czwartek, 6 sierpnia 2015

Od Natsume - C.D Heavenly


Może to trochę dziwne, ale w tym momencie czułem się dziwnie w towarzystwie tej dziewczyny. Wolalem na nią spoglądać jak na kolejną z Sigm, które po jakimś czasie stają mi się obce niż tak jak teraz. Teraz była piękną dziewczyną, niebezpiecznie piękną dziewczyną o cudownych długich włosach i niesamowitych kobiecych kształtach. Zdecydowanie była najładniejsza na tej plaży, co prawda nie było tutaj tak dużo osób jak sezonie. Ale kilka dziewczyn w kostiumach się znalazło, chociaż tylko my mieliśmy chyba w planie tam wejść. Trochę niechętnie zdjąłem swoje ubranie, teraz popylając już w samych kąpielówkach po plaży, podszedłem do niej.
 - Nie przeszkadzają ci te włosy? Cały czas mam wrażenie, że się o nie potkniesz i upadniesz...
 - Złapałbyś mnie, prawda?
Nie odpowiedziałem, zamiast tego wszedłem do wody po kolana. Woda była zimna, jednak nie było to nic nowego. Ona zawsze taka była, wystarczyło się po prostu przyzwyczaić i po jakimś czasie była znośna. Odwróciłem głowę w kierunku dziewczyny, czekając aż ona też wejdzie. Zamiast wchodzić na "głęboką wodę" przez chwilę brodziła w wodzie po kostki. Chwilę... cały czas się tam kręciła. A podobno miała mnie ogrzać, tymczasem ja stoję tutaj sam i marznę... w sumie to o czym ja myślę. Stuknąłem się w głowę szybko tak, żeby Heavenly tego nie zauważyła.
 - Wchodzisz? - zapytałem, woda sięgała mi teraz do pasa, stałem w lekkim rozkroku w wodzie dłońmi nabierając wody i obmywając się nią po klatce piersiowej. Ach to dbanie o serduszko, plaża jest niestrzeżona więc nie potrzebuję szoku termicznego.
 - Nie wiem, może za chwilę...
Poczekałem jeszcze minutę, dwie, może trzy a nawet cztery... a przy piątej już nie wytrzymałem. Ruszyłem w jej kierunku i podniosłem ją szybkim, sprawnym ruchem. Musiało to być dla niej zaskoczeniem, że takie kościste coś jest w stanie to zrobić.
 - Natsume odstaw mnie! - pisnęła kiedy woda sięgała nam już do szyji.
Mógłbym ją puścić w tym momencie, ale wleciałaby pod wodę. Zamiast tego tylko się uśmiechnąłem.
 - Jesteś uparty jak osioł, mówię coś do Ciebie...
Jak osioł, skoro chce to ma. Puściłem ją i od razu wleciała pod wodę, jednak udało jej się wcześniej uczepić mojego ramienia więc ja też poleciałem. Prawie udławiłem się morską wodą z tego zaskoczenia. Kiedy tylko podniosłem się z dna, Heavently już była na poeierzchni i starał się zaczerpnąć powietrza.
 - Głupek...
Patrzyłem na nią jak osłupiały i kilkakrotnie zamrugałem oczyma, które teraz mnie piekły. Zacząłem się śmiać, jednak po raz pierwszy odkąd tutaj przebywam, czyli od kilku miesięcy, mój śmiech był szczery. Tak to zawsze był to udawany, wymuszony śmiech. Ten był jednak jak najbardziej prawdziwy, nie mogłem wręcz powstrzymać rozbawienia. Ponieważ śmiałem się tak po raz pierwszy od dawna, po chwili rozbolał mnie brzuch. Heavenly żeby mnie ogarnąć, ochlapała mnie wodą. Natychmiast zamilkłem i posłałem jej zirytowane spojrzenie, które zniknęło z mojej twarzy po kolejnym wodnym pocisku. Przez chwilę toczyliśmy tą zaciętą bitwę. Wreszcie cali przemarznięci wyszliśmy na plażę, było już dosyć późno, lepiej będzie się zbierać. Wysuszyliśmy się, ubraliśmy i kiedy już wszystko było spakowane ruszyliśmy w drogę powrotną. W sumie to było fajnie, chociaż przez to wszystko dzisiaj odpuścimy już sobie spotkanie z Sigmami. Jest już późno a jeszcze muszę jej pokazać pewne miejsce w ośrodku. Przed wejściem do ośrodka zatrzymaliśmy się jeszcze w jakiejś restauracji, żeby zjeść kolację. No niestety obiad też przegapiliśmy.
 - Jestem wykończona - westchnęła leniwie kończąc posiłek.
 - Nie zapominaj, że idziemy jeszcze w jedno miejsce...
 - No to chodźmy szybko.
Przytaknąłem, zostawiłem sowity napiwek a następnie wyszliśmy tym razem już do ośrodka. Dostaliśmy niezłą burę zaraz po przybyciu. Stanowczo za długo byliśmy poza naszą klatką, już mieli nas podobno szukać. Użyłem jakiejś prostej gadki, żeby tylko trochę ochłonęli. I nie poszło wcale tak źle, już po kilku minitach byliśmy wolni, chociaż coś tam gadali, że to ma się nie powtórzyć. Ponieważ się nam troszkę spieszyło, prościutko ruszyliśmy do mojego ulubionego miejsca. Czyli najwyższego miejsca w ośrodku, widok stąd był niesamowity. Zwłaszcza kiedy było ciemno i wszystko wokól mieniło się kolorami świateł.
 - Naprawdę piękny widok...
 - Jesteś drugą osobą, której to pokazuję.
 - Tak? A kto był pierwszą?
 - Znajoma Sigma... która odeszła. - powiedziałem dosyć cicho ponieważ nie lubiłem wracać do tego co było.

(Heavenly?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope