czwartek, 6 sierpnia 2015

Od Heavenly - C.D Natsume

Zapoznanie mnie z resztą Sigm na początku brzmiało obiecująco, ale w sumie… trochę się tego bałam. No tak.. bo przecież czego nie bała się cichutka Heavenly. Nie. To nie tak, że miała się spotkać z jakimś potworami, jednak doświadczone Sigmy siedzące w tym fachu mogły by być trochę…. zbyt pewne siebie. Chodzi mi oczywiście co do swoich umiejętności. Dobra tam, co będzie to będzie i nie zamierzam tego przekładać na żaden inny dzien. Muszę czym prędzej zapoznać się ze wszystkim co istotne.
Podreptaliśmy dość powolnym tempem w stronę miejsca gdzie wszystkie Arcanty mogły przećwiczyć swoje umiejętności. Przy okazji Natsu wytłumaczył mi, że zazwyczaj można tutaj spotkać Naturalnych bo Sigmy rzadko  kiedy się pojedynkują.  Nie wiem czy to ze względu na to, że nie chcą zrobić krzywdy żadnym naturalnym, czy po prostu z czystego lenistwa.
-Nikogo nie ma… - usłyszałam przed sobą i dzięki temu wyrwałam się na chwilę z dziwnych rozmyśleń. Wyjrzałam zza chłopaka i …. Faktycznie ! Nikogo tu teraz nie było. – To co ? Pokażesz  mi co potrafisz ? Chyba nie boisz się że przegrasz ?
-Hmm… z twoim Madarą… ciężko będzie. – uśmiechnęłam się, jednak bez najmniejszego zastanowienia weszłam na „arenę”. Teraz też przypomniało mi się, że przecież jego najsilniejszy duch sobie gdzieś polazł.  Niestety chyba moje przypuszczenia, że nie da rady go teraz wezwać nie były trafne. Już za moment obok chłopaka pojawił się ogromny lis. Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.
-Wielki..- szepnęłam sama do siebie szukając gdzieś w kieszeni pęku magicznych kluczy.
-Zepsułeś mi zabawę Natsume. W dodatku miałem nadzieje, że najpierw zabierzesz ją do łóżka i pokażesz kilka sztuczek, a nie będziesz się mną bawił na Arenie, ale…. No jak sobie życzysz. – ja słysząc ten zgryźliwy komentarz lisa zaśmiałam się, za to Natsume… nie był zadowolony i cały zażenowany zakrył na chwilę swoją czerwoną twarz. W chwili kiedy miałam już otworzyć jeden ze swoich kluczy i zamachnęłam się: jakiś naukowiec do nas machnął i krzyknął coś w rodzaju : Sigmy złaście z Arceny, bo zaraz coś zniszczycie.  Nie dość, że mamy na głowie niereformowalne Omicrony to jeszcze was trzeba pilnować..”. Mój towarzysz słysząc to natychmiast odesłał swojego ducha i westchnął głęboko.  Gestem ręki „przywołał” mnie do siebie, jednocześnie dając znak do tego, ze kończymy nasz „trening”, który się jeszcze nawet nie zaczął. Trochę zrezygnowani, znów skierowaliśmy się do pokoju Natsume. Po jakiejś godzinie bezczynnego siedzenia w ciszy, znów wparował, do nas jakiś naukowiec i o dziwo…. Przyniósł moje rzeczy. Tak, moi rodzice bardzo się o mnie martwią że najlepiej zapakowali by cały mój pokój. Zaczęłam sobie przeglądać to co mi moja kochana mamusia zapakowała i w pewnym momencie natrafiłam na stój kąpielowy.
-Skoro…. Możemy stąd wychodzić to może pójdziemy na plaże ? – zerknęłam na niego. Jakoś nie specjalnie wyjawiał chęć łażenia gdziekolwiek, Lae przecież nie będziemy siedzieć cały dzień w domu. Podniosłam się z ziemi i wystawiłam rękę do chłopaka siedzącego na kanapie. – No chodź ze mną… - uśmiechnęłam się zachęcająco.
[…]
Już po 15 minutach przebrana w białą sięgając do połowy ud sukienkę i ze strojem kąpielowym pod nią: byłam gotowa do wyjścia. Niestety dziewczyna potrzebuje nieco więcej czasu an to by się przygotować. Wyjście z ośrodka było troszkę utrudnione, ponieważ nie chcieli mnie z niego wypuścić. Na całe szczęście…. Dobra ściema, pół sukcesu. Drugie pół to trafienie na plaże, bez zbędnego łażenia.
-Świeżo po zimie, a my idziemy na plaże… to nawet więcej niż nienormalne..
-Dasz radę. Ja cie rozgrzeje… - wyszczerzyłam ząbki, ale widząc jego dziwną minę od razu się roześmiałam – Nie bierz tak wszystkiego na poważnie. – złapałam go za rączkę. Już po jakichś 10 minutach byliśmy na miejscu. Latałam i kręciłam się jak małe dziecko, przez co moja sukienka niebezpiecznie falowała i podnosiła się do góry. W końcu ściągnęłam ją z siebie i stanęłam gołymi stopami na rozległym brzegu morza. Zgarnęłam różowe włosy za ucho i kontem oka zerknęłam na Natsume, który znowu dziwnie mi się przyglądał.
-No chodź… - pomachałam do niego ręką jednocześnie poprawiając ramiączko od stanika.


( Natsume ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope