wtorek, 3 marca 2015

Od Charlie'ego - C.D Riuki'ego

Co zrobię gdy znajduję się w nowym miejscu? Przechadzam się tu i ówdzie, tam gdzie akurat mnie wiatr poniesie, tak i wylądowałem gdzieś w środku miasta. Błądząc tak wylądowałem na zgiełku miasta, niedaleko tez był part z tego co mi wiadomo. Już powoli nudziłem się tak chodząc bez celu przebierając talię kart. Wtem coś przykuło moją uwagę. Dwie osoby... Jedna, to kobieta o długich blond włosach a druga, to wysoki mężczyzna z białymi jak śnieg włosami i czymś co okrywało jego usta. Byłem praktycznie niewidoczny ponieważ stanąłem akurat w takim ciemnym miejscu, że nawet nie widziałem czubków swoich butów. No wiem przesadzam... to może było ciemno jak w dupie. Pasuje? Mam taką nadzieję. Oparłem się o ścianę i przekładając pojedyncze karty z ręki do ręki przyglądałem się całemu zdarzeniu. Nie bardzo interesowały mnie miłosne zamieszki pomiędzy partnerami, więc większą uwagę przykuły mi moje karty. Zatrzymałem się na asie pik, w tym samym czasie i podniosłem wzrok na ów parkę. To nie wyglądało normalnie, białowłosy dosłownie przygniótł dziewczynę do ściany i zaczął chyba coś jej szeptać. Można powiedzieć, że byłem w bezpiecznej odległości, więc chłopak nie powinien mnie zauważyć. I tak było. Schowałem karty do kieszeni a asa pik do rękawa. Zaszedłem go od tyłu i szarpnąłem chłopakiem tak by odsunął się od blond włosej dziewczyny. Do tego doszło moje nader wkurzonym głosem pytanie:
- Koleś jeśli ona sobie tego nie życzy to czemu się tak do niej przystawiasz ?
Chłopak w odpowiedzi tylko przekręcił główkę na bok. Przyglądał mi się... może czegoś się spodziewał? Jakiejś reakcji? Sory stary, jeżeli chodziło o twoje oko to nie za zbyt do mnie przemawiało. Ja zostałem przy swoim spojrzeniu desperata, męczyło mnie jego milczenie, więc.
- No i co teraz nic nie mówisz ? - ponownie spytałem. On milczał... odpowiedział skinięciem głowy. Staliśmy tak, wgapiając się w siebie. Tak czy owak jeden musiał wybuchnąć, był to on. Nader wkurwiony chwycił mnie za koszulkę i podniósł do góry. Podniesienie mnie nie sprawiało mu najmniejszego kłopotu. Chmajdnąłem niespokojnie nóżkami i zacisnąłem swoją dłoń na jego nadgarstku... No nie powiem w porównaniu do mnie był to Goliat, a ja? Dawidek oczywiście...
  Białowłosy rzucił mną w ścianę i przycisnął do niej. W końcu raczył się odezwać:
- Wiesz co się dzieje kiedy ktoś mi zabiera jedzenie z przed nosa..
- Nie wiem, ale jesteś cholernie dziwny... - odpowiedziałem zaciskając zęby. Koleś przycisnął mnie tak mocno, że prawie nie mogłem złapać oddechu. Ah, nienawidzę tego gównianego życia... Chłopak walnął pięścią o ścianę dosłownie obok mojej głowy, ja szybko odwróciłem się w jej stronę a moje źrenice znacznie się rozszerzyły. Przybliżył się i szepnął do ucha:
- Boisz się...? - po tym szybko odsunął, odwrócił się w swoją stronę i polazł gdzieś. Miał rację przez tą chwilę naprawdę zacząłem się bać, lecz gdy tylko ten się oddalił znów wrócił do mnie dawny spokój.
  Spojrzałem na dziewczynę, jej wzrok był tak zapatrzony... taki... nieobecny? Zostawiłem jej asa i poszedłem za białowłosym. Nosz kurde bele, nie będę dawał tak sobą pomiatać. Wszedłem za nim do budynku, całe szczęście zauważyłem też gdzie ma pokój. Zatrzasnął drzwi i... cisza. Zakasałem rękaw i z wkurwionym uśmieszkiem krzyknąłem:
- Ty cholero ! - przy tym wparowałem do pokoju. - Zaraz ty będziesz z podłogi zęby zbierał... - warknąłem i wziąłem zamach, ten powstrzymał mnie. Skubany ma refleks ale gdyby się odsłonił to straciłby przynajmniej dwie jedynki... Eh i znów wylądowałem przyciśnięty do ściany. Wydawał się inny tym razem... czyżby zrozumiał, że ja się nie bawię w kotka i myszkę? Chyba tak. Pociągnął mnie w dół... o co mu chodziło?
- Co ty... - wypowiedziałem to w miarę spokojnie.
- Zamknij się. Zabrałeś mi Cinie to będziesz cierpiał za nią…- Tym razem to on warknął... Okej, przynajmniej wiem jak się nazywa ta blondyna... możliwe, że coś wspominali o imionach, ale jak to ja zapomniałem. Skleroza boli.... bardzo. Białowłosy zbliżył się do mojej szyi... Ja na taki gest odruchowo odepchnąłem go - na marne. Był większy i silniejszy, więc nici z moich przepychanek.
- Ty też całkiem ładnie pachniesz… - mruknął chłopak muskając swoimi wargami mojego płatka ucha. Aż mnie ciarki przeszły po całych plecach. Wrócił do mojej twarzy i oznajmił ze śmiercią w głosie:
- Jeśli chociaż raz się odezwiesz, obiecuje że nie wyjdziesz stąd żywy.
Nie za bardzo mnie to ustatkowało... Chłopak dziwnie patrzył się na mnie, a raczej na moją szyję, zanim coś zaczął działać dotknął jej czubkiem nosa. Już wtedy czułem jak moje policzki robią się cieplejsze. Przejechał jeszcze językiem po niej a następnie wpił się w nią. Co to wampir czy jak? Gdy to zrobił wydałem z siebie odgłos którego nie chciałem wydawać. Jęk z rozkoszy...
- K-kim ty do jasnej ciasnej jesteś...?! - krzyknąłem starając się uspokoić. Białowłosy mocniej szarpnął kłami wewnątrz mojej szyi a ja jęknąłem jeszcze głośniej, lecz tym razem z bólu. Odsunął się by zaczerpnąć powietrza, lecz ponownie zbliżył się by zlizać z rany wyciekającą strużkę krwi. Chyba widział moją twarz ponieważ zaczepił mnie ze śmiechem w głosie:
-Rumienisz się... Podnieciłeś się tak bardzo?
Chciałem mu teraz przypieprzyć... tak porządnie...W odpowiedzi tylko odwróciłem głowę. By poprawić swoje dzieło chłopak wbił jeszcze swoje kły do mojego obojczyka, gdy ten skończył osunąłem się na dół. Nie mogłem, już po prostu nie mogłem... Spojrzałem jeszcze na niego spod swojej czarnej grzywki, oblizywał palce, to było takie... okropne... a może okropnie podniecające? Sam już nie wiem...
- To cię nauczy nie wchodzić mi w drogę... - zmierzwił moje kłaki i poprawił tą maskę. Odwróciłem wzrok, Moim oczom ukazała się Cina. Ta dziewczyna tu stała i prawdopodobnie wszystko widziała, jaki wstyd. Białowłosy zarechotał:
- Jesteś tak cholernie zazdrosna... - dziewczyna słysząc to wybiegła z pokoju, za nią poleciała ta karta, z asem pik. Spojrzałem ponownie na chłopaka i mruknąłem:
- Co to miało być?... jesteś psychopatą, wiesz...?
W odpowiedzi dostałem tylko ciszę, możliwe, że zastanawiał się co odpowiedzieć, albo po prostu mnie zignorował. Czułem jak moje poliki dalej były ciepłe niczym piec, lecz powoli się ochładzały. Spróbowałem się podnieść... na marne, ciało w chwili obecnej odmówiło mi i nic nie mogłem zrobić. Złapałem się delikatnie za jeszcze krwawiące dziury po ugryzieniu... co za dziwak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope