- Już już, jeszcze jednego towarzysza wam znajdę i już idę - powiedziałam dalej przerzucając do tyłu puste kartony, mam nadzieję że nie zostanę przegoniona jak kiedyś, gdy chciałam wyciągnąć małego kociaka, który utknął w rynnie
Po przerzuceniu prawie wszystkich kartonów, które okazały się puste wychodziło na to, że kotek siedzi w największym kartonie, który był przed chwilą na samym dnie piramidy kartonów. Otworzyłam pudło i od razu je zamknęłam nie wierząc własnym oczom.
- Na-nami? - wykrztusiłam schylając się do ponownie otwartego kartonu, tym samym kot zleciał mi na twarz i pazurami wbił mi się w głowę na co syknęłam niezadowolona
Dziewczyna przetarła zaspane oczka i wpatrywała się z zwisającego zwierzaczka po chwili mówiąc coś, że "pierwszy raz widzę, by kot mówił i do tego zna moje imię" ściągając go ze mnie
- Ałć! - jęknęłam gdy kot puścił się mojej głowy i mogłam spojrzeć na dziewczynę - Czyś ty dobrze się czujesz?! Jest zimno na dworze a ty sobie nocujesz w kartonach!
- Ale ...
- Żadnych "ale"! Dawaj kota - zabrałam jej białego kota i wpakowałam do swojego kartonu, a po chwili zaczęłam tarmosić ramię dziewczyny by wylazła z pudełka, jednak ta zaczęła coś buczeć że nigdzie się stąd nie ruszy i mam sobie iść
Ale jestem uparta i teraz nie odpuszczę. Wywaliłam karton i tym samym dziewczyna wyturlała się na śnieg kichając i wpatrując się we mnie z miną niezadowolenia
- No chodź bo zamarzniesz - rzuciłam jej szalik swój i podniosłam pudełko z kotami czekając aż dziewczyna się podniesie
Trochę zeszło aż wreszcie się podniosła i musiałam ją popychać by szła dalej. Pewnie gdybym sobie już dawno poszła, z powrotem wlazła by do jakiegoś pudełka.
[Nanami?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz