czwartek, 6 sierpnia 2015

[QS Team 2] Od Haruki - C.D Bonniego

Milczałem przez cały czas leżąc na podłodze. Próbowałem jakoś się podnieść, nawet najmniejszy ruch złamaną ręką sprawiał ból. Krzycząc głośno obelgi kierowane pod adresem Omicrona podniosłem się i skierowałem do ściany. Przez panujący znów kurz trudno było mi zobaczyć gdzie znajduje się moja drużyna. Osunąłem się po ścianie badawczo się przyglądając złamanej ręce. Nagle z kurzu ukazała się Misaki, szybko do mnie podbiegła, przykucnęła koło mnie i palnęła mnie w łeb krzycząc, że oszalałem rzucając się sam na Bonniego.
- Tak właściwie się na niego nie rzuciłem. Gdzie Riuki i Cinia? - spytałem, a dziewczyna pokręciła głową - No to trzeba ich poszukać... - podniosłem się i sięgnąłem po jakąś szmatkę
Jaka szkoda, że nie mam czucia tylko w dłoniach tak to jakby mi złamał rękę nie darłbym się jak oszalały i nie przeszkadzałoby mi uwieranie kości. Byle jak owinąłem rękę i chustkę zawiązałem na drugim ramieniu.
- Oszalałeś! Przecież już jedną rękę masz złamaną, chcesz mieć jeszcze co innego złamane? Skończysz na wózku...
- Chyba zapomniałaś o tym, że Sigmy są wytrzymalsze od was naturalnych więc takie złamanie nic mi nie zrobi. To dla mnie niczym małe zadrapanie
- To czemuś tak krzyczał co? Ej! - popchnąłem ją zdrową ręką i kazałem jej siedzieć cicho by w spokoju odszukać naszych towarzyszy
Pewnie też oto tej kupie żelaza chodziło bo nas rozdzielić. Ale znajdowaliśmy się w niezbyt wielkim pomieszczeniu więc kwestią czasu było się nawzajem odnaleźć. Misaki szła przede mną rozglądając się wokół czy nie napotkamy kolejnego z tych Omicronów. Chwilę później dotarliśmy do naszej parki, która najwyraźniej na nas czekała. Misaki podbiegła szybko do nich, natomiast ja wolno szedłem przyglądając się zniszczeniom. Coraz bardziej nieciekawie się tu robiło. Nasza pani kapitan siedziała na powalonej ścianie trzymając się za szyję, a po chwili przeniosła wzrok na moją rękę.
- Więc mamy dwóch rannych - stwierdził Riuki spoglądając to na mnie to na Cinie
- Ja tam mogę dalej brać udział w tej zabawie - powiedziałem machając zdrową ręką, na co cała trójka spojrzała się na mnie zaskoczona
Nie czekając długo całą drużyną ruszyliśmy śladami naszego celu, który się od nas oddalił. Ale łatwo było go znaleźć bo zostawił ślady swojej obecności w danym miejscu. Znów pilnowałem tyłu oddalony kawałek od grupy rozglądając się na wszystkie strony. Kierowaliśmy się korytarzem, który prowadził na zewnątrz. Szybciej by było jakby udało się od razu jakoś tego królika złapać, na marchewkę lub po prostu mocno walnąć w łeb żeby go ogłuszyć ale  ten chciał nam dać gratis atrakcje. Riuki poleciał szybko schodami na górę rozeznać otoczenie, a reszta przystanęła w korytarzu. Szczerze  tu było bardzo cicho, żadnych trzęsień ani odgłosów burzącej się budowli. Reszta drużyn złapała już Omicrony i w tym naszego? Nie no, nie mogli by tylko musieli by nam da znać. A może właśnie znów nas tropi? Przekręciłem głowę w prawo i dosłownie w ostatniej chwili skuliłem się przed czymś fioletowym, co przeleciało przez dziurę w ścianie i zrobiło kolejną w naprzeciwko. Kolejna tona kurzu pokryła pomieszczenie, a ja zacząłem krzyczeć że nasz cel właśnie przeleciał mi nad głową.

<Team 2 lub ktoś coś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope