wtorek, 7 kwietnia 2015

Od Heaven'a - C.D Vanilli

Przez chwilę stałem w bezruchu, nie wiedząc za bardzo jak zareagować na ową sytuację. Dopiero śmiech Vanilli zesłał mnie z powrotem na ziemię. Przegryzłem czerwony owoc na pół: smak słodkiej, mlecznej czekolady pobudził wszystkie moje zmysły. Nie pamiętam kiedy ostatnio ją jadłem.
- Ja także wiem jak następnym razem zamknąć ci buźkę. - odparłem z chytrym uśmieszkiem, na co ona spojrzała na mnie pytająco.
W odpowiedzi jedynie pochyliłem się i delikatnie ją pocałowałem. Nie mogłem już dłużej wytrzymać.
- Właśnie w taki sposób. - szepnąłem, patrząc na nią wymownie.
Vanilla tak bardzo mnie kusiła: swoim zachowaniem, mową ciała i to w jaki sposób wymawiała każde słowo. Nieźle się wkopałem. Nie wyszedłbym stąd nawet gdyby mnie odepchnęła bądź wypychała siłą za drzwi. Ku mojemu zdziwieniu odwzajemniła pocałunek, mrucząc słodko niczym mały kotek i lekko kuląc puchate uszka. Zaśmiała się ponownie, słysząc mój napalony oddech. Heaven, weź się opanuj, głupia pało! Od razu dałeś jej do zrozumienia, że lubisz ją aż za bardzo. Oczywiście, że to wykorzysta...
O Jezusie przenajświętszy!
- To raczej ja powinnam cię uciszać w taki sposób. - zachichotała cichutko, a potem cofnęła się parę kroków w tył.
Ruszyła w kierunku salonu, idąc pełnym gracji krokiem jak mała, pewna siebie Diva (do której było jej w moim mniemaniu blisko). Skupiała na sobie całą moją uwagę, wiedziała, że wcześniej czy później i tak za nią podążę. Zrobiłem to niemal natychmiast: opuściłem kuchnię, obserwując każdy ruch blondynki, a ta co jakiś czas zerkała na mnie przez ramię. Usiadła na wielkim łóżku niezwykle delikatnie, zupełnie jakby jej ciało nic nie ważyło, następnie rozciągnęła się na całą jego długość bez przerwy uważnie obserwując moją reakcję. Podciągnęła nogi nieco do siebie, odgarnęła biało-kremowe z dziecinnej twarzyczki, robiąc przy tym słodką minę niewinnej dziewczynki. Przekłnąłem głośno ślinę, widząc ten tajemniczy blask w jej błękitynych oczętach. Nie namyślając się długo, podszedłem szybkim tempem do krawędzi łóżka, oparłem się na nim jedną nogą i nachyliłem się nieznacznie nad obiektem swoich westchnień. Miałem ochotę pocałować ją raz jeszcze, namiętniej i bardziej zmysłowo, aby pamiętała go jeszcze przez naprawdę długi czas. Zdziwiłem się, że wciąż jestem w nieznacznym stopniu opanowany, moja Arcana i jej umiejętności wcale tego nie ułatwiały.
- Vanilla... - wydusiłem z siebie, ale jej pogodny wyraz twarzy sprawił, że słowa zatrzymały mi się w gardle i nie mogłem się siebie wydusić nic innego prócz jej imienia.
- Jesteś słodki, Heaven. Ale i tak nie uda ci się ukryć tego, że praktycznie rozbierasz mnie wzrokiem. - uśmiechnęła się, a potem uniosła dłoń i zakryła mi nią oczy. - Ciągle jesteś taki zdenerwowany. Powinieneś się nieco zrelaksować
- Nie mogę... - szepnąłem, czując jak z nieopanowania zaczynają mi drżeć ręce.
Przecież nie powiem jej wsprost, że wariuję z powodu jej bliskości. A może tak właśnie wypadałoby zrobić? Myślę, że moja wypowiedź nie zdziwiłaby jej ani odrobinę. Wręcz przeciwnie, wywołałaby na tej uroczej twarzyczce jeszcze szerszy, diabelki uśmieszek.

<Vanillciu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope