- Brawo Sherlocku…- mruknął cicho, biorąc łapczywy łyk wody-
większość o tym wie, ja należę do tej większości. Wiedziałem jak tylko mnie tu
na chama wpierdolili, a ja nie mogłem się na ten temat wypowiedzieć. Zgniótł
pustą plastikową butelkę i spojrzał na niego obojętnie.
- Wiesz, może razem udałoby się nam stąd spieprzyć-
powiedział śmiało chłopak, jakby bez cienia wątpliwości.
- Żeby nas zabili?- warknął Rick- Nie mam ochoty na takie
zabawy dziecino- przeleciał go zamrażającym spojrzeniem. Rzucił na jego głowę
ręcznik i wyszedł z pomieszczenia. Oparł się o ścianę i wyjął papierosa.
Otworzył okno i zapalił. Wpatrywał się nerwowo w niebo. Zastanawiał się jakie
to życie byłoby wspaniałe gdyby nie musiał tu przebywać 24 h na dobę, jednak
gdyby wystawił nogę poza teren ośrodka, po sekundzie miał by kilka
niepotrzebnych kulek we łbie. Po co miałby się narażać? Są jakieś plusy życia w
takim miejscu. Sam nie wie jakie, ale jeszcze coś wymyśli. Westchnął przy okazji wypuszczając dym. Wyrzucił
niedopałek i z powrotem znalazł się w pomieszczeniu. Tam nadal stał ten
chłopak. Wyjął z kieszeni gumę, wziął pastylkę w usta i schował. Zarzucił na
ramię swoja czarną torbę z rzeczami.
- Rick- rzucił zza pleców i wyszedł, chowając rękę do kieszeni.
Wrócił do swojego ulubionego
miejsca, czyli apartamentu. Wziął z kuchni coś do picia i włączył telewizor.
Przełączał z programu na program, szukając czegoś, co chociaż w drobnym stopniu
by go zainteresowało. Między przenikającymi obrazami zauważył znajomą twarz. To
była twarz jego siostry. Wrócił na ten kanał. Okazało się, że się nie mylił. To
była jego siostra. Rozmawiała z reporterami na temat jej nowej piosenki, gdy
tylko Rick ją usłyszał zamurowało go. To był jego tekst. Ze złości zacisnął
pięści i krzyknął :” Jebany kłamca!”, rzucając pilotem w plazmę. Na ekranie
postało kilka pęknięć. Powalił się leniwie i zerknął na elegancki fortepian,
będący tylko ozdobą w tym domu. Podszedł
do niego i przejechał palcem. Zebrało się na nim sporo kurzu ( Rick z serii: „
Perfekcyjna pani domu” xd)
Usiadł przy instrumencie i spojrzał
zaciekawiony na klawisze. Dotknął jednego. W głowie zaczęła mu się układać
melodia, którą zaczął przelewać na fortepian.
Przerwał mu dźwięk tłuczonego szkła. Dochodził on z
kuchni. Rick wstał i chwycił za nożyk,
który miał w kieszonce koszuli. Po cichu
podszedł do miejsca. Wparował tam i przycisnął przedramieniem włamywacza. Już
chciał się na niego rzucić z nożem, gdy zobaczył, że to chłopak z siłowni.
Przycisnął go mocniej do zimnej ściany i zmarszczył brwi.
- Czego chcesz? – warknął.- Czemu do cholery wparowałeś mi
do domu i skąd wiesz, gdzie mieszkam?
Przeszył go zabójczym wzrokiem.
<Deavałke? Nie ma tak łatwo c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz