- Miło mi - powiedział, uśmiechając się prawie niezauważalnie. Zaraz
spojrzał na nią uważniej. - Nie byłem pewien, czy to ty mnie tu
prosiłaś, ale rozumiem, że ty właściwie też nie jesteś tego pewna?
Mimo
nieco pokręconej formy gramatycznej, zdanie postarał się uformować na
pytanie. Rosie pokiwała głową, a Daniel zerknął na nią niepewnie. Nie
wydawało się, żeby kłamała, ale jego intuicja często go zawodziła. Nie
był pewien, czy może jej w pełni zaufać, ale wydawało się, że właściwie
jej wierzy. Nie wiedział, dlaczego, i zapewne miało skończyć się to dla
niego bardzo źle, ale powiedział:
- Dobra... Nie obrazisz się, jeśli
posiedzę tu trochę? Mi... chyba brakuje nieco towarzystwa. - Znów się
uśmiechnął, tym razem szerzej i na dłużej. - Jeśli to oczywiście nie
problem.
- Nie... - powiedziała, czemu towarzyszył rumieniec, który wykwitł na jej policzkach. - Jak się tu dostałeś?
Daniel
wyjął swoją Arcanę i pozwolił sobie usiąść na krześle. Musnął ją i
zmienił swoją postać na duchową, czując ponownie tego dnia, jak ulatuje z
niego cała ciężkość, jak opiewa go uczucie ulgi i braku trosk. Kajdany
Duszy nie tylko dodawały mu lekkości w znaczeniu fizycznym, również
psychicznym. Ledwo pomyślał o wzniesieniu się, już czuł, jak się unosi,
jak automatycznie znajduje się pod sufitem. Chłopak uniósł dłoń na jego
wysokości, a ta przeniknęła przez wszystko.
- Mniej więcej w ten
sposób. Bardzo przydatna Arcana - powiedział z odrobiną dumy, jednak
naprawdę ledwo słyszalną. - Jest to coś, co sprawia mi nienaturalną
przyjemność. Unoszenie się, przenikanie przez wszystko, nawet laser. -
Tym słowom towarzyszyło przyzwanie srebrnego dysku, który natychmiast
okolił rękę Daniela. Po chwili zniknął, ale chłopak nadal jakby czuł go
na dłoni. - A, jeśli nie wyda ci się to nieuprzejmym pytaniem, co z
twoją Arcaną? - spytał, opadając na ziemię i odejmując dłoń od karty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz