poniedziałek, 2 marca 2015

Od Rosie - C.D Daniela

Lekko wzdrygnęłam się i szybko odwróciłam w kierunku głosu. Chłopak, który po części wyglądał jak moje przeciwieństwo stał naprzeciw mnie i stwierdził, że prosiłam, aby tu przyszedł. Nie miałam zielonego pojęcia jak wszedł do mojego mieszkania, ale bardziej zaciekawiło mnie czemu uważa, że to właśnie ja go o to upraszałam. Z lekkim niezrozumieniem w oczach przyjrzałam mu się. Niemalże wszystko było u niego czarne włącznie z tęczówką oka, jedyne co go do mnie upodobniało to blada jak kreda skóra. Zrobiłam nieśmiało krok ku niemu delikatnie spuszczając głowę. Czułam się trochę nieswojo, ale ciekawość wzięła górę.
- Skąd wiesz, że to ja? - zapytałam wyglądając spoza kosmyków białych włosów
Chłopak sięgnął dłonią do kieszeni, z której wyciągnął pognieciony i ubrudzony skrawek papieru. Dokładnie mu się przyjrzałam. Ogólnie wszystko wyglądało na moje pismo. Pochylone, szybkie i niezgrabne. Zawsze tak piszę, gdy jestem spóźniona lub rozdrażniona. Był tam także podany numer pokoju, ale plama od kawy zasłaniała idealnie styk ostatnich liczb przez co było to dosyć niewyraźne. Nie zważając na mojego gościa podbiegłam do łazienki i wyjęłam kawałek waty. Lekko zamoczyłam go w wodzie i przejechałam bardzo dokładnie po plamie. Potem szybko przycisnęłam papier do ręcznika i podbiegłam do kuchni. Wzięłam zapalniczkę, po czym w bezpieczniej odległości oświeciłam nią kartę od spodu. Było widać delikatne zarysy przyciśniętego długopisu, które układały się w wyraźny numer mojego apartamentu. Byłam tym do tego stopnia skupiona i zdziwiona, że nawet nie zauważyłam jak chłopak stoi za mną i przygląda się temu numerowi. Dopiero, kiedy poczułam jego oddech na swoim karku szybko odłożyłam sprzęty. Tym razem to on mi się przyglądał. Z każdą chwilą czułam się coraz dziwniej, aż w końcu poczułam jak znowu oblewam się delikatnym rumieńcem i szybko spuściłam głowę. Niby nic, bo to tylko lekko różowe policzki, ale jednak wstydziłam się tego. Nie był, aż taki wysoki jak inni chłopacy.
- Czyli to właśnie do mnie miałeś przyjść… - wyszeptałam jakbym mówiła do siebie trzymając kartkę w trzęsących się dłoniach
- Na to wygląda - odparł, a ja uniosłam głowę
Miał dobry słuch. Mój szept jest bardzo, ale to bardzo cichy. Po chwili takiego stania zaprosiłam go do salonu. Usiadłam obok niego na kanapie oddając mu zapiski.
- Dziwne.. wygląda jak moje pismo, ale nie przypominam sobie, żebym coś takiego pisała. Chyba naukowcom znowu się nudzi w laboratorium - mruknęłam cicho
- Nie pomyślałbym żeby tak rozszyfrować te cyfry - stwierdził oglądając ścinek papieru
- Nauczono mnie tego parę lat temu - odpowiedziałam ściskając roztrzęsione dłonie, a po chwili milczenia dodałam - Jestem Rozalia, ale proszę mów mi Rosie… - niemalże wyszeptałam drugą część zdania
Nie wiedziałam jak potoczy się dalej nasze spotkanie. Wydawał się nawet w miarę i z chęcią przeszłabym się z nim do parku lub innego miejsca. Westchnęłam cicho i jeszcze raz spoglądnęłam kątem oka na Daniela przez kosmyki włosów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope