Cinia jak zwykle z resztą szła przodem, ja szedłem w środku
a Rene… całkiem z tyłu. Niepokoiło mnie to troszkę, bo kto wie co takiemu
dzieciakowi do łba przyjdzie. Zerknąłem kontem oka, co to tez on tam za mną
robi. Idzie… no z pewnością, ale cieszył mordę jakby nigdy wcześniej w życiu
nie miał okazji mnie dotknąć, czy zobaczyć. Nie chce wiedzieć co on sobie w tej
łepetynie wyobrażał. Zwłaszcza, że patrzył na mnie tak jakby mnie chciał schrupać.
( Dosłownie i to w takim „złym” znaczeniu ).
-No chłopaki chodźcie szybciej bo jestem głodna ! Riuki ty
jak jesteś głodny to ja nie mam prawa nic powiedzieć, więc ruszaj dupę ! –
wyzwała mnie i tupnęła do tego nóżką. Szkoda, że nie mam przy sobie młotka tak
żeby rzucić w nią czymś ciężkim.
-Mmm… wszystko jasne… - zamruczał mi brat do ucha doganiając
mnie i wieszając się na moim barku.
Cinia kiedy przy nas stała wydawała się taka malutka. Jak mrówka. –
Czyli to ona jest twoim żywicielem ? A ja myślałem, że twoją dziewczyna… eh…
Cinia ! Jednak chyba nie masz szczęścia… on cie nie kocha.. – powiedział tak
rezolutnie jak nigdy dotąd i ruszył przede mnie. Dziewczyna stojąca jeszcze
przed chwilą do mnie przodem odwróciła się i ze spuszczoną głową ruszyła za
Rene. Ups… chyba troszkę przegiął no nie ? Nie powinna byłą tego brać na
poważnie.
-Musiałeś ? – zapytałem, a ten słysząc mnie zatrzymał się.
-Oj przestań. Tak się nią przejmujesz, pierwszy raz widzę…. Żebyś..
-Przymknij się … wytłumaczysz jej to potem, bo ja nie
zamierzam. – warknąłem i walnąłem go lekko w łep.
~~~
Kiedy doszliśmy już tak mnie Cinia chciała zjeść, weszliśmy
i oczywiście pierwsze co zrobiła to znalazła sobie idealne miejsce, bo przecież
nie mogła wybrać pierwszego lepszego. Czasami nie rozumiem dziewczyn, nie no
dobra ja ich nigdy nie rozumiem. Trochę to potrwa za nim oni zjedzą no nie…
dlaczego więc wszędzie muszę za nimi łazić ? Siedziałem po prostu i podpierając
swoją główkę wpatrywałem się w jakże imponujący obraz za oknem. Ci poruszali
temat, którego ja już zupełnie nie ogarniałem. Dosłownie tak jakby mówili w
innym języku.
-Riuki, a może ty tez coś zjesz.. – zapytała Cinia. To
brzmiało tak jakby się o martwiła. Zerknąłem na nią i wtedy też zrozumiała
wszystko, albo po prostu sobie przypomniała. – No przecież możesz też jeść
normalne jedzenie… prawda ?
-Ah…. Cinia-chan, za krótko go znasz, gdybyś się bardziej
interesowała jego życiem wiedziałabyś o wiele więcej… - zaprezentował to bardzo
teatralnie i przesadnie Rene na co ja tylko prychnąłem. – Choć braciszku musimy
omówić kilka ważnych spraw.. w toalecie.
Poprawić makijaż i w ogóle… - zachichotał i za raz wypchnął mnie z tego
pomieszczenia. Zamknął za nami drzwi do toalety i wręcz rzucił mnie na ścianę.
To było coś nowego. Kiedyś to on był jedną pożywką dla mnie.
-Nie mogę na to patrzeć jak ty się tak męczysz…. – westchnął
łapiąc się za głowę
-Nic ci do tego.. – warknąłem i już chciałem wyjść kiedy ten
przyparł mnie do ściany tym razem o wiele mocniej.
-Twój wzrok jest ospały, nie jesteś obecny po za tym czasami
patrzysz na nią jakbyś chciał z niej spuścić całą krew.
To mnie już zdziwiło. Naprawdę to tak mocno widać ? Może
faktycznie… nie powinienem był się tak wystawiać na próby. Dobrze wiem, że tyle
nie wytrzymam bez krwi. Kiedy kończą mi się argumenty niestety przestaje się z
nim kłócić i robię to czego on chce. Wtedy to ja przestaje być starszym bratem,
jestem bezsilny, jak małe dziecko. Złapałem Ren’a za barki i obróciłem tak że
to on teraz stał przy ścianie. Uderzył o ścianę dosyć mocno. Oparłem dłoń o
jego tors i powolutku zbliżyłem się do jego szyi. Ten się tylko śmiał, a kiedy
dotknąłem go językiem zaśmiał się ciut głośniej, tak bym to słyszał.
- Jesteś przerażający kiedy na ciebie patrzę, ale kiedy mnie
gryziesz jesteś taki słodki, po za tym przez tą dziewczynę zrobiłeś się delikatny
wiesz ? – wysłuchałem go co mnie dodatkowo nakręciło więc zacisnąłem dłoń na
materiale jego koszulki i dość brutalnie wpiłem się w jego szyję. Tak jak
zawsze zamykam oczy jak przy namiętnym pocałunku tym razem zamknąłem je tylko
na chwilę, by później rozchylić je delikatnie i spojrzeć w górę na minę Rene.
Nie uśmiechał się. Jego głowa oparta była z tyłu o ścianę, a usta były lekko
rozchylone. Po kilku porządnych łykach Ren podniósł rozległą i kościstą rękę by
wczepić palce w moje białe włosy i przycisnąć mnie jeszcze bardziej do swojej
szyi.
(Rene ?)
(Rene ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz