sobota, 4 kwietnia 2015

Od Vanilli - C.D Heaven'a

Pociągnęłam noskiem jak taka mała dziewczynka. Co jak co ale ten koleś w przepraszaniu był kiepski. Zwłaszcza że kiedy mnie "rzekomo" przepraszał dodatkowo wypominał mi to co zrobiłam nie tak, no na prawdę świetny początek. Nie miałam odwagi się nawet odezwać, nie miałam odwagi nic zrobić.
-Już....? Mogę już iść... - zapytałam cicho. Chyba go to zdziwiło, bo stał jak słup soli Bez słowa ruszyłam znów w kierunku drzwi tym razem spokojniej. Heaven natychmiast zastapił mi drogę.
-Jesteś... na mnie zła ? - zapytał jak taki totalny... idiota. No nie wiesz co będę cię całować po stópkach za to ze nazwałeś mnie dziwką.- Vanilla...
-Daj mi spokój... - szepnęłam spuszczając wzrok. Na podłogę znów spadło kilka kropel słonych łez.
-Ale...przecież przeprosiłem..
-To nie były przeprosiny ! Nie chce przeprosin... nie od ciebie...
-Nie mów tak no przecież.... ja nie chciałem - teraz to był może trochę bardziej słodki niż wcześniej. Ciekawe jak długo.  - Ja tak na prawdę nie myślę...
-Nie wierze ci... gdybyś tak nie myślał nie powiedział byś tego..
-Chciałem ci dogryźć ! Zdenerwowałas mnie, no przesadziłem trochę..
-Trochę ?
-Trochę.... bardzo... - podrapał się znów po głowie. Nie lubię go już. Cóż tego ze jest przystojny skoro nic nie ma w tej durnej łepetynie. A może ma, ale po prostu nie potrafi się obchodzić z kobietami? - Czemu jesteś tak zła że go pocałowałem...? - i w tym momencie podniosłam wzrok. Nie spodziewałam się takiego pytania.
- Po prostu. Po za tym nie jestem zła o to zadanie... jestem zła o ten drugi pocałunek...
-To on.. wtedy to zrobił..
-Nie odmawiałeś mu....
-No dobra no ! Byłem pijany... ale już nie płacz..... miałaś mi tego nie wypominać...
Zacisnęłam zęby. Coś czuje że długo już tak nie pociągnę i niedługo nie będę w stanie z nim w ogóle normalnie rozmawiać.
-Heaven... - szepnęłam - Już nigdy więcej mnie tutaj nie zobaczysz, ale daj mi stąd iść.....więcej do ciebie nie przyjdę, ale ja chce.... wrócić do siebie.
-Nie... przestań płakać to.. - za nim coś powiedział ja znowu chciałam ociec. Tym razem złapał mnie już dobre i nie zamierzał puścić - Nie chcesz mnie więcej widzieć ?
-Jak by ciebie to obchodziło.. puść mnie... - gdy powiedziałam ostatnie słowa on posłusznie to zrobił. Może miał racje sama to wszystko wywołałam, no trudno tak też bywa. Wyszłam z jego apartamentu i od razu skierowałam się do swojego. Najpierw szłam, potem gdy łzy już na dobre zaczęły lecieć z moich policzków pobiegłam.Gdy znalazłam się już przy drzwiach szybko weszłam, zamknęłam je za sobą i po ciemku skierowałam się do sypialni. Usiadłam sobie za łóżkiem na podłodze i przytuliłam do siebie wielkiego misia. Ja przecież nie chciałam niczego zepsuć...

(Heaven, co tam robisz ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by Hope