piątek, 14 sierpnia 2015

Od Chiyo - C.D Conora

Gdy chciał już wyjść ruszyłam za nim i złapałam go za koszulę, delikatnie ciągnąc do tyłu. Odwrócił się do mnie a ja obdarowałam jego osobę moim pięknym uśmiechem.
- Gdzie już lecisz, co? - zapytałam nadal mając jego koszulkę pod palcami - Nie wyjdziesz tak szybko z gawry niedźwiedzia - zaśmiałam się prowadząc go do kuchni. Popatrzyłam znacząco na kubki, a potem na chłopaka. Pokiwał głową wyrażając w ten sposób chęć, aby napić się herbaty. Uśmiechnęłam się ciepło, czekając aż owocowa herbata się zaparzy podeszłam do niego. Zajął już sobie wygodne miejsce na kanapie.
- Złagodniałeś trochę od rana? - zapytałam - Czy nadal cię trzyma?
- Boli mnie trochę głowa.. Ale takie katusze to ja mogę wytrzymać - zaśmiał się. Pokręciłam tylko głową z uśmieszkiem i poszłam sprawdzić jak tam nasz błogosławiony napój. Wyciągając saszetki z kubków popatrzyłam jeszcze raz na Conora.
- Wyglądasz wprost idealnie na tej kanapie.. Może dam ci jakieś czipsy? - powiedziałam z przekąsem niosąc dwa kubki, postawiłam je na stoliku, a potem wróciłam się jeszcze po cukier. Postawiłam go obok kubków. Usiadłam obok chłopaka i zaczęłam sączyć idealnie zaparzoną owocową, ulubioną herbatkę.
- Potem będzie dużo podróży do łazienki - rzucił Conor podniósł swój kubek uprzednio wsypując do niego dwie łyżeczki cukru. Patrzyłam jak zaczął pić oraz jak prawie się zakrztusił.
- Pożałowałam ci - mruknęłam wpatrując się w niego z uśmieszkiem - A już myślałam, że się zadławisz..
Czarnowłosy popatrzył na mnie smutno, jakby naprawdę postawiła już na nim krzyżyk bez możliwości zabrania go.
- Pójdę dzisiaj jeszcze raz z twoimi zwierzakami... I z tobą rzecz jasna - dodałam po chwili mrużąc oczy, przyjęłam wyraz twarzy małej diablicy. Mimo że jestem kotem to czasem budzi się we mnie suczy instynkt, żeby kogoś troszkę tak podręczyć. Przekręciłam głowę na prawo przyglądając się mu przez cały czas, nawet na chwilę nie spuściłam wzroku. On za to podjął kolejną próbę napicia się ciemnoróżowego płynu. Tym razem dałam się mu napić spokojnie, żeby nie było że jestem aż taka straszna.
- Noo i jak pójdziemy..A poza tym! Jak będziesz chciał to przy kolejnej okazji możemy sobie wyjść znowu na jakąś nockę - zaproponowałam z entuzjazmem - Podobał mi się ten taniec. - zamruczałam z szerokim uśmiechem ukazując me białe kiełki. Przełknął głośno herbatę zupełnie jakby miał w gardle jakąś gulę i popatrzył na mnie zdziwiony.
- Ja tańczyłem?! - o mało się nie popluł bobas jeden - No tańczyłeś.. Ty tego nie pamiętasz? No bez jaj - prychnęłam nie mogąc opanować śmiechu - Wywijałeś jak jakiś zawodowy tancerz w wolnym - dodałam odstawiając pusty już kubek na stolik. Słońce tak pięknie świeciło, ogólnie płuca wiosny kwitły w najlepsze a my siedzieliśmy w moim apartamencie i gadaliśmy o wczorajszej nocy. No po prostu idealny począteczek dnia. Podniosłam się gwałtownie, pry okazji zgarniając już dwa opróżnione kubki i odezwałam się:
- To co, masz ochotę iść już ze swoimi zwierzakami? - zapytałam kierując się do kuchni. Domyślił się i wziął cukiernicę, żebym nie musiała robić drugiej rundki. Przeniósł ją taaaki kawał, aż do blatu w kuchni. Od razu umyłam naczynia, potem wszystko dostawiłam na swoje miejsce i odwróciłam się do niego. Znów nakryłam go jak się we mnie wpatrywał. Podniosłam głowę nieco do góry pokazując moją dumę.
- Jestem aż taka piękna, żeby cały czas na mnie patrzeć? - zapytałam uśmiechając się półgębkiem - Naprawdę, nie musisz aż tak się we mnie wpatrywać. Ja wiem i bez tego, że jestem po prostu świetna. Cha, cha. - założyłam ręce na piersi oczekując z jego strony jakiejś odpowiedzi lub może bez komentowania tego wyszlibyśmy do niego, a potem z ośrodka uzbrojeni w zwierzaki.
(Conorrrro?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope