czwartek, 16 lipca 2015

Od Riuki'ego - C.D Cinii

Przez tą dziewczynę naprawdę kiedyś popadnę w jakąś depresje. Najpierw odegrała tą swoją jak zwykle urzekającą szopkę, a teraz jeszcze robi sobie krzywdę i wydziera się na cały apartament. Leżała na ziemi, przerażona, zapłakana… dlaczego ? Co zrobiłem nie tak, by teraz widzieć jak płacze. Niby takie zwierze bez serca, ale ja tez czuje.
-Uspokój się… - wyciągnąłem do niej dłoń. Bardzo powoli, żeby jej nie przestraszyć. Po takich trunkach mogła mnie nie poznać. Siedziałem tak na ziemi… dokładnie tak samo jak ona. Próbowałem się jakoś zbliżyć, chociaż to teraz było… bardzo trudne. W końcu pociągnęła poranionym noskiem i wypowiedziała ciche „Riuki”. Dlaczego to zabrzmiało tak jakby nie widziała mnie ze 100 lat. Wpadła mi w ramiona jednocześnie przewracając mnie na plecy. Przytuliła się do mnie i przez moment tak siedziała. W końcu wstałem i wziąłem ją na ręce. Posadziłem ją na kanapie, wziąłem chusteczki i delikatnie otarłem jej mordkę z krwi oraz z łez.
-Dlaczego się do mnie nie odzywasz… Riuki… co ja zrobiłam nie tak… - nachyliła się i przytknęła czoło do mojego torsu. Łapki również tam oparła i zacisnęła je delikatnie na materiale mojej koszulki.
-Jesteś pijana. Jak wytrzeźwiejesz to pogadamy. Chodź… -złapałem ją za rękę i za wszelką cenę chciałem pociągnąć do łóżka, jednak… jej nogi odmawiały posłuszeństwa. Tak więc ponownie wziąłem ja na ręce i ułożyłem delikatnie na łóżku. Jej oczka od ilości alkoholu same się zamykały.
-Nie zostawiaj mnie.. –złapała mnie za rękaw bluzy kiedy ujrzała, że nie zamierzam się położyć obok niej.
-Nie idę nigdzie… ale nie jestem śpiący. – zabrałem rękę i usiadłem obok łóżka na ziemi. Poczekałem, aż ta durna dziewczyna zaśnie. Czekałem tak chyba do 4 nad ranem. Nie mogłem spać przez to wszystko co powiedziała. Życie w tym ośrodku wcale nie jest takie łatwe, na dodatek… to jeszcze dzieciak. Niby pełnoletnia, ale w środku to jeszcze mała dziewczynka uwielbiająca zabawę i dzikie wypady. Wcale mi to w niej nie przeszkadzało, ale właśnie z tego powodu nie wiedziałem skąd u niej nagle wzięło się coś tak bardzo odważnego.
[…]
Obudziła się jakoś tak mniej więcej 5 nad ranem. Teraz to mi się też już chciało spać, ale obiecałem sobie, że będę jej pilnował tak więc nie zamierzam teraz spać. Kiedy usiadła na swoim łóżeczku ja również podniosłem się i usiadłem na krawędzi. Przetarła niemrawo oczka i zerknęła na mnie jakby z takim smutkiem ?
-Cinia… kiedy przestaniesz mnie w końcu straszyć ? – mruknąłem, a wtedy ta podniosła rękę i przejechała nią po moim bladym policzku – Robie wszystko żebyś była szczęśliwa, chociaż nie zawsze mi to wychodzi, a ty nadal…. Nadal robisz takie cholernie głupie rzeczy ! – prychnąłem nieco podnosząc głos w geście desperacji. Runąłem do tyłu i oparłem czoło na jej ramieniu. – Nie dasz sobie rady z dzieckiem, kiedy nie potrafisz dbać nawet o siebie… w dodatku ty wstydzisz się kiedy cie dotykam, uciekasz… jakbyś się czegoś obawiała. – zacisnąłem dłoń na kołdrze, ale wcale nie zamierzałem przestać mówić. – Nie zamierzam na razie z tobą „tego” robić, skoro ty jeszcze do tego nie dorosłaś i powinnaś uszanować moją decyzje… Ja sam jeszcze nie dorosłem…. Do tego żeby być ojcem i nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie…
Teraz bałem się tylko jednego. Czy znowu mnie odepchnie ? Strzeli mi z liścia, a może mnie zostawi. Tylko przy niej potrafiłem być tak zdesperowany. Tylko przed nią mogłem pokazać swój smutek, cierpienie, ale czy to już nie zaszło trochę za daleko ? Jeszcze kilka razy i znowu wróci ten nieczuły gnojek, który na wszystko ma wylane…


( Cinia ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope