakując na jego klatkę piersiową. Przeorał pazurami po torsie maszyny, rozrywając materiał koszuli na strzępy. Łapa, wyposażona w kilku centymetrowe pazury uderzyła w resztki szczęki Lily'ego która teraz już kompletnie zwisała, języka nie mógł już w jakikolwiek sposób wsunąć go do środka. Światło dzienne rzuciło promienie na jeszcze większy bałagan. Drobinki śniegu opadały na rozwalony budynek, co jakiś czas opadając na gęstą czuprynę Omicrona. Złapał upierdliwego zwierza za kark i odrzucił go w bok, zwinnie wylądował na czterech łapach. Pozostali członkowie zespołu też sobie jakoś radzili, uniknęli zwalonych kamieni i teraz Lily był otoczony przez czwórkę, gotowych do walki Projectów.

(Ktoś z tej drużyny? Przepraszam, że kiepsko ale pisane w pośpiechu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope