wtorek, 7 lipca 2015

Od Ani - C.D Nanami

Aż trudno mi uwierzyć, że nastała zima. Już tak długo znam cię z Nanami? I pomyśleć, że byśmy się nie spotkały gdybym nie znalazła się w ciemnej uliczce i zauważyła ją w pudełku. Na samo wspomnienie o tym wydarzeniu zaczynam się uśmiechać przypominając sobie moją reakcje. Z jednej strony byłam wystraszona bo myślałam, że to kot a tu nagle widzę dziewczynę o niebieskim kolorze włosów, ale też moja pasja do zwierząt się obudziła i normalnie byłam w siódmym niebie widząc kocią dziewczynę [brakowało krewki z nosa]. Spotkałyśmy się od czasu do czasu dając możliwość odpoczęcia od siebie, nie wiem co wtedy Nanami robiła bo ja byłam zajęta molestowaniem kotów, znaczy przygarniając je do swojego domu. Niby początek zimy, a z każdą chwilą na ziemi warstwa śniegu się podnosiła, dlatego wybrałam się opatulona w ciepłe ubranko na zewnątrz z dużym kartonem w rękach, gdy już panowała noc w ośrodku. Przemierzałam ciemne uliczki w poszukiwaniu biednych zwierząt, jednak to one mnie znalazły i po chwili szłam z pięcioma kotami w pudełku, a z jednym na głowie. Skoro chciał na mnie siedzieć nie będę odbierać mu tej przyjemności. Jeszcze dziesięć minut pochodziłam uliczkami świecąc latarką [ach ten strach przed ciemnością] i gdy już miałam wracać z kocią ekipą usłyszałam ciche mruczenie. Nie mogłam tego zignorować i od razu zagłębiłam się w mrok uliczki. Nie zastanawiając się dłużej odstawiłam trzymany karton w rękach i z kotem na głowie zaczęłam przeszukiwać stos kartonów w poszukiwaniu kociaka. Pięć par zielonych oczu wpatrywała się we mnie zza kartonu od czasu do czasu pomiałkując, zapewne już chciały dostać się do mojego domu.
- Już już, jeszcze jednego towarzysza wam znajdę i już idę - powiedziałam dalej przerzucając do tyłu puste kartony, mam nadzieję że nie zostanę przegoniona jak kiedyś, gdy chciałam wyciągnąć małego kociaka, który utknął w rynnie 
Po przerzuceniu prawie wszystkich kartonów, które okazały się puste wychodziło na to, że kotek siedzi w największym kartonie, który był przed chwilą na samym dnie piramidy kartonów. Otworzyłam pudło i od razu je zamknęłam nie wierząc własnym oczom. 
- Na-nami? - wykrztusiłam schylając się do ponownie otwartego kartonu, tym samym kot zleciał mi na twarz i pazurami wbił mi się w głowę na co syknęłam niezadowolona
Dziewczyna przetarła zaspane oczka i wpatrywała się z zwisającego zwierzaczka po chwili mówiąc coś, że "pierwszy raz widzę, by kot mówił i do tego zna moje imię" ściągając go ze mnie
- Ałć! - jęknęłam gdy kot puścił się mojej głowy i mogłam spojrzeć na dziewczynę - Czyś ty dobrze się czujesz?! Jest zimno na dworze a ty sobie nocujesz w kartonach!
- Ale ...
- Żadnych "ale"! Dawaj kota - zabrałam jej białego kota i wpakowałam do swojego kartonu, a po chwili zaczęłam tarmosić ramię dziewczyny by wylazła z pudełka, jednak ta zaczęła coś buczeć że nigdzie się stąd nie ruszy i mam sobie iść
Ale jestem uparta i teraz nie odpuszczę. Wywaliłam karton i tym samym dziewczyna wyturlała się na śnieg kichając i wpatrując się we mnie z miną niezadowolenia
- No chodź bo zamarzniesz - rzuciłam jej szalik swój i podniosłam pudełko z kotami czekając aż dziewczyna się podniesie
Trochę zeszło aż wreszcie się podniosła i musiałam ją popychać by szła dalej. Pewnie gdybym sobie już dawno poszła, z powrotem wlazła by do jakiegoś pudełka.

[Nanami?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope