czwartek, 16 lipca 2015

Od Juliette - Do Mikaeli

Odetchnęłam z ulgą widząc znów ten sam sufit. Obawiałam się lekko, że może znów obudzę się w nieznanym mi miejscy nie pamiętając nic.
Usiadłam na łóżku przeciągając się rozkosznie. Z westchnieniem odrzuciłam kołdrę na bok i podniosłam się z łoża.
Rubii najwidoczniej jeszcze spała.
Nadal w samych majtkach i 5 rozmiarów za dużej koszulce podreptałam trąc oczy do kuchni. Po drodze chwyciłam ze stołu czarną gumkę i związałam nią sobie włosy w luźny niedbały kucyk.
Jakby umiejętności kucharskie mierzyło się cyframi, dostałabym -100, więc moim śniadaniem była zwykła kanapka z serem. W sumie nie miałam zbytnio żadnego pomysłu na dzień.
Jako ,że było jeszcze bardzo wcześnie (5.00) i ciemno postanowiłam pozwiedzać mieszkanie. Na początku ruszyłam do dużego okna. W drugim skrzydle budynku na przeciw nie paliło się żadne światło. Chyba wszyscy spali. Nie dziwię się im.
Dość duża półka z książkami. Konsola do gier z ich niemałą kolekcją. Nowe i nieużywane. Z tego roku, coś mi mówiło, że je znam... I że lubię grać na konsoli. Mieszkanie było do mnie w pewnym sensie dopasowane. Chociaż by ten mięciutki dywan na którym właśnie leżałam.
W trakcie wycieczki ubrałam się, biały sweter sięgający mi prawie do kolan z lekko przydługimi rękawami i szare dość obcisłe spodnie.
Miałam dość dużo atrakcji w domu, ale w obecnej chwili najbardziej ciągnęło mnie do białego pianina...
Usiadłam przy nim a moje palce jakby same z siebie zaczęły wygrywać jakąś melodie. Wciągnęło to mnie. Świat zmniejszył się tylko do białych i czarnych klawiszy. Przypominałam ją sobie z dźwięku na dźwięk. Z czasem umysł sam zaczął dodawać inne instrumenty, jakby muzyka zawsze była w mojej głowie. Była piękna...
Powoli zabrzmiały ostatnie trzy nuty ... Westchnęłam głośno. Teraz już niczego nie było słychać...
Nagle ciszę przerwały kroki na korytarzu. Jakby ktoś stał pod moimi drzwiami i słuchał jak gram, a że skoczyłam, poszedł. Póki jeszcze słyszałam odgłos butów stopujących po posadzce- czyli w sumie od razu- ruszyłam do drzwi i otworzyłam je chcą zobaczyć kto to.
Spojrzałam w głąb korytarza... Nikogo. Cisza.
Zamknęłam drzwi mieszkania i ruszyłam korytarzem. Doszłam do rozchodzących się na dwie strony dróg. Wychyliłam się zza rogu.
Przestraszyłam się okropnie. Podskoczyłam i schowałam się rogiem. Zaraz obok, stał chłopak opierając się o ścianę. Nie wysoki blondyn. Gdy się wychyliłam spojrzał na mnie swoimi niebieskimi oczami z nikłym zainteresowaniem.
<Mikaela?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope