czwartek, 16 lipca 2015

Od Natasume - C.D Mary

Co to kurde było? Mary która zrobiła zamiast wejścia, wyjście smoka, klapek na mojej głowie i jeszcze on. Widziałem może go pod tą postacią z... pięć razy? A była to najgorsza postać którą ten matoł mógł obdarować moje oczy. Wyższy o kilkanaście centymetrów Madara z długimi, siegającymi do puszystego, białego ogona włosami o podobnym śnieżnym kolorze, spoglądał na mnie krytycznym wzrokiem. Jakbym mu wymordował połowę rodziny. Krwistoczerwone wzorki pod jego oczyma dodawały mu w pewnym sensie nieco... uroku osobistego. Wyglądał dzięki temu bardziej dostojnie i chłodno, jak jakiś arystokrata lub wysokiej rangi demon z tymi uszkami i ogonkiem.
 - Możesz mi wytłumaczyć... co to było? - zmrużył swoje kocie oczy.
Lekko się wzdrygnąłem na ton jego głosu,niby nie był jakiś nadzwyczajny ale drzemała w nim moc. Zupełnie inaczej niż kiedy był lisem, nie mówiąc już o byciu kotem. Tak, kiedy Madara był kotem nie był jakoś straszny. Jednak gdy stawał się lisem, jego siła drastycznie wzrastała. Natomiast w tej postaci nie był niby tak przydatny w walce, co czar jego głosu mógł komuś poprzewrócić w głowie. Lub jego sam wygląd, jeśli ktoś lubi takich mężczyzn.
- Chyba dobrze wiesz, co nie? - burknąłem biorąc z nim udział w bitwie na spojrzenie.
- Ubierz się nędzarzu - wskazał na mnie długim palcem.
Dopiero teraz zorientowałem się, że jestem nagi. Odepchnąłem go na odległość kilku metrów, jednak ten zamiast się wywalić częściowo zablokował mój znak tak więc dało się usłyszeć jedynie głośne szuranie. Odwróciłem go jeszcze tak, żeby stał do mnie odwrócony plecami, doskoczyłem do szafy i zacząłem się ubierać. Nie wierzę, że to zrobiłem. Ludzie mają mnie za spokojnego, aspołecznego Natsume. No bo tak jest, jak się mnie trzyma kilometr od alkoholu... Mary już nigdy się do mnie nie odezwie, prędzej mnie zabije. Kiedy kończyłem już się ubierać, dopiero wtedy przyłapałem na tym, że Madara mnie podgląda. Zignorowałem to, czekając na jego przemówienie.
- Zastałem Cię z tą kobietą w łóżku - w jego dłoni nagle znalazł się wachlarz którym przysłonił swoją twarz. - Zawsze jakoś udawało mi się przeszkodzić w twoich zabawach, jednak tym razem znalazłeś świetny moment... Zdajesz sobie sprawę, że będą z tego tylko problemy. Jesteś Si..
- Weź się przemień w kota, albo tego przerośniętego lisa. W tej postaci gadasz jak stary, staroświecki dzia... - skrzywiłem się kiedy Madara obdarował mnie plaszczakiem.
Za dużo sobie pozwala, zerwałem się na równe nogi, chociaż był nadal ode mnie dużo wyższy, widząc moją minę nieco się zawachał.
- Wracaj do siebie - warknąłem dotykając książką jego czubek głowy. Zniknął.
Westchnąłem przeczesując palcami swoje włosy, może pójdę do Mary? Przeproszę ją... Nie byłem sobą, naprawdę bym jej tego nie zrobił gdybym był trzeźwy. Nie zastanawiając się już ani chwili dłużej, narzuciłem na siebie kurtkę i wybiegłem ze swojego apartamentu. Jednak szybko się wróciłem przypominając sobie, że na moim łóżku leżą jej ubrania. Głupia, poleciała w samym kocu w środku zimy? Będzie chora... Pędząc ile sił w nogach co chwilę na kogoś wpadałem, wykrzykiwałem ciche "przepraszam" i leciałem dalej. Wpadłem jak burza do budynku Mary, szukając odpowiedniego pokoju, co prawda nie wiedziałem gdzie on jest jednak kilka osób kojarzyło mniej więcej gdzie ona mieszka. Nawet się nie zdziwiłem kiedy drzwi Mary okazały się być otwarte, delikatnie nacisnąłem klamkę cicho wchodząc do wnętrza pokoju.
 - Halo? - zapytałem cicho - Mary jesteś tam?
Usłyszałem cichy stukot z wnętrza apartamentu, pobiegłem w tamtym kierunku i kiedy zauważyłem Mary na podłodzę uklękłem obok niej.
- Co się stało? - pomogłem jej wstać, jednak ona odepchnęła mnie upadając na swoje łóżko.
- Zostaw mnie! Nie dotykaj!!! - Cofnęła się przerażona podciągając kołdrę pod samą brodę.
Odłożyłem jej ubrania na krzesło i ostrożnie wyciągnąłem w jej stronę rękę, kładąc ją na jej czole.
- Masz gorączkę... Takie są efekty gonienia w samym kocu...
- Takie są efekty twojego zachowania...
- Przepraszam - spuściłem głowę - wiem, że te słowa nie są warte nic w skali tego co ci zrobiłem.. Ale naprawdę jest mi przykro.

(Mary?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope